Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:704.57 km (w terenie 114.00 km; 16.18%)
Czas w ruchu:34:02
Średnia prędkość:20.70 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:155 (86 %)
Maks. tętno średnie:133 (73 %)
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:35.23 km i 1h 42m
Więcej statystyk

po okolicy

Wtorek, 31 lipca 2012 · Komentarze(0)
Pierwszy "rowerowy dzień" na urlopie. Najmłodszy przekupiony z rana cukierkiem, zdecydował się na jazdę w foteliku. Przejechaliśmy się kawałek przez las. Niedzielna wichura zostawiła powaliła sporo drzew.

Taki niepokojący i smutny widok.
W drodze powrotnej taki ślad zarejestorowaliśmy:

codzienność

Piątek, 27 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano po drodze do robo przystanek w NFZ. Biorę numerek - przedemną 65 osób ożeszkur... Ale idzie szybko - zdziwiony jestem. Rejestruję na monitorze fajny numer C666 ;) Ale petent niezrażony podszedł i załatwił sprawę szybko i sprawnie i siarki nie poczułem ;D Po 40min i ja zostaję załatwiony, na szczęście pozytywnie.
W ciągu dnia się zrobiło ciepławo. Do domu przez Koszykową, do Placu Zbawiciela i po Ujazdowskich - max na Belwederskiej.
Wieczorem jeszcze po zakupy waluty, wina, słodyczy i spagetti ;)

codzienność+

Czwartek, 26 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano umordował mnie tylny hamulec, bo wczoraj wieczorem uznałem że wymianę klocków załatwię szybciutko przed wyjściem - naiwność godna niewinnego dziecięcia ...
Nowy napęd wymaga jeszcze istnego muśnięcia i będzie chodził idealnie ;)
Powrót ścieżką przy torach ale w wariancie wydłużonym ...

codzienność

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Zaległy wpis ale nie wszystko zapomniałem ;)
Jako że napęd nie współpracuje z nową korbą, musiałem zawitać do Aibika. Tamże po niezwykle atrakcyjnych cenach nabyłem podzespoły z którymi zabawiałem się do 22:30 ;)
Efekt przyjdzie mi ocenić rankiem - na stojaku jest ok ...

codzienność+

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano piękna jazda - korba dogorywa. Na szczęście złożono mi ofertę i dziś z niej skorzystam ;)
Po robocie z kolegą M.pojechałem sprawdzić dlaczego kilka ładnych lat temu zarzuciłem wspinanie ;) Przypomniałem sobie - ciasne i śmierdzące buty, zbułowane łapy i zdarty naskórek na dłoniach - fajnie ;)
Powrót nad Wisłą. Wiatr miło i łagodnie pchał. Chmary meszek, sporo ludzi na rowerach, fajne knajpy - zmiany na lepsze chyba.

codzienność

Piątek, 20 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Zaległy wpis. Był piątek 13-tego i jeździłem na rowerze ;)

codzienność

Środa, 18 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano pogoda idealna - słońce, wiatr w plecy - bardzo przyjemna jazda.
Powrót przez Airbike na Mangalii. Odebrałem koło do Pompina które czekało na mnie chyba miesiąc i pół ;) Dobrze jest mieć znajomości z cierpliwymi ludźmi.
Fajnie, bo okazało się że problem luzu na gniazdach pod śruby, do koszyczka bidonu, jest naprawialny - czad :)
Nie będzie Specajner na mnie brzęczał :)
Litewska Ekipa podstawiła fajne zdjęcia z Wieliszewa. Wjazd na wał:

I jeszcze nocna sceneria:

codzienność

Wtorek, 17 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano chłodno. Regeneracja po Wieliszewie postępuje. W czasie jazdy do robo nawet się pościągałem z jakimś kolegą cyklistą ;)
Pogoda w czasie dnia miała gorsze okresy ;) na szczęście powrót na sucho i względnie z nieprzeszkadzającym wiatrem.

