Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:262.54 km (w terenie 56.00 km; 21.33%)
Czas w ruchu:15:37
Średnia prędkość:16.81 km/h
Maksymalna prędkość:44.14 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:16.41 km i 0h 58m
Więcej statystyk

Praca - Dom

Czwartek, 23 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Stała trasa , pogoda rozpieszcza, po dniu bez samochodu na ulicach meksyk ...

D-R-D

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Ciepło, sucho i przyjemnie po ścieżkach i ulicach. Po pracy il pompino przywitał mnie kichą w tylnym kole :( Nie miałem ani kluczy ani dętki ani czasu. Pod-pompowałem i do połowy trasy wsytarczyło, resztę trasy przejechałem na obręczy i "z buta". Aż boję się oglądać oponę ...

Dom-Robota-Dom

Wtorek, 21 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano trasa standard : Ursynów, Rzymowskiego, Wołowska, Pola Mokotowskie, Żwirki, Raszyńska, Chmielna. Powrót taki sam, tylko cieplutko ;)

Endura Singletrack 3/4 Shorts

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria moje testy
Debiut tych spodni odbył się na terenowej wycieczce przez Łysogóry. Debiut udany, błotnisty i mokry ;) . W komplecie nie ma bielizny z wkładką o czym przekonałem się po otwarciu przesyłki. Ale "nic to", mam kilka par takiej bielizny mi. Scott'a. W sklepie internetowym wybrałem rozmiar XL (przy 188cm wzrostu i 95kg wagi) i jest akurat. Spodnie na stojąco mają luźny krój ale już na rowerze się opinają i muszę ostro ściągać w pasie żeby nie zjeżdżały. Zachwyciła mnie ilość kieszeni. Dwie duże na tyłku (fajnie się w nich wozi mapę). Dwie normalne do noszenia rąk ;) (w poprzednich spodniach Schott'a brakowało mi takich). W lewej, dodatkowo jest kieszonka zamykana zamkiem.
Długość 3/4, sięga za kolano (nogawki można dodatkowo ściągnąć rzepem) co daje fajną ochronę kolan przy moich codziennych dojazdach do roboty.
Natenczas wszystko, będę za jakiś czas weryfikował/uzupełniał test.
Acha, istotna rzecz cena. Spodnie kupiłem na Chain Reaction Cyclesa za 254pln.

Opis na stronie producenta
[2010-10-13][Przebieg około 500km] Zrobiło się zimniej, więc zakładam nogawki. Taki komplet daje super komfort w okolicach 0 stopni nawet.

Endura BaaBaa Merino LS Base Layer

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria moje testy
Opis producenta : "Wełniana bielizna Merino Base Layer - Naturalna wełna Merino zapewnia doskonałą izolacje cieplną. Płaskie szwy poprawiają komfort noszenia. Sportowy obcisły krój."
Po pierwszym włożeniu odczułem lekkie typowe gryzienie wełny. Dla mnie dopuszczalne - kiedyś chodziłem w wełnianych skarpetach od Babci ;). W porównaniu z syntetykami w których jeździłem do tej pory, BaaBaa nie generuje swądu.
Pierze się fajnie (pralka 40st.) i szybko schnie. Przejechałem w niej całodniową wycieczkę przy temp. 14-16 stopni. Czułem się dobrze zarówno przy targaniu roweru na Łysicę jak i zjazdach.
W codziennych dojazdach do roboty (rano 10st.) włożona pod cienki windstopper zapewnia absolutny komfort termiczny. W pracy zawieszona nonszalancko na wieszaku za szafą schnie i nie śmierdzi ;)
Tego mi było trzeba, kupuje następną :)
[2010-12-09] Test niezaśmierdnięcia wyszedł mi niechcący niejako ;) 5 dni codziennych dojazdów , BaaBaa nieprana zakończyła tylko plamami soli, swądu nie zauważyłem. Otoczenie również :D
[2012-03-22] BaaaBaa się rozłazi - mankiety rękawów się rozłażą - długo masz związek to już nie potrwa - w sumie nie mam jej za złe, bo poużywałem jej sporo. Jak znajdę okazje to kupie nowy model - warta jest tego ;)

Pętla przez Łysogóry

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(4)
Start z Bodzentyna podjazdem niebieskim szlakiem na Miejską Górę. Po ostatnich opadach szlak pełen błota a miejscami zamieniony w strumyki. Po zjeździe czekała nas przeprawa przez rozlewisko po kolana w wodzie. Stan "mokro w butach" utrzymał si do końca wycieczki ;).
Niebieski szlak doprowadził nas do szlaku czerwonego prowadzącego na Łysicę i dalej przez pasmo Łysogór.
Przy samym wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego trzeba uiścić opłatę 5pln oraz obiecać ostrożność w zbliżeniach z piechurami (po parku narodowym właściwie jeździć rowerami po szlach turystycznych nie można :( ). Podejście pod Łysicę pokonujemy wśród komentarzy piechurów "że wjechać to nie, ale zjechać to każdy ..." Akurat!!! ;).
Za Łysicą szlak prowadzi w dół i tylko raz drzewo w poprzek, raz rów z dwoma rozjechanymi belkami przerywają radosny zjazd. Dalej czerwony szlak zjeżdża kawałek asfaltem (do 58km/h) a później malowniczo prowadzi góra/dół skrajem lasu. Bardzo ładne widoki...
Z Łysej Góry gdzie leży klasztor Święty Krzyż czerwonym zjeżdżamy (ostro, szybko, kamieniście i błotnie - czad!!). Na dole szlak ginie w krzaczorach i trzeba go szukać niżej.
Kobyla Góra - początek znowu z rowerami na plecach ... Na górze chcieliśmy przeskoczyć na zielony szlak ale go nie znaleźliśmy. Znajdujemy go po zjeździe na dół do Paproci.
Zielony szlak prowadzi drogą leśną (sucho, twardo, miejscami szutrowo) ale kończy się strumieniem przy wyjeździe z lasu ;)
Troszeczkę już zmęczeni dojeżdżamy do Łagowa. Tam decydujemy się na jazdę asfaltem (droga 74) do Piórkowa.
W Piórkowie ratujemy się w sklepie drożdżówką, lodami, izotonikami i wodą.
Ruszamy do góry przecinając Pasmo Jeleniowskie. Powoli zaczynamy odliczać ile jeszcze "do domu" ;)
Z Jeleniowa asfaltem ciągniemy do Nowej Słupi, gnani nadzieją o świeżej swojskiej kiełbasie z grila ... Niestety kiełbasy brak. Ratujemy się domowym jedzeniem w Cafe Nina.
Po posiłku zastaje nam 14km asfaltem do Bodzentyna gdzie czekały na nas samochody.
Zabłocone linki opornie wydaję biegi więc IDrive się troszę buja na podjazdach.
W drodze powrotnej, w samochodzie, kiełkuje pomysł zrobienia Pasma Jeleniowskiego na początku października... CDN ;)