Bez deszczu Rapha Festive 500 w Polsce chyba by się "nie liczył". Na szczęście wypadało się gdy siedziałem w robocie. Jak już ruszyłem to w powietrzu wisiała wilgoć, która pod koniec jazdy zamieniła się w mgłę.
Pomysł na trasę zapożyczyłem ze stravy, jakiegoś kolarza, który dzień wcześnie prze-błąkał się po mieście.
Nie pojechałem dokładnie po jego śladzie, tylko znanymi drogami i DDrami, zrobiłem podobną pętle.
Oczywiście gdy przejeżdżałem obok Maca przy Wale Miedzeszyńskim, poczułem delikatne ssanie, ale dużo mniejsze niż wczoraj, więc się nie zatrzymałem.
Niejaką pomocą w decyzji, odmowy przyjęcia do organizmu większej ilości cukru, był brak portfela. Na na odpracowanie shake na zmywaku nie miałem dziś czasu ;D.
Przejechałem zapoznawczo DDRy i drogi techniczne, wzdłuż Południowej obwodnicy. Ciekawe jak to wygląda, czy też będzie wyglądać na odcinku od Powsińskiej do Ursynowa?
Na wysokości Lasu Kabackiego, znowu włączył mi się eksplorator nowych dróg i dość niespodziewanie dla mnie trafiłem do Piaseczna, choć myślałem o Józefosławiu bardziej, nicto!
Pod domem czułem się już zmęczony i senny i pusty.
I zadowolony że udało mi się :D
Mam małą nadzieję że kiedyś uda mi się zrobić to wyzwanie np. 3 długimi jazdami ;)
PS. Na ostatnim skrzyżowaniu, tuż przed domem, w stojącym na światłach samochodzie, w szyberdachu stał człowiek. Wiadomo - wigilia sylwestra ;) Zabawa!
I krzycząc "Ręce do góry!" zachęcał innych. Chyba tak naprawdę byłem jedyną osobą, która mogła go usłyszeć. Więc przez pół skrzyżowania przeleciałem z rękami w górze - w sumie sytuacja zupełnie na miejscu - finiszowałem #Festice500 !
W oddali słyszałem aplauz człowieka z szyberdachu i wnętrza auta :D