Spotkaliśmy się w piątek wieczorem w Świętej Katarzynie. Pomimo długich rozmów nad szkłem, obyło się bez ofiar w ludziach ;) Rano po śniadaniu przestawiliśmy jeden samochód na parking w Nowej Słupi. Wróciliśmy drugim i ruszyliśmy Puszczą Jodłową na Łysicę. W Kakoninie, w karczmie=skansenie zrobiliśmy popas. A ja zagadnąłem Anitę z https://www.facebook.com/cyckinarowerze, która na nowej Orbea Oiz z dwoma kolegami jechała ten sam szlak. Po obiedzi, z nowymi siłami ruszamy dalej. Niestety Łachu (Wahoo Element Bolt) postanowił wyczerpać baterię, więc ślad się kończy na asfalcie pod Łysą Górą. Na zejściu czułem już zmęczenie, stóp, kolan i reszty ;) Jak siedzieliśmy już w aucie to przyszedł deszcz, który zapowiadany był na wcześniejsze godziny. W Świętej Katarzynie jemy rozłąkowy obiad w Smacznej Chatce (polecam - byłem 3 razy, zero zawodu). Dobry dzień, najlepsze Towarzystwo :)
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042