Wpisy archiwalne w kategorii

gravel

Dystans całkowity:8770.44 km (w terenie 1497.00 km; 17.07%)
Czas w ruchu:421:27
Średnia prędkość:20.81 km/h
Maksymalna prędkość:90.78 km/h
Suma podjazdów:53541 m
Maks. tętno maksymalne:179 (104 %)
Maks. tętno średnie:154 (90 %)
Suma kalorii:258510 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:116.94 km i 5h 37m
Więcej statystyk

Urlopowa jazda

Piątek, 5 lipca 2019 · Komentarze(0)
Znów wieczorową porą zbiegłem rodzinie.

Postanowiłem sprawdzić się na podjazdach pod Gniewino i do Sobieńszyc. Ten drugi sobie poprawiłem ;) Krajobrazowo trasa urzeka.

Urlopowa jazda

Środa, 3 lipca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo, gravel
Pierwsza urlopowa jazda. pierwsze odkrycie to nowa, gładka ścieżka od Władka do Łebcza. Jedzie się w dół, ale wiatr w twarz skutecznie obniża osiąganą prędkość.
Ścieżka do Krokowej, za Starzyńskim Dworem, na podjeździe siedzi młody zając (a może dziki królik ?) i patrzy. Gdy zacząłem się zbliżać, odkicał sobie na bezpieczną odległość i znowu zaczął mnie, sobie oglądać. Za trzecim, takim odkicaniem i oglądaniem się, w ostatniej sekundzie uskoczył w bok, w chaszcze, przed kołem nadjeżdżającego z naprzeciwka rowerzysty. 
Widoki hamują równie skutecznie co wiatr ...
Potwierdzenie starego przysłowia: ciekawość prowadzi do piekła ;)

W Krokowej, chowam się na chwilę w sklepie, żeby przeczekać opad przelotny.
A potem ruszam w kierunku Karwieńskich Błot, żeby sprawdzić czy aby nie znajdę tam kół marki Hunt na zmianę, jak to się przytrafiło chłopakom z Global Cycling Network podczas testowania Rondo Hvrt ...

Kół nie ma ...
W drodze powrotnej, za Jastrzębią przez drogę przebiega kuna.
A na ostatnim podjeździe, z pola, na asfalt wychodzi lis i tak się moim widokiem przeraził, że aż mi się go szkoda zrobiło ...
Piękna jazda, w przepięknych okolicznościach, i niepowtarzalnych z elementami bliskich spotkań z fauną ziemi pomorskiej.

Morning Ride

Sobota, 22 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo, gravel
Drugi dzień naszego "zgrupowania".

Kierunek Biała Piska, gdzie zaplanowaliśmy klasyczną fotkę pt. "coffee ride".  I do tego miejsca wszystko odbyło się zgodnie z planem. Średnia piękna, wiatr bardziej pomagał niż przeszkadzał - ślicznie. Jednakowoż w drodze powrotnej, zachciało mi się przygód. 

Odbiliśmy w boczną drogę z pięknym asfaltem, która zmieniła się w dobrą szutrową, a później leśną brukowaną, polną nieutwardzoną. Aż w końcu znikła przy nasypie kolejowym. Przegosowaliśmy żę nie będzie to po męsku żeby wracać, więc ...

Na koniec tylko trzepanie butów, powrót na pierwotną trasę i na obiad ...

Kampinos dookoła

Niedziela, 9 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Zmiana dętki, ale w jakim świetle!! ;)Dziś jechałem jako kolega do towarzystwa ;) Michał chciał się sprawdzić przed Pierścieniem 1000 Jezior.
Umówieni w pierwszej wersji na start o 4:00, ale w sobotę wieczorem rura mi zmiękła i zlicytowałem na 5:00 ;)
Dziś będzie premiera, własnoręcznie przygotowanych batonów mocy :D
O 4:45 ruszam z domu, żeby po 3 minutach zrobić sobie postój na zmianę dętki przebitej na szkle - pozostałości po jakimś humanoidzie i jego gorączce sobotniej nocy ...
W międzyczasie (wymiany) dociera Michał i razem jedziemy na ślad. Mamy (ambitnie dość) zrobić większą pętlę dookoła KPN, trasą wytyczoną przez Maćka od  hopcyclig.net (note bene - polecam tego bloga ;)

