Wpisy archiwalne w kategorii

nocną porą

Dystans całkowity:3557.83 km (w terenie 927.70 km; 26.07%)
Czas w ruchu:174:30
Średnia prędkość:20.16 km/h
Maksymalna prędkość:81.58 km/h
Suma podjazdów:16823 m
Maks. tętno maksymalne:169 (98 %)
Maks. tętno średnie:132 (75 %)
Suma kalorii:79083 kcal
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:68.42 km i 3h 29m
Więcej statystyk

Pętla przez mosty

Niedziela, 27 grudnia 2020 · Komentarze(0)
Planowana od dawien dawna wycieczka przez skrajne mosty warszawskie. Trasę na 60 km wyznaczył Wojtek. Wyznaczył też niestety porę startu - 5:00 - żeby na 9:00 zameldować się w domu.
Twarde warunki, ale sam kiedyś miałem małe dzieci więc znam realia ;)
Premierowy przejazd przez most południowy z Wojtkiem odbyliśmy w piątek 25 grudnia.
Tym razem pominęliśmy odcinek gruntowy nad Wisłą i po zjechaniu z mostu ruszamy DDRami wzdłuż Wału Miedzyszyńskiego. Omijamy też odcinek gravelowy od Siekierkowskiego aż do Poniatowskiego. Jazda wijącą się ścieżką jak zawsze sprawia mnóstwo frajdy. Szczególnie że pusto jest ;)

Za Śląsko-Dąbrowskim na niebie zaczyna się odznaczać świt. Piękne kolory. 
Za mostem Północnym zaczynamy powrót pod wiatr. Zaczyna być mi zimno w dłonie.
Za mostem Łazienkowskim wita Nas czerwona kula Słońca. Zaczyna być odrobinę cieplej, więc żegnam sie z Wojtkiem, kóry musi już wracać. A ja wracam nad Wisłę i wałem z powrotem do mostu południowego żeby się poopalać ;)

W większości jasne, -3°C, Odczuwalna temperatura -5°C, Wilgotność 85%, Wiatr 3m/s z Płd - Klimat.app

#festive500 Dzień Drugi

Piątek, 25 grudnia 2020 · Komentarze(0)
Wojtek wyznaczył pętlę przez nowy most. Ruszamy ciemnym świtem żeby wrócić na śniadanie ;)
Do mostu trasa mocno niestandardowa jak dla mnie. Jedziemy przez Wilanów, pod elektrociepłownię Siekierki.  Potem już wałem do mostu.
Po prawej stronie Wisły jedziemy gruntowymi drogami i ścieżkami, w bliższej i dalszej odległości od brzegu rzeki.
Jest ładnie i dziko, ale mocno błotniście. Moje opony 35 mm semisliki nie czują się mocne w tych warunkach. Jednak udaje mi się przejechać cały ten odcinek bez przyziemienia.
Za Siekierkowskim dojeżdżamy do płotu Wodociągów, gdzie chyba jeszcze nie byłem.
Dalej to już błąkanie po mieście.
Ostania nowość dla mnie to podjazd, podupadłą nieco ścieżką w okolicy Królikarni.

Gassy Ride

Poniedziałek, 19 października 2020 · Komentarze(0)

Po deszczowym weekendzie spędzonym na psuciu i naprawianiu rowerów, musiałem się ruszyć. Słońce w ciągu dnia zachęcająco świeciło, zawsze to pozytywnie dział na moje morale. Postawiony w stan używalności po raz kolejny Grade, wymaga ponownego przyzwyczajenia na nowo. Oczywiście po moim serwisowaniu, konieczne są poprawki, ale ogólnie jeździć się da ;)
Więc jeździł będę, aż do powrotu Kody. Kiedy to będzie - nie wiadomo ...
Bezchmurnie, 8°C, Odczuwalna temperatura 5°C, Wilgotność 77%, Wiatr 3m/s z PłnPłnZ - Klimat.app

GSŚ 2019 - dojazd

Piątek, 13 września 2019 · Komentarze(0)
Po pracy ładuję się do pociągu jadącego w góry. A konkretnie w Góry Świętokrzyskie ;)
Podróż długa, choć się nie dłuży. Opóźnienia, remonty etc. Z pociągu wysiadam w Ostrowcu jak najbardziej Świętokrzyskim.
Noc nie taka ciemna, gdyż jak w radio mówili, świeci Księżyc Żniwiarzy. W rzeczy same mógł bym coś pożniwować. W zamian, jadę do miejscowości Głoszyce, gdzie zaczyna się czerwony szlak turystyczny, który nosi chlubny przydomek Głównego Szlaku Gór Świętokrzyskich.

Jazda przyjemna, właściwie bez błądzenia. Oczywiście nie bez przygód, tak koloryzujących moje "wypady". Jedna z lampek się psuje więc muszę jechać na czołówce i  słabującym już, wiekowym Proxie.
Pod koniec zaczyna też mżyć - przygoda wzbiera. Na szczęście zbliżający się orkan zdmuchuje chmury i nocowanie w hamaku, jednakowoż na sucho mi uchodzi.

