Powrót na Pompina mocno nieudany :/ Z tyłu szeroka opona 1.4cala - komfort w pokonywaniu ścieżek rowerowych - takie było założenie. I w drodze do roboty było ok. Ale po wyjściu szlag mnie jasny trafił bo zobaczyłem flaka - noszkurwamać :( A oczywiście spieszyło mi się. Dętka puściła na szwie - załatałem - założyłem - ruszyłem i 1km od domu - flak noszbytoobesrałofak. I żeby było śmiesznie - na Wołowskiej minąłem się z gościem który prowadził rower z flakiem z tyłu ...
Rano rześko ale przyjemnie. Jazda ścieżkami rowerowymi. Powrót ścieżką przy torach. Po południu ciepło - za ciepło na singletracki endury ;) Wieczorem jadę na squash'a na Pompinie - założyłem do niego grube opony, na których jeździłem na Specajnerze. Na tyle mam po 3mm luzu ;) Ale w drodze powrotnej zaczęło schodzić powietrze - jakieś przekleństwo!!!
Start 6:35 - zimno troszeczkę - na termometrze o 6 było 10 ;) Ale słońce i jazda szybko rozgrzewały. Tempo niespieszne, adekwatne do samotnej jazdy i podziwiania okoliczności przyrody. W Lesie trafiłem na miejsce, które widziałem na filmie z jednego z treningów BGŻ. Kawałek zjazdu po korzeniach z szykaną w poprzek ;) Podjechałem tylko i ruszyłem błądzić dalej. Tegoroczne deszcze zrobiły co najmniej dwa nowe bagniska na znanych mi ścieżkach - wolałem nie sprawdzać jak głębokie ;) A ślad wygląda tak:
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042