Wpisy archiwalne w kategorii

bikepacking

Dystans całkowity:2106.39 km (w terenie 898.00 km; 42.63%)
Czas w ruchu:114:23
Średnia prędkość:18.42 km/h
Maksymalna prędkość:78.12 km/h
Suma podjazdów:15816 m
Maks. tętno maksymalne:170 (99 %)
Maks. tętno średnie:133 (76 %)
Suma kalorii:74328 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:162.03 km i 8h 47m
Więcej statystyk

Świętokrzyskie 1/2

Czwartek, 30 maja 2019 · Komentarze(0)
Coroczne spotkanie z kumplami ze studiów w agroturystyce Kuźnie. Ja jadę oczywiście, standardowo na rowerze. Pierwszy plan był ambitny i zakładał wyjazd w środę, nocleg w lesie w hamaku czyli cała trasa na kołach. Ale że nie zaopatrzyłem się dotychczas w trap, a prognozy zapowiadały deszcz, padło na wytyczoną na szybko trasę zawierającą podróż PKP. A że w związku z remontem, pociągi jeżdżą tylko do Strzyżnej, więc do przejechania będzie ciut więcej - fajnie.
Gotowość przedstartowa
Na starcie żegna mnie miejscowy kot. A 6 km dalej gubię ślad w lesie - czyli wszystko zapowiada się "jak zwykle". Po chwilowej nerwówce, docieram leśnymi przecinkami do asfaltu i wracam na ślad. Kolejne kilometry to bardzo przyjemne puste, drogi lokalne, z dobrym lub bardzo dobrym asfaltem. Wiatr w plecy - lecę - tak miało być ;)
W końcu docieram do granic Radomia. Przebijam się trochę bokiem, duży ruch, DDRy z kostki, budowy dróg i objazdy.
Za miastem dopada mnie głód, gdyż codziennie o tej porze jadam obiad w robocie.
Posilony lecę dalej. Jadąc kolejną pustą asfaltową drogą gminną, płoszę drapieżnego ptaka. Ehhh kolejny raz, pomysł na kamerę i zdjęcia timelapsowe nie wypalił, a przecież fotka była by przednia.

W którymś momencie trafiam na znajome, z lat poprzednich drogi. Po ostatnich deszczowych tygodniach, odcinki polne i szutrowe, wyglądają jednakowoż tak:
Przeprawy
Docieram do Mirca. Chyba pierwszy raz rejestruję bardzo ciekawy pomnik, wybudowany z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości. Upamiętniający powstania listopadowe i styczniowe.
Pomnik w Mircu
Dalej drogę mam zjeżdżoną kilkakrotnie. Jadę do Wąchocka, a potem w las. Droga z kocimi łbami, nie pozwala na swobodny zjazd moim gravelem w obecnej konfiguracji (plan przejścia na bezdętki nie wypalił, a dodatkowo montowany na szybko przedni bagażnik gibie się jak rezus). Na tej drodze mijam harcerzy, biorących udział w jakimś rajdzie - chyba. Oj, fajne czasy mi się przypomniały.
Prosta droga przez Sieradowicki Park Krajobrazowy
Ślad omija Bodzentyn, w dość sporej odległości, wynikiem czego trafiam ma skrót do Świętej Katarzyny, prowadzący czymś co kiedyś było polną drogą ...
Polna droga ... chyba, i psy jakieś ...
Za Świętą Katarzyną, objeżdżony już kilka razy odcinek. Najpierw wspinaczka, a potem zjazd. Dalej, przed Makoszynem dochdzi mnie drużyna kolarska. Chłopaki i dziewczynki w wieku 12-13 lat cisną jak dziki. Chwilę utrzymuję się za samochodem trenera, al na podjeździe w Boskowinie, sromotnie zostaję. Podjazd do Widełek, znoszę zaskakująco dobrze. Jeszcze tylko zakupy i jestem u celu.
Zdjęcia

Wycieczka ala BP 2/2

Piątek, 11 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria bikepacking
Z hamaka wyrzuca mnie delikatny deszcz. Szybkie pakowanie i w drogę.

Jadę po śladzie wytyczonym na Garmin Connect do drogach OpenStreet Map. Właściwie to staram się, bo czasem "wiem lepiej" i kończy się dodatkowymi kółkami i szukaniem trasy ;) 
Okoliczności przyrody są urzekające i niepowtarzalne.

Za Nowogrodem, łapię gumę. Czyli 'ciałem się stają" przestrogi, których niejednokrotnie udzielałam wszem i wobec : nie grzebać przy sprzęcie w przeddzień wyjazdu. Co prawda nie w przeddzień, lecz dwa dni wcześniej, zmieniłem na koło, które po 2 tygodniach odzyskałem z serwisu. Przepracowana opaska na obręczy, zdecydowała się, w zdradziecki sposób perforować dętki. Ale po trzeciej zmianie i zużyciu rolki taśmy izolacyjnej, udaje się. Do poddania się i telefonu do Żony z prośbą o transport był blisko.
Na wszelki wypadek w Kolnie dokupuję dwie dętki z sklepie rowerowym "Maja" (polecam ;). Oczyszczony ze złych emocji organizmy wraca do podziwiana okoliczności przyrody otaczającej. Ślad z Garmina w tym pomaga zabierając mnie z drogi wojewódzkiej. Czasami te mniej główne mają lepszy asfalt - miło ;) Granicę między województwami Podlaskim a Warmińsko-Mazurskim, pokonuję polną drogą z buta. Opony 28 mm, dociążone torbami i moim jestestwem ryją w piachu. Po przebrodzeniu przez dwa strumienie (tak, było chłodzenie), trafiam na drogę bardziej ubitą a potem na znane mi asfalty wiodące do Białej Piskiej.
W Białej odezwał się głód i przemożna chęć na kartacze, ale po krótkim błądzeniu, nic mnie nie zanęciło więc ruszyłem dalej.
Wytyczony ślad miał mnie przeciągnąć bocznymi drogami, alem go poniechał i wybrałem prosty asfalt 667'ki. Ruch samochodowy niezbyt duży, jednakowoż skłonił mnie do skręceniu w Bajtkowie na Mostoły i dalej przez Mąki i Szarejki do Ełku.
Ujechałem się, trasa bardzo mi się podobała i zapewne ją powtórzę, ale niestety chyba dopiero w przyszłym roku :(


Wycieczka BP 1/2

Czwartek, 10 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria bikepacking
Pomysł kiełkował i tylko czekał na dogodne okoliczności. W zasadzie to rozwinięcie pomysłu z przed 1,5 roku. Czyli porzucam rodzinę w samochodzie jadącym do Ełku. A sam, nocując po drodze, na rowerze jadę bocznymi drogami do tego samego celu.

Tym razem, wysiadam w Łomży po 22. W mieście szukam jeszcze jakiś środków obrony osobistej przeciw komarom. Cudem udaje się nabyć jakiś spray w aptece.
Za miastem jest ciemno. A po zjechaniu na drogę prowadzącą do rzeki - bardzo ciemno. Krótka żonglerka bateriami, czołówka na kask i od razu lepiej. Mgła oczywiście rozpraszała światło, ale przed przednim kołem, jasno więc jedzie się przyjemnie.
Biwak zaplanowałem na znalezionej na mapie Plaży Alabama, alem zwyczajowo nie trafił.
Dwa drzewa we właściwej dla hamaka odległości znalazłem dalej. Widok na oświetloną księżycową poświatą Narew - elegancki.
Na koniec jeszcze tylko herbata i baton z ziarnami. I do hamaka :)

PS. Spray na komary przydał się, choć bez przesady ... ;) .