Pętla po Kampinosie
Sobota, 22 września 2012
· Komentarze(0)
Kategoria wyjazd/wycieczka
Plan wycieczki zaiskrzył w piątkowy późny poranek w robocie, w miłym świetle słonecznym. Nic dziwnego bo wieczorem zignorowałbym wszelkie tego typu propozycje ;) Proces kompletowania squad'u się rozpoczął ale nie rozbuchał bo ostatecznie stanęło na trzech ;)
Rano wypadłem z domu spóźniony wprost na świetny wschód słońca. Niestety po wyjściu z metra na Młocinach już go nie było. Nawet nie jest zimno - pewnie dlatego że startujemy z wiatrem.
Nicto, ruszyliśmy w kierunku KPN'u na czuja gdyż początkowo znajdowaliśmy się poza mapą ;) Na czuja ale w punkt! Michał który dla wygody pozostałych, bezwiednie (jako właściciel mapy ;) zostaje Nawigatorem :) I wywiązuję się dzielnie gdyż nie gubimy się właściwie w ogóle.
Trasa super. Kawałek czerwonym szlakiem znamy bo robiliśmy go rok temu tylko w przeciwnym kierunku. Jedziemy ubitymi drogami lub wąskimi singlami wijącymi się między drzewami. Super jazda. W Roztoce mamy punkt zwrotny - robimy siku i ruszamy z powrotem zielonym szlakiem.
Mimo żelaznych racji w postaci czekolady ;) w pewnym momencie czuję słabość. Dzięki Najwyższemu za dwa żele, które zgodnie z obietnicą na opakowaniu "szybko mnie kopnęły"
Docieramy w końcu do cywilizacji i na znajome dla mnie ścieżki i sprawnie przebijamy się przez Stare Babice i Janów na Łosiowe Błota. Tutaj Michał uznaje że dalej mu z nami nie po drodze więc odbija w kierunku domu a dokładnie dużego pokoju. A ja z Rafałem, przez Bemowo, pod wiatr, z coraz mniejszą werwą przebijamy się do swoich dużych pokoi.
Przy Malmoku rozdzielamy się i na oparach docieram do dom.
Podsumowując - bardzo udany wypad. A Kampinos ma ogromy potencjał :)
Rano wypadłem z domu spóźniony wprost na świetny wschód słońca. Niestety po wyjściu z metra na Młocinach już go nie było. Nawet nie jest zimno - pewnie dlatego że startujemy z wiatrem.
Nicto, ruszyliśmy w kierunku KPN'u na czuja gdyż początkowo znajdowaliśmy się poza mapą ;) Na czuja ale w punkt! Michał który dla wygody pozostałych, bezwiednie (jako właściciel mapy ;) zostaje Nawigatorem :) I wywiązuję się dzielnie gdyż nie gubimy się właściwie w ogóle.
Trasa super. Kawałek czerwonym szlakiem znamy bo robiliśmy go rok temu tylko w przeciwnym kierunku. Jedziemy ubitymi drogami lub wąskimi singlami wijącymi się między drzewami. Super jazda. W Roztoce mamy punkt zwrotny - robimy siku i ruszamy z powrotem zielonym szlakiem.
Mimo żelaznych racji w postaci czekolady ;) w pewnym momencie czuję słabość. Dzięki Najwyższemu za dwa żele, które zgodnie z obietnicą na opakowaniu "szybko mnie kopnęły"
Docieramy w końcu do cywilizacji i na znajome dla mnie ścieżki i sprawnie przebijamy się przez Stare Babice i Janów na Łosiowe Błota. Tutaj Michał uznaje że dalej mu z nami nie po drodze więc odbija w kierunku domu a dokładnie dużego pokoju. A ja z Rafałem, przez Bemowo, pod wiatr, z coraz mniejszą werwą przebijamy się do swoich dużych pokoi.
Przy Malmoku rozdzielamy się i na oparach docieram do dom.
Podsumowując - bardzo udany wypad. A Kampinos ma ogromy potencjał :)