Rano zimno. Przeprosiłem się z bandaną pod kask a i długopalczatki przyjął bym chętnie. Do roboty pod wiatr. Powrót powinien być po sprawiedliwości z wiatrem ale nie odczułem.
Powrót na Specajnera, który na cienkich oponach (700x40c) lata ;) W porównaniu z Jamim-Banitą, Specajner to ścigant. Ale w drugą stronę - nie za bardzo mi wychodzą szpanerskie stójki. Powrót z wiatrem w plecy. Max na Żwirkach. Bardzo fajna jazda. Fajny filmik rodzimej produkcji: &hd=1
Poranna jazda, której szczegóły ustalane były na czacie w sobotę między 20-21 ;) Do Roztoki docieramy na dwa wozy z różnych punktów miasta. Ruszamy czerwonym na zachód i planem ogólnym że jedziemy do 8:30 i powrót. Ale rzeczywistość lubi plany weryfikować/mieszać i walić gałęzią w łeb. W ten łeb to dostałem Ja, ale na tyle niegroźnie że krew, zauważył dopiero, mało przystojny pan kasujący za parking przy wyjeździe ;) Ponadto uczestnicy wycieczki doświadczyli na własnej skórze, brak kompatybilności między oznakowanymi szlakami turystycznymi a Mną. Efektem tego, nudnie zapowiadająca się droga powrotna, po własnych śladach, urozmaiciła się mimowolnie w szereg zwrotów, poszukiwań i odkryć że słońce jest nie tam gdzie być powinno ;) Widać to doskonale na tracku, którego dramatyzm jest nieznacznie podkolorowany niewyrabiającym się gps'em. Ten kawałek czerwonego poznałem w zeszłym roku i moje zauroczenie nim się podwoiło. Kręte single, zjazdy, ścieżki prowadzące wałem starorzecza Wisły - poezja. Tylko komary to masakra - nie ma mowy o postoju. To była moja ostatnia jazda na testowym Banicie, potwierdzająca tylko mój bardzo pozytywny odbiór tego roweru.
Chłodniej ale do jazdy idealnie. Jadąc przez parking koło HP na Smyczkowej, zadałem szyku na Banicie, agresywnie atakując ponad metrowy nasyp, bacznie obserwowany przez grono otaczające teamowy namiot serwisowy HP Sferis :) Banita tylko pyfnął a AKA'ki zmieliły lekko trawę ;)
Rano, jadąc do pracy samowolną ścieżką wzdłuż Żwirki i Wigury, z daleka dojrzałem coś intrygującego. Po krótkiej pogoni doszedłem dziewczynę na segway'u. Wyglądała imponująco - leciała ze 25km/h, lawirując między nierównościami, zostawiając kurz i furkocząc spódnicą do kostek :) Ostatni odcinek do Rostafińskich, najbardziej nierówny, rozjeżdżony przez działkowców, przejechała bez zwalniania, efektem czego musiała podciągnąć troszeczkę bluzkę :D Ale ogólnie bardzo fajnie ;) Powrót z Rafałem, którego namówiłem na przejażdżkę na Banicie. Trochę za duża rama ale mówił że fajnie ;) Powrót z wiatrem w plecy - ciepło - nie upalnie - warunki takie że chciało by się tak na pół gwizdka jechać i jechać :)
Od rana 20 stopni i słońce. Do roboty trochę pod wiatr. Powrót przy 27 - pot chlapał ;) Po drodze wpadłem do Airbika na Mangalii żeby reanimowali Specajnerowego przedniago Avida juicy 3 bo Banitę będę musiał w końcu oddać :( a jak tu jeździć Panie ... Dziś zarejestrowałem że ponad 300 km "nazad" wykręciłem 10tys. km na Bikestatsie. Normalka - magia liczb mnie jakoś omija ;)
Rano robimy sesję zdjęciową do tekstu z testem Banity - lans na skarpie w parku Ujazdowskim ;) Powrót ścieżką przy torach - upał. A Ja przeziębiony - co za kiła ...
Miałem już odstawić Banitę. Szkoda mi było trochę pucowania ale niestety Specajner wisząc na haku się rozleniwił. Przedni hamulec się zapowietrzył :/ Powrót ścieżką przy torach. Jakaś taka po prawdziwych górach mniej zabawna ;) Banitą fajnie się wywija łuki na kładce nad Rzymowskiego.
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042