Trasa świetna - południowo-wschodnia część to wiejskie klimaty - lubię. Odcinki przecinające Kampinoski Park z gładkimi asfaltami - lubię ekstremalnie. Kawałek Stara Dąbrowa - Dąbrówka, godzien jest jedynie zapomnienia i unikania. Z kolei okolice Truskawki - smakowite jak ... truskawki ;)
Sesja foto w trakcie jazdy
W Czosnowie ostatni popas w sklepie, wydaje się że jesteśmy już praktycznie w domu, a faktycznie do domu, a konkretnie do dużego pokoju, brakuje mi 30 km.
Obaj z Michałem jesteśmy już usatysfakcjonowani ;)  Ale też obaj, bez specjalnego umawiania, dokręcamy do 200 km, żeby satysfakcja miała uzasadnienie w liczbie ;)
Relive - Kampinos dookoła

Świętokrzyskie 2/2

Piątek, 31 maja 2019 · Komentarze(0)
Jak zwykle rano zebranie się idzie mi powoli. Chłopaki się rozjechali, a Ja: toaleta, woda do bidonów, dopinanie toreb. I ruszam koło 11. Od początku nie wiem czy jadę do domu na kołach, czy do pociągu. Ładuje na razie trasę w wersji max i jadę.
Pierwszy odcinek specjalny dzisiejszego dnia trafiam tuż po przecięciu drugiej krajówki. Znienacka przejazd przez strumień i dalej polną drogą, przy której trafiam na urokliwą kapliczkę na samotnym drzewie.
Kapliczka Maryjna przy polnej drodze
Za Świętą Katarzyną, ślad prowadzi mnie wczorajszą polną drogą. Dziś psów brak.
Do Suchedniowa, gdzie robie popas na Orlenie, zaliczam jeszcze dwa/trzy odcinki polno-szutrowe. Na jednym z tych odcinków, pomagam odnaleźć się dwóm młodym amazonkom. Jedna była spieszona, a konie śliczne :)
Po obiedzie przebijam się przez Skarżysko-Kamienną (duży ruch) i trafiam w las, gdzie płoszę sarny i inne nierozpoznane zwierzęta, na drogę którą kawałkami muszę "robić" z buta. Bo nurkowanie w kałużach, mimo wysokiej temperatury, jakoś mi nie leży ...
Za Szydłowcem nabieram rozpędu, wiatr w plecy, puste asfalty, dość mały ruch. Przez chwilę rozważam, skręt w lewo, na stację PKP w Grabowcu czy w Warce. Ale jakoś tak zdopingowany messegrowymi doniesieniami kolegów, decyduję się na dojazd na kołach.
W przydrożnym sklepie robię zakupy. Lód, batony, woda, cola i banany. Tych bananów to ja dziś pochłonę liczbę, której skwantyfikować nie zdołam ..
Zaliczam malowniczy zjazd w dolinę Pilicy do Wyśmięrzyc. Po śladzie wjeżdżam w polną drogę przecinającą ogromną nadrzeczną łąkę. W dzieciństwa mam wielki sentyment do takich krajobrazów. Z rowem pasie się spore stado krów i koni. Jeden mały źrebak chlapie się w kałuży - całe te moje stanie-podziwianie nie jest zupełnie marnowaniem czasu, gdyż zjadam kolejnego banana ;)
Ogromna łąka i konie i krowy i Ja ;)
Jadąc przez tą łąkę, mam pewną obawę o most, przez który mam przeprawić się na drugą stronę Pilicy. Konkretnie, to zaczynam się martwić czy ON JEST!? Na szczęście jest, więc po tych minutach grozy, zalegam na trasie i się suplementuję ...
Na łące polegiwanie, zasłużone po 6 godzinach jazdy
Za rzeką, to już tylko mozolna jazda. Grójec, Piaseczno, Lesznowola i Warszawa.
Wahoo wykazuje że pod drzwiami dwóch setek nie ujrzę. Biję się wewnętrznie, że takie dokręcanie pod domem, żeby nabić cyfrę, to słabe jest. Ale wygrał wewnętrzny głos, że dwieście, tak bliskie i w zasięgu szybko się nie napatoczy ...
Notabene funkcja nawigacji Wahoo , bardzo pozytywnie mnie do siebie przekonała - zadowolony z tego zakupu jestem.

Zdjęcia

"Filmowo" tak to wygląda: Relive 'Morning Ride'

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2413598956/embed/d305b600df1d60e8198f0dd66e25364456c20bfc">