Rano podobno było poniżej zera - mój termometr mówił że było 1 a mi było w sam raz ;) Drugi dzień jazdy w nowych butach - wrażenia cały czas pozytywne. Pewnie ma to związek również z tym że Specajner dostał też nowe pedały - XT'eki. Też śliczne, pasują do butów ;) Powrót pod wiatr. Dawno mi tak centralnie, wbrew nie wiało. Potwierdzam że nie lubię zbytnio tego ;) Powrót ścieżką przy torach. Bardzo fajna jazda ;)
Albo cieplej albo odczuwalność zimna się zmniejszyła ;) Dziewicza jazda w nowo-zakupionych butach
i rękawiczkach. Buty super jak na pierwsze minuty używania. Mocno trzymają stopę i są wygodne, a wyższa cholewka w terenie ma ochronić moje pęciny przed atakami chaszczy :) Powrót ścieżką przy torach w miłej temperaturze i słońcu. Budowniczowie wiaduktu klecą rusztowania - z pozycji laika to taka fajna twórcza robota ;)
Pogodo-przepowiadacze zachęcili mnie do jazdy na Specajnerze. Fajnie. Jakoś tak szybko zapominam jaki flow jest na tym rowerze. Dodatkowo opony od zimna miękkie się zrobiły ;) Rano kawałeczek "ścigałem" się z szosowcem - ja po chodniku, on szosą. Na skrzyżowaniu mu uciekłem gdyż utknął między wozami a ja miałem całą, szeroką ścieżkę ;) Powrót ścieżką przy torach. Budowniczowie wiaduktu rozłożyli swoje elementa po całym placu, ale dla mnie jednego tak rozpędzonego ;) się znalazło miejsce i uchylona brama :D
Zaległy wpis. Okoliczności nie odłożyły w mej pamięci jakichkolwiek istotnych szczegółów ... Nuda ... Może tylko wspomnę że kolejny raz pokonywałem nowy mostek (z asfaltową ścieżką ) nad smródką a potem wzdłuż Rolnej do Wałbrzyskiej. Na Bacha jeszcze nie ma asfaltu więc bez rozpędu mały podjazd na singlowym Pompinie pokonywałem dramatycznie ;)
Codzienność z odmianą ;) Jako że przepowiadacze nie zapowiadali opadu postanowiłem ruszyć Specajnera. Rano zimno, termometr pokazywał 0 i tak to odczuwałem. Najbardziej w ręce. Na tyle pamiętałem ten bolesny fakt że wieczorem nawiedziłem jeden taki sklep w okolicy i nabył bym endury ale rozmiar właściwy dopłynie ze Szkocji w przyszły wtorek - nie wiem czy dotrwam ;) Powrót coraz bardziej jesienną ścieżką przy torach - temperatura już przyjemna więc z obnażonymi łydkami śmigałem - ostatnie takie jazdy latoś ;)
Do pracy i z powrotem ale w trakcie załatwiałem prywatę - zakupy moim ulubionym sklepie - allegro ;) Rano zimno, buff pod kaskiem i rękawiczki nie wyrabiały się ale jak tylko słońce się rozgrzało było przyjemnie :) Powrót bardzo miły ...
Wpis zaległy, a że nic spektakularnego się nie wydarzyło więc oprócz zapisu z licznika nic więcej nie pomnę ... Kolejne dwa dni zostały zagarnięte spod wpływu rowerowego na rzecz obowiązków rodzicielskich ... "Ale może niedziela będzie jego!!" - parafrazując słowa piosenki ...
Rano chłodno ale słonecznie. Wiatr dopiero na końcówce (na Towarowej) przywalił centralnie w twarz ;) W drodze powrotnej niby powinien pchać ale nie za zbytnio ;) A z deszczem trafiłem w przerwie :D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042