Wpisy archiwalne w kategorii

wyjazd/wycieczka

Dystans całkowity:4644.81 km (w terenie 1188.71 km; 25.59%)
Czas w ruchu:230:23
Średnia prędkość:20.16 km/h
Maksymalna prędkość:90.78 km/h
Suma podjazdów:13827 m
Maks. tętno maksymalne:184 (104 %)
Maks. tętno średnie:147 (85 %)
Suma kalorii:85763 kcal
Liczba aktywności:83
Średnio na aktywność:55.96 km i 2h 46m
Więcej statystyk

GSŚ 2019 - dojazd

Piątek, 13 września 2019 · Komentarze(0)
Po pracy ładuję się do pociągu jadącego w góry. A konkretnie w Góry Świętokrzyskie ;)
Podróż długa, choć się nie dłuży. Opóźnienia, remonty etc. Z pociągu wysiadam w Ostrowcu jak najbardziej Świętokrzyskim.
Noc nie taka ciemna, gdyż jak w radio mówili, świeci Księżyc Żniwiarzy. W rzeczy same mógł bym coś pożniwować. W zamian, jadę do miejscowości Głoszyce, gdzie zaczyna się czerwony szlak turystyczny, który nosi chlubny przydomek Głównego Szlaku Gór Świętokrzyskich.

Jazda przyjemna, właściwie bez błądzenia. Oczywiście nie bez przygód, tak koloryzujących moje "wypady". Jedna z lampek się psuje więc muszę jechać na czołówce i  słabującym już, wiekowym Proxie.
Pod koniec zaczyna też mżyć - przygoda wzbiera. Na szczęście zbliżający się orkan zdmuchuje chmury i nocowanie w hamaku, jednakowoż na sucho mi uchodzi.

Noc prze-drzemkowana bardziej niż przespana. Wsłuchiwanie się w odgłosy lasu. Hałas folii nrc,którą przykryłem się jako osłoną przed deszczem. Więc rano wyglądałem tak:

Ślad zaś wygląda tak: 

Pożegnalna jazda urlopowa

Piątek, 9 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Po porannych kajakach, trochę trudno się było zebrać. Ale "przymuszeni" przez spiritus movens w osobie Zony i Matki, ruszamy pobłąkać się po okolicy.
Trafiamy na jeziorko Ciche, które jak głosi tablica jest polodowcowe i kwaśne. Mało w nim życia i toń czarna ... ;)
Na koniec, przypadkiem, trafiamy nad jezioro Zyzdrój, które rano przemierzaliśmy kajakami.
I znów piękne światło zachodzącego słońca.

Szlak Ostatniego Niedźwiedzia

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Tym razem się udało przejechać całość. Początek już bez błądzenia.

Uwielbiam to popołudniowe światło ...
Po przecięciu drogi krajowej, szlak rowerowy trafia do Rezerwatu Pupy, przez który prowadzi ścieżka edukacyjna. Rowerowo miejscami ciężko przejezdna, ale warta zobaczenia.
Jeden z wiekowych dębów w Rezerwacie Pupy

Tablice opisujące to co ukazuje przyroda niezwykle pomocne. Niestety komary żrą, więc zbyt długo nie da się w niektórych miejscach stać. 
Modelowe Mazurskie Sosny, wysokie i proste jak strzała ...

Na ścieżce edukacyjnej jest kilka kładek. Śliskie deski, są zabezpieczone siatką. Na jednej jej nie było i Najmłodszy się ześlizgnął w krzaki ... 
Końcówka z zachodzącym słońcu
Generalnie, bardzo polecam ten szlak. Ścieżka edukacyjna w Rezerwacie Pupy jest świetna i rewelacyjnie pozwala się wczuć w las. 

