Od rana słońce i cipło ;) Powrót ścieżką przy torach. W cieniu powiew wiatru baaardzo miły ale jutro to już może być masakra :D Ogólnie okoliczności przyrody bardzo ulubione dla mnie gdyż pachnie lipą :D Następne miejsce w planie podróży życia ;)
Ciepło. Do roboty wybrałem się ścieżką przy torach z odcinkiem specjalnym pod wiaduktem na Łopuszańskiej. Cóż testowanie opon to nie jest miłe zajęcie ;) Błoto, piach - fajnie ;) Powrót tą samą drogą. Na kawałku tuż przed budową wystraszyłem panią wyjeżdżającą zza drzew z naprzeciwka. Krzyknęła i wyhamowała w krzakach. Prawdę mówiąc też się przestraszyłem ;)
Po wczorajszym deszczowym wieczorze i nocy została ran mżawka, kałuże i powietrze przesiąknięte wilgocią - ta jak lubię ;) Po wczorajszych kilku podjazdach pod Kazurkę lekka ociężałość nóg a po szarpaninie na technicznych odcinkach taka tępość w ramionach ;) Rano pod wiatr a po południu wiatr już nie robił :)
Dziś jazda z nowym znajomym po starych ścieżkach. Poćwiczyłem na początek podjazdy po Kazurkę i zjazdy ;) Później pokręciliśmy się po skarpie i wąwozie w okolicy Powsina. Jak człowiek nie próbuje takich odcinków to żyje w błogiej nieświadomości że technicznie jest OK ;) Bardzo fajna jazda.
Dawno nie praktykowana tradycja rozpoczynania dnia świętego wczesnym rankiem na rowerze ;) Dziś samotnie gdyż nie będąc pewny swojej słabej silnej woli względem wczesnego wstawania, nikogo nie nagabywałem. Impulsem były nowe opony, które dostałem do testu -Kenda Kommando. Fajnie wyglądające, uniwersalne opony. Trochę ciężkie ale ja też bym mógł być lżejszy (przełykam właśnie czekoladę z orzechami ;) Telefon troszeczkę się nie mógł dogadać z gps'ami więc ślad jest z urwanym początkiem.
Test opon postanowiłem rozpocząć dawno nie trenowanym podjazdem na Kazurkę. Takim krótszym, stromym ale równym. Opony na milimetr się nie poślizgnęły. Ja balansując niebezpiecznie na czubku siodła mieliłem pedałami i się udało. Szkoda że nie mam pulsometru bo pewnie wypipczał by mi HR max'a :D W lesie fajnie. Na głównych alejach sporo biegaczy i biegaczek :) Jadąc singlem po obrzeży lasy wypłoszyłem w jednym miejscu lisa. Rudego - nie Tomasza :) Samemu jednak troszeczkę się nudno jeździ więc odpaliłem sobie mp3'ciego i od razu lepiej. Na koniec znowu zaliczyłem wjazd na Kazurkę - dygot jakby mniejszy - i do domu na śniadanie ...
Rano lekko pod wiatr. Powróciłem na standardową drogę do robo. Wzdłuż Smródki, tunelem pod Puławską, potem wzdłuż Rzymowskiego i Wołoskiej na Pola a stamtąd kładką - jakaż ona jest śliczna i się wijąca ;). Kawałek Filtrową a potem po partyzancku, czujnie zakazanym buspasem na Raszyńsiej. Od kilku dni Specajner mnie zaskakuje prędkościami ;) Powrót przez Ujazdowskie i Belwederską gdzie maksa zaliczam. Bez dokręcania specjalnego bo z komputerem w torbie na nerach. Zajechałem do Aibika na Mangalii odebrać koło do Pompina ale wychodzę z v-break'ami LX ;) Przyjemna jazda mimo dodatkowego balastu :)
Rano mając w pamięci odpalone już EURO'skie buspasy na Żwirkach, postanowiłem przetestować nowo-otwartą kładkę nad Wawelską. No i powiem ładna jest i miła w użyciu ;) Powrót Raszyńską po buspasie - nie złapali ale strach był ;) Potem jeszcze szybka transakcja z Alegrowiczem i powrót ścieżką przy torach. Mimo że Specajner obuty we wąskie opony to jazda fajna. Pogoda, mimo braku słońca - rowerowo bez zarzutu ;)
W nocy padało ale rano została tylko wilgoć. Dojazd do robo trasą wielkomiejsko-DDR'ową. Czyli Rolna-Puławska-Marszałkowska-Piękna-Koszykowa. Na Koszykowej spektakularny dzwon z dwóch samochodów. Zero ludzi, chyba karetka mijana przed chwilą była szybsza od policji. Powrót na sucho. Temperatura troszeczkę wyższa więc przy tej wilgotności byłem cały mokry ...
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042