Tym razem się udało przejechać całość. Początek już bez błądzenia.
Uwielbiam to popołudniowe światło ...
Po przecięciu drogi krajowej, szlak rowerowy trafia do Rezerwatu Pupy, przez który prowadzi ścieżka edukacyjna. Rowerowo miejscami ciężko przejezdna, ale warta zobaczenia.
Jeden z wiekowych dębów w Rezerwacie Pupy
Tablice opisujące to co ukazuje przyroda niezwykle pomocne. Niestety komary żrą, więc zbyt długo nie da się w niektórych miejscach stać. Modelowe Mazurskie Sosny, wysokie i proste jak strzała ...
Na ścieżce edukacyjnej jest kilka kładek. Śliskie deski, są zabezpieczone siatką. Na jednej jej nie było i Najmłodszy się ześlizgnął w krzaki ...
Końcówka z zachodzącym słońcu Generalnie, bardzo polecam ten szlak. Ścieżka edukacyjna w Rezerwacie Pupy jest świetna i rewelacyjnie pozwala się wczuć w las.
Po obiedzie postanowiliśmy objechać Szlak Ostatniego Niedźwiedzia. Oczywiście początek to błądzenie, gdyż oznakowanie takie nieoczywiste się okazało. Na szczęście udało się nań wrócić dzięki Ride with GPS, która na mapie OSM Cycle ma go zaznaczony. Znowu jedziemy drogami leśnymi. Jest kawałek szerokiej równej szutrówki.
STOP Paparazzi ... ;)
Dźwięki, które początkowo braliśmy za odgłosy z budowy torowiska, w rzeczywistości okazały się zbliżającą burzą ...
Burzą, która niestety nie przeszła bokiem ... ;)
Ale zbytnio nas nie zmoczyła, bo trafiliśmy na wiatę na parkingu przy drodze. Ponieważ zrobiło się późno i mokro, postanawiamy skrócić wycieczkę i wrócić asfaltem. Generalnie piękna trasa. Jest kilka niedużych podjazdów i zjazdów. Las piękny. Wrócimy na poprawkę ...
Bunkier w pozycją strzelecką ... model ze zdjęcia jak widać "za krótki" ;)
Pętla prowadzi po drogach leśnych i ścieżkach. Nasz przewodnik, wzbogacił ją o co ciekawsze kąpieliska w okolicy ;)
Jak to w przypadku wycieczek rowerowych rodzinnych, nie wszyscy są równie zadowoleni ...
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2595499136/embed/c410e56f053414536175a8af0fd0f84b5f040c30">
Sam szlak fortyfikacji to ten wielokąt na północy. Reszta to dojazd i zwiedzanie okolicy. Punkty gdzie ślad zbliża się do brzegu jeziora, to polecane kąpieliska, których jednakowoż nie testowaliśmy .... ;)
Pierwszy raz spędzamy urlop w Spychowie. Zaczynamy więc należycie, to znaczy od Szlaku Juranda ;)
Bardzo przyjemna trasa, która prowadzi przeważnie szutrowymi i gruntowymi drogami leśnymi i polnymi. Jest też kilka w sumie kilometrów asfaltu.
Popas nad jeziorem. Czekolada regeneracyjna znikła i wszyscy żałują że nie zabrali strojów to kąpieli ... ;)
Ruch samochodowy minimalny, może dlatego że niedziela - nie wiem ? Pod koniec trasy trafiamy na jeden z SZLAK FORTYFIKACJI SZCZYCIEŃSKIEJ POZYCJI LEŚNEJ, którą Niemcy budowali od Pierwszej Wojny Światowej po Drugą.
Ponieważ dostałem info z domu - "nikt na ciebie nie czeka ...", postanowiłem powrót sobie urozmaicić. Przy okazji chciałem zobaczyć rejony, gdzie dawno nie byłem, a sentyment jakiś jest.
Grade z oponami 28c, na szutrach daje radę. Komfortu i poczucia bezkarności, w porównaniu z Gravel Kingami 1.9" z Koda, zdecydowanie brak. Ale średnia wychodzi wyższa ;)
Mimo niezbyt imponującego kilometrażu, trochę się ujechałem. Ten sam dystans w kierunku Góry Kalwarii kosztował by mnie mniej czasu, ale com zobaczył nowego to moje ;)
Targany gorączką pragnienia nowego roweru, postanowiłem celem odwrócenia uwagi złożyć na powrót GT Grade. Od dłuższego czas polowałem na klamko-manetki, których wiedziałem że na bank nie mam. I jak już je kupiłem, to przyszedł etap zbierania do kupy wszystkich pozostałych części.
Kalmko-manetki nówki i klocki hamulcowe - nówki. Reszta używana, zużyta lub nieobecna natenczas ...
No i przyszło zwątpienie, gdyż przez dni kilka, nie mogłem znaleźć lewej części korby, że o przedniej przerzutce nie wspomnę. Jednakowoż w najniższej szufladzie, najgłębiej położonej szafki w najciemniejszym kącie piwnicy - ZNALAZŁEM!
Sam proces skręcania rozciąga mi się na 3 dni. W tym również 2 wizyty w sklepie rowerowym po pancerze, linki i końcówki ...
Jednakowoż, za nic mając przeciwności mnogość, stawiam rower na kołach i ... czekam aż deszcz przestanie padać ;) Co staje się szczęśliwie niebawem i mogę ruszyć na wieczorne Gassy ...
Satysfakcja na 98%. Niepełna, gdyż poregulować jeszcze napęd trzeba. Ale przyjemność z jazdy pełna.
Tory kolejki wąskotorowej. Aktualnie jeździ na kawałku trasy, jako atrakcja turystyczna. Dawno, dawno temu jeździłem nią jako regularną linią komunikacyjną, do rodziny na wieś. Ehh...
Tym razem po rodzinnej okolicy, króciutko i intensywnie ;)
Tym razem miało być krócej. Pogoda się trochę spsuła. Pojechałem zmierzyć się jeszcze raz z podjazdem do Sobieńczyc. Znalazłem kawałek nowej dla mnie (i chyba dla okolicznych mieszkańców też) drogi.
Żeby nie było że tylko ganiam i nic nie zwiedzam to zrobiłem sobie zdjęcie uroczo wyglądającego kościoła z 1755 roku.
Kościół Rzymskokatolicki pod wezwaniem Oczyszczenia NMP z 1755 roku - żeby nie było że tylko rower i rower ;)
W drodze powrotnej wiatr pchał i to było miłe. Trzeba tylko uważać na winniczki i pomrowy, które zawsze coś mają do załatwienia po drugiej stronie ścieżki ;)
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042