codzienność

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Bolesny poranek po weekend'zie w Wieliszewie. Na szczęście wiatr jest łaskawy, lekko pcha.
Powoli podliczam straty w sprzęcie: hamulce - klocki do wymiany, luz na korbie, luzy na gniazdach śrub pod koszyczkiem (ciekawe czy mi to gdzieś naprawią :( ).
Straty w części miękkiej zestawu startowego - czyli w moim organizmie - powoli się regenerują. Siny tyłem pokrywa sudocream a kolana spodnie 3/4 ;)
Powrót już lepszy. W robocie musiałem ratować się yerba mate :)
Ogólnie samopoczucie dużo lepsze niż to co pamiętam po starcie w Gwieździe Mazurskie w 2009. Po tamtym starcie, w poniedziałek nie byłem w stanie utrzymać się na kole laski na holendrze ;(

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!