Szlak Ostatniego Niedźwiedzia a właściwie jego pół

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Po obiedzie postanowiliśmy objechać Szlak Ostatniego Niedźwiedzia.
Oczywiście początek to błądzenie, gdyż oznakowanie takie nieoczywiste się okazało. Na szczęście udało się nań wrócić dzięki Ride with GPS, która na mapie OSM Cycle ma go zaznaczony.
Znowu jedziemy drogami leśnymi. Jest kawałek szerokiej równej szutrówki.
STOP Paparazzi ... ;)
Dźwięki, które początkowo braliśmy za odgłosy z budowy torowiska, w rzeczywistości okazały się zbliżającą burzą ...

Burzą, która niestety nie przeszła bokiem ... ;)
Ale zbytnio nas nie zmoczyła, bo trafiliśmy na wiatę na parkingu przy drodze. Ponieważ zrobiło się późno i mokro, postanawiamy skrócić wycieczkę i wrócić asfaltem.
Generalnie piękna trasa. Jest kilka niedużych podjazdów i zjazdów. Las piękny. Wrócimy na poprawkę ...

Szlak Fortyfikacji Szczycieńskiej Pozycji Leśnej

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Dzień wcześniej zgłosiliśmy się do Nadleśnictwa w Spychowie, które organizuje dla chętnych, wycieczki rowerowe z przewodnikiem.
Jedna z kilku kładek pieszo-rowerowych na Krutyni ...
Już na miejscu zdecydowaliśmy się na zwiedzanie  Szlaku Fortyfikacji Szczycieńskiej Pozycji Leśnej, rozciągającego się w pobliży Spychowa.

Bunkier w pozycją strzelecką ... model ze zdjęcia jak widać "za krótki" ;)
Pętla prowadzi po drogach leśnych i ścieżkach. Nasz przewodnik, wzbogacił ją o co ciekawsze kąpieliska w okolicy ;)

Jak to w przypadku wycieczek rowerowych rodzinnych, nie wszyscy są równie zadowoleni ... 

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2595499136/embed/c410e56f053414536175a8af0fd0f84b5f040c30">
Sam szlak fortyfikacji to ten wielokąt na północy. Reszta to dojazd i zwiedzanie okolicy. Punkty gdzie ślad zbliża się do brzegu jeziora, to polecane kąpieliska, których jednakowoż nie testowaliśmy .... ;)

Spychowo - Szlak Juranda

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Pierwszy raz spędzamy urlop w Spychowie. Zaczynamy więc należycie, to znaczy od Szlaku Juranda ;)

Bardzo przyjemna trasa, która prowadzi przeważnie szutrowymi i gruntowymi drogami leśnymi i polnymi. Jest też kilka w sumie kilometrów asfaltu.

Popas nad jeziorem. Czekolada regeneracyjna znikła i wszyscy żałują że nie zabrali strojów to kąpieli ... ;)
Ruch samochodowy minimalny, może dlatego że niedziela - nie wiem ?
Pod koniec trasy trafiamy na jeden z SZLAK FORTYFIKACJI SZCZYCIEŃSKIEJ POZYCJI LEŚNEJ, którą Niemcy budowali od Pierwszej Wojny Światowej po Drugą.

Penetracja schronu ... 

Urlopowa jazda

Piątek, 5 lipca 2019 · Komentarze(0)
Znów wieczorową porą zbiegłem rodzinie.

Postanowiłem sprawdzić się na podjazdach pod Gniewino i do Sobieńszyc. Ten drugi sobie poprawiłem ;) Krajobrazowo trasa urzeka.

Kampinos dookoła

Niedziela, 9 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Zmiana dętki, ale w jakim świetle!! ;)Dziś jechałem jako kolega do towarzystwa ;) Michał chciał się sprawdzić przed Pierścieniem 1000 Jezior.
Umówieni w pierwszej wersji na start o 4:00, ale w sobotę wieczorem rura mi zmiękła i zlicytowałem na 5:00 ;)
Dziś będzie premiera, własnoręcznie przygotowanych batonów mocy :D
O 4:45 ruszam z domu, żeby po 3 minutach zrobić sobie postój na zmianę dętki przebitej na szkle - pozostałości po jakimś humanoidzie i jego gorączce sobotniej nocy ...
W międzyczasie (wymiany) dociera Michał i razem jedziemy na ślad. Mamy (ambitnie dość) zrobić większą pętlę dookoła KPN, trasą wytyczoną przez Maćka od  hopcyclig.net (note bene - polecam tego bloga ;)

