Do pracy i z powrotem ale w trakcie załatwiałem prywatę - zakupy moim ulubionym sklepie - allegro ;) Rano zimno, buff pod kaskiem i rękawiczki nie wyrabiały się ale jak tylko słońce się rozgrzało było przyjemnie :) Powrót bardzo miły ...
Wpis zaległy, a że nic spektakularnego się nie wydarzyło więc oprócz zapisu z licznika nic więcej nie pomnę ... Kolejne dwa dni zostały zagarnięte spod wpływu rowerowego na rzecz obowiązków rodzicielskich ... "Ale może niedziela będzie jego!!" - parafrazując słowa piosenki ...
Rano chłodno ale słonecznie. Wiatr dopiero na końcówce (na Towarowej) przywalił centralnie w twarz ;) W drodze powrotnej niby powinien pchać ale nie za zbytnio ;) A z deszczem trafiłem w przerwie :D
Rano cieplej niż wczoraj, za ciepło się ubrałem ;) Słońce chyba nawet próbowało się przebijać. Za to powrót to już jesienny bardziej. Lekki opad a co za nim idzie respekt w zakrętach ;) Świecące latexem ochraniacze shimano sobie radzą świetnie z takim nieobfitym opdaem :D A katar przechodzi sobie sam jak niepyszny gdyż go totalnie ignoruję ;)
Zimno z rana ale wbrew przepowiadaczom - sucho. Napotkałem też jednego nieznajomego niewyględnego ścigacza na wysokim rowerze. Oczywiście nie mogłem go odpuścić i skończyło się niezłym zazipem bo po piątkowym hedonistycznym wieczorze mam katar ;) Powrót szybki mimo kręąocego się wiatru ;)
Rano pod wiatr, bez siły zupełnie. Po południu szybko i przyjemnie. Szerokie flaki w Pompinie zaakceptowałem w pełni. Teraz jeszcze tylko muszę wrócić do wykładania w zakrętach ;) Fajna jazda.
Rano miło, ciepło i słonecznie. Organizm daje delikatne znaki że wczorajszy squash nie spłyną po nim przy okazji prysznicu ;) Powrót ścieżką przy torach. Na Raszyńskiej chyba pod wiatr było troszkę bo jakoś tak ciężej niż bym chciał, mi się jechało ;) A na jutro pogodynka mówi że to koniec lata tej jesieni :(
Wieczorem squash'a. W godzinę wypociłem chyba tyle co na rowerze w 3 w słoneczny dzień. Powrót trochę dookoła przez puste ulice i ścieżki Ursynowa. Taki rozjazd i chillout ;) Jutro może coś pobolewać :?
Rano na Raszyńskiej podłączył się jakiś kolega-rowerzysta mi na koło i widząc jego cień pociągnąłem zdopingowany poniższego max'a. Pogoda robi dobrze więc oszczędzam Pompina przed zimą i radośnie pomykam ninerem. Powrót ścieżką przy torach. Brama wyjazdowa z budowy otwarta, nie było potrzeby przeciskać się jak wczoraj rano ;) Bardzo przyjemna jazda :D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042