Rano słonecznie i rześko. Nad tunelem kolejowym przy Placu Zawiszy lodowisko. Na szczęście jechałem ulicą ale widziałem zmieniający się wyraz twarzy gościa jadącego chodnikiem z naprzeciwka. Tak sobie raźnie pomykał lawirując między pieszymi aż oczami wyobraźni zobaczył poślizg i ogólne wymieszanie z tłumem ;) Powrót na mokro. Chyba pierwszy raz tej jesieni wracałem z ochraniaczami na butach - znamienne jak wyjątkowo się nam latoś trafiło :D
Wiatrz ucichł a słońce zostało - i super :D Rano ścigałem się z tramwajem, pierś w pierś i stąd max ;) Przeskakujący łańcuch niestety drażni i nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Wieczorem się wyrwałem do Airbike'a po widelca do Specajnera, który po serwisie ma być nówka sztuka - mało śmigana :)
Piękna pogoda od rana, tylko wiało ;) Zaobserwowałem, że na jednym odcinku jechałem przez kilkaset metrów pochylony na bok jakieś 15 stopni :) Oprócz standardowej drogi do/z pracy miałem jeszcze krótki trip z reklamacją aparatu. Reklamacja 100%'wo satysfakcjonująca :D Rano wiatr kręcił ale z powrotem pchał aż miło :) Piękna jazda :D
Do Centrum po aparat do serwisu foto - pełna kiła bo do poprawki będzie musiał wrócić. Potem do Airbika po fragmenty Specajnera, ale widelec został na dłuższy posezonowy ogląd. A koło spokojnie sobie powróciło na moich plecach ;) Wiatr dziś kręcił strasznie. Pompin po dopompowaniu jakby lepij suną, no chyba że wtwarz wiało ;)
Cieplej znacznie. Chyba ze 3 stopnie powyżej zera z rana ;) Do pracy i z powrotem bez jakichkolwiek szczególnych okoliczności ;) No może z rana zachwyciła mię Pan, któraż to w czapce uszatce, futrem podbitej i płaszczyku i obcasach żwawo cięła na góralu. I wszystko by było ok tylko jej ten płaszczyk tylne światełko zasłaniał był ;) A Specajner się restuje ;)
Rano stwierdziłem awarie Specajnera - na tylnej piaście jakiś luz się ujawnił. Więc przeprosiłem Pompina, pociągłem linki hamulcowe i jazda. Już zapomniałem że Pompin nie lubi wolnej jazdy, tak cyfrowo mi się jeździ, zero-jedynkowo, ogień i światła ;) Po powrocie do dom, serwisowy demontaż na tarasie Specajnera i widelcem w torbie i kołem na plecach do Airbike na KEN podążyłem. Wstępna diagnoza że albo dwa dni albo tydzień - dobrze jest mieć więcej niż jeden rower ;)
Na FB znalazłem takie zdjęcie promujące Giro 2012:
Udało mi się wyrwać pod pretekstem zakupów ;) Więc najpierw do galmoku a potem do domu przez Kabaty. Od jakiegoś czasu choruję na czołówkę ale postanowiłem sprawdzić jak to jest bez :) Przejechałem granicą lasu i wałem na tyłach metra. Fajnie, da się jeździć na samej lampce choć na zakrętach fajnie by było doświetlać z czoła. Na wale za metrem jaśniej niż na ścieżce na Ursynowie ;) Bardzo fajna jazda :D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042