Trasa świetna - południowo-wschodnia część to wiejskie klimaty - lubię. Odcinki przecinające Kampinoski Park z gładkimi asfaltami - lubię ekstremalnie. Kawałek Stara Dąbrowa - Dąbrówka, godzien jest jedynie zapomnienia i unikania. Z kolei okolice Truskawki - smakowite jak ... truskawki ;)
Sesja foto w trakcie jazdy
W Czosnowie ostatni popas w sklepie, wydaje się że jesteśmy już praktycznie w domu, a faktycznie do domu, a konkretnie do dużego pokoju, brakuje mi 30 km.
Obaj z Michałem jesteśmy już usatysfakcjonowani ;)  Ale też obaj, bez specjalnego umawiania, dokręcamy do 200 km, żeby satysfakcja miała uzasadnienie w liczbie ;)
Relive - Kampinos dookoła

Świętokrzyskie 2/2

Piątek, 31 maja 2019 · Komentarze(0)
Jak zwykle rano zebranie się idzie mi powoli. Chłopaki się rozjechali, a Ja: toaleta, woda do bidonów, dopinanie toreb. I ruszam koło 11. Od początku nie wiem czy jadę do domu na kołach, czy do pociągu. Ładuje na razie trasę w wersji max i jadę.
Pierwszy odcinek specjalny dzisiejszego dnia trafiam tuż po przecięciu drugiej krajówki. Znienacka przejazd przez strumień i dalej polną drogą, przy której trafiam na urokliwą kapliczkę na samotnym drzewie.
Kapliczka Maryjna przy polnej drodze
Za Świętą Katarzyną, ślad prowadzi mnie wczorajszą polną drogą. Dziś psów brak.
Do Suchedniowa, gdzie robie popas na Orlenie, zaliczam jeszcze dwa/trzy odcinki polno-szutrowe. Na jednym z tych odcinków, pomagam odnaleźć się dwóm młodym amazonkom. Jedna była spieszona, a konie śliczne :)
Po obiedzie przebijam się przez Skarżysko-Kamienną (duży ruch) i trafiam w las, gdzie płoszę sarny i inne nierozpoznane zwierzęta, na drogę którą kawałkami muszę "robić" z buta. Bo nurkowanie w kałużach, mimo wysokiej temperatury, jakoś mi nie leży ...
Za Szydłowcem nabieram rozpędu, wiatr w plecy, puste asfalty, dość mały ruch. Przez chwilę rozważam, skręt w lewo, na stację PKP w Grabowcu czy w Warce. Ale jakoś tak zdopingowany messegrowymi doniesieniami kolegów, decyduję się na dojazd na kołach.
W przydrożnym sklepie robię zakupy. Lód, batony, woda, cola i banany. Tych bananów to ja dziś pochłonę liczbę, której skwantyfikować nie zdołam ..
Zaliczam malowniczy zjazd w dolinę Pilicy do Wyśmięrzyc. Po śladzie wjeżdżam w polną drogę przecinającą ogromną nadrzeczną łąkę. W dzieciństwa mam wielki sentyment do takich krajobrazów. Z rowem pasie się spore stado krów i koni. Jeden mały źrebak chlapie się w kałuży - całe te moje stanie-podziwianie nie jest zupełnie marnowaniem czasu, gdyż zjadam kolejnego banana ;)
Ogromna łąka i konie i krowy i Ja ;)
Jadąc przez tą łąkę, mam pewną obawę o most, przez który mam przeprawić się na drugą stronę Pilicy. Konkretnie, to zaczynam się martwić czy ON JEST!? Na szczęście jest, więc po tych minutach grozy, zalegam na trasie i się suplementuję ...
Na łące polegiwanie, zasłużone po 6 godzinach jazdy
Za rzeką, to już tylko mozolna jazda. Grójec, Piaseczno, Lesznowola i Warszawa.
Wahoo wykazuje że pod drzwiami dwóch setek nie ujrzę. Biję się wewnętrznie, że takie dokręcanie pod domem, żeby nabić cyfrę, to słabe jest. Ale wygrał wewnętrzny głos, że dwieście, tak bliskie i w zasięgu szybko się nie napatoczy ...
Notabene funkcja nawigacji Wahoo , bardzo pozytywnie mnie do siebie przekonała - zadowolony z tego zakupu jestem.

