Na squasha zabrałem Pompina gdyż rowery stoją na zewnątrz i o Specajnera się lękam ;) Kolega co tydzień temu pauzował rozjechał mnie i powrót był relaksacyjno-chilloutowy :) Oj, będzie mnie wszystko bolało jutro, bo już teraz ledwo kulasami powłóczę ;D
Rano do pracy odrobinę później i fajniej bo w pełnym słońcu ;) Aura rozpieszcza, a ja korzystam z niej radośnie ujeżdżając Specajnera. Powrót w kompletnych ciemnościach ale szybko się udaje. Ostatnio jakoś z taką większą kadencją kręcę - nie wiem czemu ale tak mi wygodniej ;)
Poranek nie nastrajał mnie rowerowo. Raczej odstrojony byłem gdyż piątkowy wieczór spędzałem w radosnej kompanii kolegów ze starej roboty. Finał był taki że bolała mnie przepona od śmiechu a głowa od piwa i wiśniówki ;) Mój organizm mimo lat doświadczeń słabo znosi procenta ale niespecjalnie mając możliwość zalegania rzuciłem się z wolna w wir weekendowych zajęć. Ale około 13, pod wpływem powrotu do zdrowia oraz pogody której grzechem byłoby nie wykorzystać rowerowo, ruszyłem do centrum do serwisu foto. Wiatr troszeczkę wbrew ale nie-za-zbytnio. Ciepło tak że po 400m zzułem nogawice ;) Dawno w sobotę o takiej porze nie bywałem w centrum. Tak jakby spokojniej jest, Powrót z Parkingowej na szybko obmyśliłem starymi ścieżkami przez parki Rydza-Śmigłego (za Sejmem) i Ujazdowski a potem na Kopiec Czerniakowski. Kiedyś często tam bywałem, jeszcze przed pojawieniem się torów i hopek. Widoki ze szczytu super: I jeszcze Specajner w jesiennym słońcu: Klucząc na zjeździe złapałem gumę w obu kołach :/ a ciągnąc rower na Belwederską gdzie miałem nadzieję ratunku, zrobiłem sobie odcisk na pięcie :( Sklep przywitał mnie asortymentem Burtona i informacją że od rowerów już nikogo niema. Na szczęście łatki były i byłem uratowany. Nawiasem mówiąc - przezroczyste, kwadratowe łatki Park Tool'a dają radę choć wyglądają nieprzekonywająco ;) Troszeczkę czasu mi zajęło nadymanie 29x1,95 calowych opon małą pompeczką ale nic to - warto było. Jazda na Specejnerze w taką pogodę warta jest wielu niedogodności :D
Rano troszeczkę później niż zwykle ruszyłem. Piękne słońce, ciepło - super! Powrót w kompletnych ciemnościach i pospiesznie więc musiałem zrezygnować ze ścieżki przy torach.
Kolejny dzień extra jesieni :) Sucho, z rana chłodnawo ale niezbyt bo się upociłem. Powrót ścieżką przy torach. Zacząłem chorować na dobrą czołówkę i jazdę po lesie Kabackim po zmroku. Kiedyś to uprawiałem, w zamierzchłych latach 90 zeszłego stulecia ;)
Przepowiadacze nie wieszczyli deszczu więc korzystam z Specajnera ;) Rano mgła się skrapla i okulary zaparowywują - lipa. Powrót po ciemaku -jakoś mnie strasznie samochody oślepiają ;) Jak to było osttanią zimą ??
Wieczorna jazda na squasha. Przyjemnie ciepło. Żeby było fajniej trochę naokoło ;) Powrotna droga jeszcze przyjemniejsza bo jazda przyjemnie wychładza. A już szczególnie mała Corona pod Statoliem ;)
Ciepło, sucho i bezwietrznie. Niespodziewanie pod pretekstem sprawunków różnej maści, pojeździłem sobie po okolicy. Kawałek codziennymi trasami a w szczególności ścieżką przy torach w wersji z lampką na przedzie ;) Bardzo fajna jazda. Przed 18 nad Smródką zaczęła się unosić malownicza mgiełka. Na mieście pusto jakoś - niespotykanie. Miło ;) Ślad rejestrowałem nie od początku, a szkoda bo fajna ósemka by wyszła :D
W robocie utknąłem do 18 a zachód słońca zdradliwie nastąpił o 17:18 więc jak ciemniak jechałem na węch z oświetlonym tyłem tylko ;/ Ale ścieżką przy torach ;D Po omacku wręcz. Budowlańcy przy pętli tramwajowej litościwie zostawili w bramie przesmyk przez który udało mi się przetargnąć. Pogoda rozpieszcza. Mam ambitne plany pokorzystać z aury w ten długi weekend ...
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042