Gwiazda Mazurska eptap I

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria zawody
W nocy miałem sen że przed startem spadł śnieg, kompletnie się nie przygotowałem i się spóźniłem na start ;)
W rzeczywistości obudził mnie szum deszczu - a w czwartek nałożyłem Specajnerowi super szybkie i lekkie opony co na metce miały napisane DRY!!!
Przed startem rozgrzewka asfaltem za jezioro i powrót trasą nad jeziorem - to już klasyka zawodów w Ełku ;)
Startuję z XI sektora - z mną tylko młodsza młodzież sceptycznie taksująca leszczy przed sobą ;)
Obok ląduje dwóch Rosjan (z Kaliningradu) w tym jeden na OnOne Scandal'u. Niestety brak czasu żeby pogadać a i bariera językowa nie do pokonania w warunkach startowych ;)
Pierwsze km szeroko asfaltem a później szutrem koło Bunielki (samej góry C.Z. oszczędził tym, razem ;) pozwalają mi przesunąć się do przodu z lekka - ale bez przesady.
Na wąskim traku, po stromym brzegu jeziora Lipińskiego - troszeczkę rozkojarzony ześlizguję się na "szybkich oponach" i rama otrzeźwiająco strzela mnie lekko (na szczęście ;) w żołędzie. Dalej już uważam ..
W okolicach 30km łapie mnie kryzys i smętnie patrzę jak kolejne potencjalne "ofiary" mojej ambitnej, sportowej jazdy, suną spokojnie do góry na kolejnym podjeździe ...
Na szczęście prąd wraca - ale nie na tyle żebym jakimś ciepłym spojrzeniem powitał tabliczki Giga na rozjeździe.
Kawałek dalej jest ciekawie, bo do grupki którą goniłem dołącza żwawy Gniadosz. Z aparycji daleko mu do araba ale na każdą próbę wyprzedzenia reaguję pozytywną, sportową złością i przyśpiesza :D
Więc tak sobie jedziemy, najpierw polną drogą, później przez Mołdzie (chyba) do asfaltu. Na twardym Koń traci (on ma agrsywne stalowe podkowy a jak szybkie Renegady ;) i go wyprzedzam.
Za chwilę jest skręt na bruk, lekko po górę i bufet - jak się oglądam to Konia nie widzę - chyba się zatrzymał uzupełnić płyny ;)
Po przeskoczeniu przez drogę 16 znowu trafiam na klasykę etapów Ełckich - znam dobrze ten kawałek a psycha to wykorzystuje szepcząc to już blisko - dawaj stary.
Spod Bunielki zaczynam szaleńczo gonić kolejnych zawodników - kogoś dochodzę. Z kimś innym na kole ciągnę po asfalcie przez Chruściele. Zaraz ma się zacząć singiel nad jeziorem. Niestety trzy-osobowa grupa wjeżdża przede mną.
Na ścieżce pochodzimy jakąś koleżankę z Hobby chyba. Na szczęście pomocnie zjeżdża lekko i możemy ją minąć.
Później prowadząca dwójka trafia w szarfę (Gość przede mną kwituje - "a było wyprzedzać kolegę z drużyny ??" ;)
Kawałek dalej jest troszkę szerzej i tuż przez zjazdem nad samo jezioro (tutaj dwie dziewczyny robiły zdjęcia - ciekawe czy je znajdę ??) wyprzedam i gonię dalej sam. Jeszcze przed Zamkową na ścieżce mijam kogoś a później ulicą i promenadą ciągnę na nadzieji bliskiego końca ;)

Na mecie trafiam na starego znajomego który przejechał etap na przełajówce - szacun :)
Wynik: Open MEGA M 186/371 ; Mega M4: 32/87. Mój rekord świata jeżeli chodzi o rating. A w średnią to raczej nie wierzę ;)
Na mapie wygląda to tak:

Komentarze (2)

Taaak, próbowałem się utrzymywać na kole chłopakom z którymi jeździłeś po szosie , więc wiem że "ściganie" było by krótkie :D

artd70 07:27 środa, 17 sierpnia 2011

Gratulacje wyniku. Może w przyszłym roku się pościgamy...

dodoelk 05:25 środa, 17 sierpnia 2011
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!