Prognoza pogody była mało optymistyczna. Nawet zaczynało kropić, ale w końcu wyszło słońce. Na starcie kupa ludzi. W sumie około 1800 - nieźle. Ubrany w nowe pro teamowe łaszki stanąłem z kolegą Tadeuszem w środku 7 - ostanie sektora. Od początku zaczynam gonić. Lubie starty z końca. I tak na wynik sportowy liczyć nie mogę zbytnio, więc wyprzedzanie to jedyna satysfakcja z zawodów ;) Objazd z dnia poprzedniego daje mi przewagę nad wieloma uczestnikami. W efekcie oba podjazdy pokonuję na kołach. Tylko zjazd z buta bo kolejka się zrobiła. Gdybym miał bukłak nie stracił bym około minuty na bufecie przy napełnianiu bidonu. Nito fajnie było. dystans tylko taki dziecinny, ale mam usprawiedliwienie w postaci długiej drogi powrotnej za kółkiem ;)
172 294 ARTUR DRZYMKOWSKI WARSZAWA NIE TEAM29ER / SPECIALIZED 70 M4/27 (M)167 01:02:19 251
W przeddzień maratonu robimy rekonesans. Na kołach dojeżdżamy do Miękini z hotelu. Tempo wycieczkowe. Pogoda ładna. Trasa mini maratonu płaska, są dwa strome podjazdy i kilka fajnych zjazdów. Jeden na tyle wymagający że chłopaki zapowiadają na nim korek i sprowadzanie - zobaczymy. Minąć się raczej nie da, gdyż las i chaszcze po bokach. Powrót na obiad do hotelu szybki aczkolwiek pod wiatr. Miło :) PS. kilometry i czas orientacyjne gdyż gramin niedoładowany - padł :(
Znowu, tak jak tydzień temu, udało mi się wyrwać na standardowe już kółko. Jednocześnie była to dziewicza jazda na Zaskarze. Początek euforyczny, środek entuzjastyczny a końcówka sycąca ;) Hałdzie sobie fotkę strzeliłem: Następnym razem muszę pojechać w przeciwnym kierunku - tak dla odmiany ;) http://connect.garmin.com/activity/474800096
Kółko przez Siekierki, Wałem przez Wilanów i do domu. Pogoda idealna. Pulsometr próbował studzić moje radosne naparzanie. Ale mając w pamięci ogólne wskazówki treningowe, a w szczególności to że raz na jakiś czas trzeba "przepalić rurę" - to radośnie przepalałem.
Poranna sesja zdjęciowa do testów Levela B3 i Tavers Rudy Fat 29+. Mało czasu mieliśmy, więc trafiliśmy na Kopiec Powstania Warszawskiego. Dawno tam nie byłem. Sieć tras i ścieżek tak rozbudowana została że można tam się kręcić bez nudy, cały dzień penie, albo i dwa ;) Przypomniałem sobie jaka to frajda to zjeżdżanie ;)
Wczorajsze symptomy awarii napędu w Pompino, dziś rano się nasiliły. Musiałem zawrócić i podmienić rower. Na szczęście w drodze złapała mnie tylko mżawka, więc mnie przednie koło B2 zbytnio nie uświniło. Powrót z wiatrem w plecy. Przyjemnie. Katar się nasila, orzekuwłoski ....
W drodze powrotnej przyjemnie się niebo przecierało. Fajne ciepłe barwy. Bardzo fajny filmik i muzyka. i Ślęża - jedna z najczęściej odwiedzanych przeze mnie gór.
Rano, dzięki sprzyjającemu układowi świateł, zaliczyłem jeden tylko (mało czasu) podjeździk na Szczęśliwicach. W górę B2 idzie coraz lepiej, w dół dalej się mieścimy w skrętach. Po południu ciepło. Powrót bez wiatrówki, tylko bluza i kamizelka.
Rano okazało się że garmin wyładowany, więc do roboty bez zliczania musiałem się udać. W trakcie dnia wypadam na konferencje prasową Kross Racing Team. Bardzo pozytywne wrażenie mam, a propos zawodniczek, zawodników, profesjonalnego podejścia wszystkich i prowadzenia przez Tomasza Jarońskiego. Ogólnie słabo u mnie z poziomem kibicowstwa, ale starty KRT będę śledził.
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042