Kolegę z pracy zauroczyła droga przez Kompinos i wymyślił trasę. Potem zaraził 4 innych - w tym mnie. I tak po szychcie (nie do końca przygotowany - tzn. bez dobrego pampersa i grama dętki na zmianę że o koniecznych narządziach nie wspomnę) ruszyliśmy. Pogoda bajeczna, wiatr raczej pomagał, okoliczności przyrody urzekające (zapach trawa znad przykoampinoskich łąk który od jakiegoś czasu kojarzy mi się z żubrówką ;) i kwitnące lipy ...) Zmienialiśmy się na czubie, zmienialiśmy się rowerami i grubymi żartami aż wróciliśmy do Warszawy z powrotem lecz od innej strony ;) A tak to się przedstawia na mapie :
PS. Moje pierwsza setka o 3 lat ;) A 4 w ogóle chyba. Ale pierwsza w tak doborowym towarzystwie :) PS2. Skład sprzętowy może być ciekawy: 2 szosowe single, 1 trekking z lemondką, 1 góral na terenowych oponach ;) i 1 rasowe ostre koło :D
Temperatura od rana grozi popołudniowym upałem ale jak ostatnio narzekałem to spadła do 13 :/ Bardzo przyjemna jazda. Na podjeździe na Belwederskiej miałem trochę towarzystwa do mijania więc zazip tylko troszeczkę mniejszy niż wczoraj ...
Wiatr wiał dość intensywnie ale krążąc unikałem otwartej konfrontacji ;) Na podjeździe na Belwederskiej krótki wyścig z jakimś zawodnikiem Mazoviowym na Specu Stummpjumperze - fajnie ale się zazipałem :D Niestety na Agrykolę czasu już zabrakło :/
Miło - słonko grzeje a wiatr pcha - bardzo fajna jazda :D Ścieżkę przy torach odświeżyłem sobie. Z niepokojem zarejestrowałem że na budowie ustawili ogrodzenie i bramę :? Będzie lipa jak ją zamykać zaczną :(
Po wczorajszej małej pętli nogi mam troszeczkę obolałe. Ale nie na tyle żeby nie zażyć szaleńczej ucieczki pod Belwedeską ;) Termometr straszył trochę ale słońce grzeje ;)
Dlaczego mała - bo większą już zaplanowałem, tylko potrzeba więcej czasu ;) Miał być piękny track na mapie ale telefon padł po 20km :/ Pętla poprowadziła przez Piaseczno potem Zalesie Górne, Łoś do Tarczyna a później 7'ką do Magdalenki i z powrotem do Piaseczna. Wiatr mimo że na starcie nie było go widać to jakiś taki opór dawał. Później już było go widać i opór się zmagał ;) A jak powinien wiać w plecy to się lenił :p Za Magdalenką kolega powiedział że On myśli już tylko o jajecznicy na szynce a ja żeby nie być gorszy - zacząłem planować z ilu jajek zrobię jajecznicę na szczypiorze ;) Ogólnie spodziewaliśmy się mniejszego ruchu analogicznie do tego sprzed 3 tygodni ale nie, ruch samochodowy był a najlepsze że na 7ce jechały rowery na dachach. Na Galińskiego chyba. Bardzo fajna jazda.
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042