codzienność

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Bolesny poranek po weekend'zie w Wieliszewie. Na szczęście wiatr jest łaskawy, lekko pcha.
Powoli podliczam straty w sprzęcie: hamulce - klocki do wymiany, luz na korbie, luzy na gniazdach śrub pod koszyczkiem (ciekawe czy mi to gdzieś naprawią :( ).
Straty w części miękkiej zestawu startowego - czyli w moim organizmie - powoli się regenerują. Siny tyłem pokrywa sudocream a kolana spodnie 3/4 ;)
Powrót już lepszy. W robocie musiałem ratować się yerba mate :)
Ogólnie samopoczucie dużo lepsze niż to co pamiętam po starcie w Gwieździe Mazurskie w 2009. Po tamtym starcie, w poniedziałek nie byłem w stanie utrzymać się na kole laski na holendrze ;(

Unior Mazovia 24H

Niedziela, 15 lipca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100'etka, zawody
Prolog. O starcie w 24H właściwie nie myślałem nigdy. Impulsem była propozycja kolegi Michała z team29er, który zaproponował wspólny start, jakby to była niedzielna przejażdżka ;) A ja ją, tą ofertę, łyknąłem jak wygłodniały ... cóś ;)
Początek:
Tradycyjnie dla Mazovii24H start jest z buta w stylu Le Mans . Jako że nie biegam na ogół - bo mam rower ;) - pokonuję te 300m godnie i średnio spiesznie (HR mi skacze do 168).
Potem już po ludzku, normalnie, na Specajnerze:

Pierwsza pętla zapoznawcza, Trzymamy się we trójkę team'ową . Ja, ewidentnie, korzystam z doświadczenia kolegów dla których to nie jest pierwsze 24h - i się dlatego oszczędzam.

Po jakiś 6 godzinach i kilku krótkich i dłuższych przerwach w głowie zaczynają się przewalać myśli - JAK TO SIĘ STAŁO ŻE TU JESTEM - przecież mnie nawet tak bardzo nikt nie namawiał ...
Mamy szczęście bo szkwał i intensywny opad zastaje nas na bufecie.
Po deszczu mokry odcinek przez las robi się jeszcze ciekawszy z mocną obietnicą ekscesów po zmroku ...
Po kliku okrążeniach, obserwuję u siebie zabawne uczucie wyłączania się mózgu na odcinku po wale. Wzrok skupiony na przednim kole (lub ewentualnie dodatkowo na tylnym kole prowadzącego), przesyła do mózgu zupełne minimum sygnału żeby tlko utrzymać kurs na 20 cm ścieżce.
Fajne są też zakręty, które po 10 powtórzeniach, po zmroku, można ciąć prawie na pamięć ;)
Po zmroku, makaronie, zupie i herbacie, zbroimy się we światła i robimy "nocne okrążenia" - bardzo fajne okrążenia.
Ostatecznie, koło 23:00 i 13 kółkach poddajemy się i po krótkiej drzemce w Red Bull'owych leżakach pakujemy się na 4 godziny do zalanego namiotu. Żaden z nas nie odniósł wrażenia że spał ;)
Koło 6, po śniadaniu z grilla ;) ruszamy z powrotem na trasę. Początkowe okrążenia napawają optymizmem. Aczkolwiek zdradziecki cios i przysłowiowy kij w szprychy zadaje obolała, odparzona dupa!!! Jedność teamowa zostaje rozbita i przeważnie jeździmy sami. Przed ostanie kółko robię z Michałem, który narzuca wysokie tempo.
Po ostatniej pętli 21'szej pętli w większości pokonanej na stojaka gdyż "żyć wołała ratunku mordują" ;) Większość trasy jechałem w towarzystwie dwóch kolegów którzy jak ja chcieli "godnie" zakończyć 24 godzinę. W pedałach, w siodle, z bolącą po ułańsku dupą.
Niestety zgubiłem ich na ostatnim podjeździku gdy spadł mi łańcuch ukazujący ostatni z dowodów psucia roweru przed zawodami.

Pod prysznicem, zastanawiam się jak szybko uda mi się zapomnieć ból i dopuścić do siebie myśl o ewentualnej powtórce w przyszłym roku - czyżby masochizm ??


Wynik sportowy: Jak zwykle w połowie stawki ;) 10/19 w M4 i 50/101 w SOLO. Najszybsze okrążenie 00:30:55 :) A to co wykręcili ludzie z podium, to dla mnie jest jakaś abstrakcja. Po prostu, jak bym tego nie widział to by mi było ciężko uwierzyć. Pełen szacun!!!

Ślad z endomondo z niedzieli: