Na wieczór zaczynam odczuwać syndrom odstawienia. Więc żeby organizm uspokoić wypadam na małe kółko. Specajner is back! Ślad mi jakiś taki śmieszny wyszedł - but na sznurku ??
Po obiedzie, 5min drzemce na kocyku i spacerze, wyrwałem się z domu na objazd standardowych ścieżek ponad standardowym rowerem. Jazda obłędna. Pogoda też. Podjazd pod Agrykole na większej koronce :) Czuć niską wagę roweru, kół. Zablokowane zawieszenie delikatnie pracuje. Max na Belwederskiej.
Udało mi się wyrwać na godzinę na treningowe kółka po Dolince Służewieckiej. Zrobiłem też 6 podjazdów pod Kopę Cwyla. Następnym razem chyba mogę zrobić więcej ;) Okoliczności przyrody powalające.
Przedłużyłem trochę ścieżkę przy skarpie. Końcówka rewelacyjna ale później trzeba się przeprawiać przez bagniska. Powrót już na resztkach sił, ale nowy rekord na 40kę jest :)
Po kilkudniowym celibacie rowerowym, wyrwałem się wieczorem na rower. Za Wilanowem mnóstwo ludzi robiło focie tęczy, ale nie ja. Ja zapodawałem ;) Troszeczkę deszcz padał. Fajną średnią wykręciłem. Przyroda i jej okoliczności przepiekne ...
Z misją kurierską, wieczorową porą, fajna jazda mi się ułożyła. W drodze "do" pod wiatr miałem, ale jakoś nieuciążliwie.Prawobrzeżna ścieżka przy Wiśle, nawet nie bardzo oblegana, można było dynamicznie kawałkami ciąć. Super aura, extra jazda. Wiosna Pnie pełną gębą :)
W przeddzień maratonu robimy rekonesans. Na kołach dojeżdżamy do Miękini z hotelu. Tempo wycieczkowe. Pogoda ładna. Trasa mini maratonu płaska, są dwa strome podjazdy i kilka fajnych zjazdów. Jeden na tyle wymagający że chłopaki zapowiadają na nim korek i sprowadzanie - zobaczymy. Minąć się raczej nie da, gdyż las i chaszcze po bokach. Powrót na obiad do hotelu szybki aczkolwiek pod wiatr. Miło :) PS. kilometry i czas orientacyjne gdyż gramin niedoładowany - padł :(
Znowu, tak jak tydzień temu, udało mi się wyrwać na standardowe już kółko. Jednocześnie była to dziewicza jazda na Zaskarze. Początek euforyczny, środek entuzjastyczny a końcówka sycąca ;) Hałdzie sobie fotkę strzeliłem:
Następnym razem muszę pojechać w przeciwnym kierunku - tak dla odmiany ;) http://connect.garmin.com/activity/474800096
Kółko przez Siekierki, Wałem przez Wilanów i do domu. Pogoda idealna. Pulsometr próbował studzić moje radosne naparzanie. Ale mając w pamięci ogólne wskazówki treningowe, a w szczególności to że raz na jakiś czas trzeba "przepalić rurę" - to radośnie przepalałem.
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042