Zdjęcia

"Filmowo" tak to wygląda: Relive 'Morning Ride'

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2413598956/embed/d305b600df1d60e8198f0dd66e25364456c20bfc">

Świętokrzyskie 1/2

Czwartek, 30 maja 2019 · Komentarze(0)
Coroczne spotkanie z kumplami ze studiów w agroturystyce Kuźnie. Ja jadę oczywiście, standardowo na rowerze. Pierwszy plan był ambitny i zakładał wyjazd w środę, nocleg w lesie w hamaku czyli cała trasa na kołach. Ale że nie zaopatrzyłem się dotychczas w trap, a prognozy zapowiadały deszcz, padło na wytyczoną na szybko trasę zawierającą podróż PKP. A że w związku z remontem, pociągi jeżdżą tylko do Strzyżnej, więc do przejechania będzie ciut więcej - fajnie.
Gotowość przedstartowa
Na starcie żegna mnie miejscowy kot. A 6 km dalej gubię ślad w lesie - czyli wszystko zapowiada się "jak zwykle". Po chwilowej nerwówce, docieram leśnymi przecinkami do asfaltu i wracam na ślad. Kolejne kilometry to bardzo przyjemne puste, drogi lokalne, z dobrym lub bardzo dobrym asfaltem. Wiatr w plecy - lecę - tak miało być ;)
W końcu docieram do granic Radomia. Przebijam się trochę bokiem, duży ruch, DDRy z kostki, budowy dróg i objazdy.
Za miastem dopada mnie głód, gdyż codziennie o tej porze jadam obiad w robocie.
Posilony lecę dalej. Jadąc kolejną pustą asfaltową drogą gminną, płoszę drapieżnego ptaka. Ehhh kolejny raz, pomysł na kamerę i zdjęcia timelapsowe nie wypalił, a przecież fotka była by przednia.

W którymś momencie trafiam na znajome, z lat poprzednich drogi. Po ostatnich deszczowych tygodniach, odcinki polne i szutrowe, wyglądają jednakowoż tak:
Przeprawy
Docieram do Mirca. Chyba pierwszy raz rejestruję bardzo ciekawy pomnik, wybudowany z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości. Upamiętniający powstania listopadowe i styczniowe.
Pomnik w Mircu
Dalej drogę mam zjeżdżoną kilkakrotnie. Jadę do Wąchocka, a potem w las. Droga z kocimi łbami, nie pozwala na swobodny zjazd moim gravelem w obecnej konfiguracji (plan przejścia na bezdętki nie wypalił, a dodatkowo montowany na szybko przedni bagażnik gibie się jak rezus). Na tej drodze mijam harcerzy, biorących udział w jakimś rajdzie - chyba. Oj, fajne czasy mi się przypomniały.
Prosta droga przez Sieradowicki Park Krajobrazowy
Ślad omija Bodzentyn, w dość sporej odległości, wynikiem czego trafiam ma skrót do Świętej Katarzyny, prowadzący czymś co kiedyś było polną drogą ...
Polna droga ... chyba, i psy jakieś ...
Za Świętą Katarzyną, objeżdżony już kilka razy odcinek. Najpierw wspinaczka, a potem zjazd. Dalej, przed Makoszynem dochdzi mnie drużyna kolarska. Chłopaki i dziewczynki w wieku 12-13 lat cisną jak dziki. Chwilę utrzymuję się za samochodem trenera, al na podjeździe w Boskowinie, sromotnie zostaję. Podjazd do Widełek, znoszę zaskakująco dobrze. Jeszcze tylko zakupy i jestem u celu.
Zdjęcia