codzienność+

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Codzienny trip do/z roboty. W drodze powrotnej, ścieżką przy torach, znowu natykam się na mega korek w biurowym zagłębiu Mokotowa/Służewia. Jak ja Bogu dziękuję w takich chwilach że nie muszę tak beznadziejnie tkwić w samochodzie ;)
Wieczorem lans na mieście. Spóźniony pędzę na zbiórką pod pomnik Powstańców na górze przy Bartyckiej. Okazuje się że jestem winny totalnemu zgryzieniu przez komary, skromnego ogółu zgromadzonych. Trudno :(
Samotrzeć ruszamy w kierunku Wisły. Na Zaruskiego jest tak ciemno że przypinają się Nam najróżniejsze sceny z filmów o psychopatycznych kanibalach ;)
Nad Wisłą znajdujemy miejsce w barze w okolicy Nowego Cudu na Wisłą. Jest jakiś koncert - fajnie bo gra a rozmawiać się da ;)
Po rzece pływa stateczek, więc trzeba uważać przy sikaniu w krzakach żeby nie stać się obiektem obserwacji ;D
Zgłodniali lekko ruszamy do centrum na Hożą na wegańskiego burgera. Fajna jazda przez puste parki.
Na miejscu jednakowoż decydujemy się na duże belgijskie frytki - sytość nie opuściła mnie do 9:00 następnego dnia - ale ogólnie polecam!
Powrót szybki. Puste nocne ulice latem są stworzone do fajnej jazdy.
Polecam jak ktoś nie widział:

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!