Noc prze-drzemkowana bardziej niż przespana. Wsłuchiwanie się w odgłosy lasu. Hałas folii nrc,którą przykryłem się jako osłoną przed deszczem. Więc rano wyglądałem tak:

Ślad zaś wygląda tak: 

Mazowieckie kółko

Sobota, 15 czerwca 2019 · Komentarze(0)
W ramach przygotowań do Pierścienia 1000 Jezior, w którym udziału nie biorę, choć miałem. Jadą Michał, Bartek i Maciek. Maciek to rasowy ultras. Nam brakuje wiele, do poczucia że "damy radę".
Jednakowoż umawiamy się o 21, żeby zrobić kółko przez Mszczonów, Grójec, Warkę do Góry Kalwarii a na koniec do sypialni. Ale te końcowy etap to już indywidualnie.

Trasa zaplanowana niezbyt wnikliwie, prowadzi czasem na manowce, tym bardziej że w kilku miejsca "budowa w trakcie".
Nocna jazda jest taka jak sobie wymarzyłem. Ciepła, pachnąca kwiatem lipy i innego kwiecia. W pewnym momencie z widzimy błyski burzy. Ale jesteśmy przygotowani na ewentualny deszcz. Michał ma błotniki, Ja kurtkę przeciwdeszczową a Bartek prognozę pogody że nie będzie padało ;)

No i jego przygotowanie się sprawdziło :D
W Warce robimy dłuższy pit-stop. Gdy ruszamy zaczyna świtać
Góra Kalwaria - chcemy złapać troszeczkę wytchnienia przed ostatnią prostą, ale niespodziewany atak komarów skutecznie skraca postój.

Był plan na 200 km, ale trochę pościnaliśmy trasę, dostosowując do bieżącego samopoczucia. 
Dwie godziny snu pozwalają mi dotrwać do wieczora w stanie akceptowanego uczestnictwa w życiu rodzinnym ;)


Po prezenty

Niedziela, 22 grudnia 2013 · Komentarze(0)
Krótka jazda do galmoku po odbiór prezentów. Fajnie się jechało więc powrotna trasa wydłużona z lekka. Miała też miejsce premiera czołówki - efekt zadowalający bardzo :)

codzienność+

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Codzienny trip do/z roboty. W drodze powrotnej, ścieżką przy torach, znowu natykam się na mega korek w biurowym zagłębiu Mokotowa/Służewia. Jak ja Bogu dziękuję w takich chwilach że nie muszę tak beznadziejnie tkwić w samochodzie ;)
Wieczorem lans na mieście. Spóźniony pędzę na zbiórką pod pomnik Powstańców na górze przy Bartyckiej. Okazuje się że jestem winny totalnemu zgryzieniu przez komary, skromnego ogółu zgromadzonych. Trudno :(
Samotrzeć ruszamy w kierunku Wisły. Na Zaruskiego jest tak ciemno że przypinają się Nam najróżniejsze sceny z filmów o psychopatycznych kanibalach ;)
Nad Wisłą znajdujemy miejsce w barze w okolicy Nowego Cudu na Wisłą. Jest jakiś koncert - fajnie bo gra a rozmawiać się da ;)
Po rzece pływa stateczek, więc trzeba uważać przy sikaniu w krzakach żeby nie stać się obiektem obserwacji ;D
Zgłodniali lekko ruszamy do centrum na Hożą na wegańskiego burgera. Fajna jazda przez puste parki.
Na miejscu jednakowoż decydujemy się na duże belgijskie frytki - sytość nie opuściła mnie do 9:00 następnego dnia - ale ogólnie polecam!
Powrót szybki. Puste nocne ulice latem są stworzone do fajnej jazdy.
Polecam jak ktoś nie widział:

codzienność+

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Codzienne do i z roboty. Ale po - była jeszcze jazda w celu oddania testowego Experta, powrót i wieczorne spotkanie w Centrum z kolegami.
Już kiedyś taką jazdę "z luzakiem" uskuteczniałem w drodze z serwisu do domu. Było fajnie i bez większych problemów więc teraz postanowiłem ponowić doświadczenie. Wyszło troszeczkę problemów. Raz że trasa wiodła chodnikami w różnym stadium zniszczenia oraz teren budowy drogowej na Puławskiej. Dwa, kierownica Experta szeroka na 700 mm haczyła mnie za nogę a krótki mostek nie dała wygodnego chwytu. Alem dojechał szczęśliwie i na czas. Powrót kawałkiem przez Las Kabacki - miło!
Wieczorem sprint na spotkanie a potem jeszcze szybszy sprint powrotny. Ciemno, pusto na ulicach, zero wiatru - śmig!