Powrót z firmowej imprezy integracyjnej. Do Łukowa dojechałem ze wszystkimi autobusem, bo Pan Kierowca bez najmniejszego problemu pozwolil mi się załadować do luku bagażowego, nawet bez zdejmowania kół. Fajnie! Bo pierwotnie byłem gotowy na jazdę pociągiem. Rano zaskoczył mnie śnieg za oknem, więc musiałem "na szybko" zmieniać rower. Revolt nie miał błotników, więc tobołki przerzuciłem na Koda.
Weekend w rodzinnych stronach. Plan napięty, ale udało mi się zrobić zaplanowany trening, szwendając po znanych i nowych ścieżkach i drogach. Pięknie bardzo. #gravelride #elktuwracam
Wyścigowe tempo od początku. Garmin pokazywał tętno na czerwono i pomarańczowo przeważnie. Dobrze piłem i jadłem, ale temperatura była wysoka. I sił na końcową walkę na ostatnich 20 km było mało. Ale impreza fajna. Trasa malownicza, tylko przez suszę dużo piasku. W większości przejezdnego, choć miejscami zdrawliwego. Jeden z zawodników przekożiołkował w pole i uszkodził poważnie bark.
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042