Rano zimno - dobrze że w ostatniej chwili zdecydowałem się na założenie grubszej warstwy ;) Pompino na grubych oponach ma dużą dzielność w pokonywaniu nierówności urbanistycznych - to lubię ;)
Rano zwykłą drogą ale powrót ścieżką przy torach. Specajner zadbany po weekendzie szedł cicho i żwawo. Wieczorem po ciemku już, jazda na squash'a. Powrót troszeczkę dookoła żeby wystudzić organizm. Miło ;)
Do Airbike miałem pretekst się wyrwać po hak do roweru syna - skutek nieudanego ataku na krawężnik ; A od piątku moje rowery będą serwisowane w kulturalnych warunkach:
Zwierzając prognozom i ulegając radosnemu nastrojowi weekendowemu pobrałem rano z parku maszyn specajnera i ruszyłem do robo ścieżką przy torach. Chłodno tchnął we mnie pierwszy jesienny poranek ;) Powrót tą samą trasą. Na bramie wjazdowej na budowę powiesili tabliczkę "zakaz przejścia" - fajnie, nie dotyczy przejeżdżających na rowerze najwidoczniej ;)
Bardzo przyjemna jazda. Rano bez wiatru a powrót szybki ;) Podobno był dzień bez samochodu, ale nie zaobserwowałem jakichkolwiek odstępstw od rzeczywistości :D
Rano pod widoczny wiatr (w odróżnieniu od wczorajszego - niewidocznego). Ale nie mełłem bezgłośnie( ani głośnie ;) kalumni, gdyż przed pracą musiałem zaliczyć samochodową wyprawkę do lekarza. Dzięki Bogu że jeżdżę rowerem na co dzień bo choć poszło mi sprawnie to jednakowoż czasu psu pod ogon trochę poszło - o przemnożone przez te wszystkie pozostałe auta !? Powrót szybki bo znowu coś - max za autobusem chyba ;) Pompino powoli odbiera swoje punkty ;)
Rano dosłownie czułem jak pcham całe zwały opornego powietrza ;) Powrót dużo lepszy bo wiatr troszeczkę pchał, ale burza co straszyła w ciągu dnia pozostawiła tylko jakieś nieśmiałe kałużencje ;) Wieczorem squash. Powrót na rowerze bardzo przyjemnie wychłodził organizm. Ciekawe czy zakwasy będą tak bolesne jak ostatnio czy może jakiś upust już wybiegałem/wyskakałem ;)
Plan minimum był żeby przejechać do Podkowy Leśnej wzdłuż torów WKD. Tę trasę robiłem kilka lat temu wielokrotnie ale teraz w dobie sports-trackera i możliwości udostępnienia jej szerokiemu forum znawców BS'owców, musiałem ją odświeżyć. Sobotni poranek wywabił mnie z łóżka mimo swej ciemniej, jak sumienie czekisty, powierzchowności. Po wyjściu na zewnątrz rozjaśniał nieco ale przyjął chłodno, zbyt chłodno ;) Pierwsze szybkie km'y przez miasto fajnie nas (mnie i Rafała) rozgrzały. Dotarliśmy na punkt zborny umiejscowiony na palcu budowy skrzyżowania Jerozolimskie-Łopuszańka. Michał sms'em jeszcze o 3 rano/nocy oznajmił dezercję ;) Ale pojawiła się Koleżanka M. która w zadziwiający sposób namówiła do naszej eskapady przyjaciółkę B. ;) Ruszyliśmy Jutrzenką a później trafiliśmy na pierwszy dowód powszechnej akcji Polska w Budowie. Później w trakcie poszukiwania ścieżki jakiś element trakcji PKP złośliwie przebił mi dętkę w przednim kole :/ Po sprawniej zmianie dętki i ominięciu kolejnej budowy trafiliśmy wreszcie na starą ścieżkę. Jadąc w mokrych rękawiczkach przypomniałem sobie o zimie ;) A koleżanki dość sprawnie poczynały sobie na wąskich, zarośniętych singlach. Dotarliśmy do Podkowy Leśnej - bardzo urokliwe miasteczko. Koleżanka B. pojechała do rodzicielki na herbatę, a my bezpardonowo obudziliśmy Michała aby zdalnie pokierował nas na czerwony szlak. Mój pierwotny plan powrotu tą samą drogą poniechaliśmy z uwagi na jego niską atrakcyjność ;) Doskonale zdalnie poinstruowani ruszyliśmy początkowo żółtym a później czerwonym szlakiem. M. poczęła sobie odważnie atakować przeszkody terenowe a one nie pozostały dłużne. Za drugim razem wymusiliśmy na M. przyrzeczenie że następną razą wystąpi w kasku ;) Szlak natomiast swoim zwyczajem gubił mi się a potem odnajdywał niespodziewanie ;) Słonko świeciło, temperatura rosła,a myśmy sobie jechali, jechali i jechali aż dojechaliśmy do Nadarzyna gdzie porzuciliśmy na dziś dzień szlak czerwony ;) Dalej asfaltem ruszyliśmy w kierunku Lasu Kabackiego. Na Kabatach M. oświadczyła że tutaj zostaje bo i tak na 15'tej ma być imprezie, więc będzie wcześniej - była 12:15 ;D ślad zostawiliśmy taki:
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042