Na okoliczność wieczornej lanserki na mieście, postanowiłem odkurzyć Pompina. Ostatnia jazda na nim miała miejsce w kwietniu, więc potrzebowałem chwilki żeby go uruchomić. Ale się udało, z nowymi oponami z odblaskami wygląda ... ostro ;) Rano już jest ciepło, ale po robocie to już masakra. Punkt zborny pod Kopernikiem wyposażony był jak podejrzewałem w natrysk ;) Super sprawa. W kompletnym sześcio-osobowym peletoniku, mocno spacerowo ruszamy pod fontanny. Niestety tutaj obowiązuje "zakaz wchodzenia" więc przez Gdański ruszamy do Temat Rzeka. Na ścieżce przy Wiśle, w otoczeniu zieleni temperatura zaczyna być ludzka. Ogólnie miejscówka fajna ale bez przesady. Potem zapada decyzja o powrocie przez Powiśle PKP. Bardzo fajna miejscówka. Rozłożeni na leżakach leniwie sączymy lite drinki - jest miejsko i klimatycznie ;) Podczas powrotu do domu, znowu zaliczam "prysznic". Nocna jazda po nowych asfaltach na Pom[pinie jest jak zwykle, fajne, szybkie i super ;) Jest również wola na powtórkę niebawem.
Rowerowy powrót do domu, połączony z treningiem szwagra ;) Z Targówka na Ursynów ścieżkami rowerowymi. Bardzo przyjemnie - wiatr w plecy, początkowo sucho ;) Niestety na jakimś krawężniku 1 calowe opony w rowerze szwagra zaliczyły klasycznego bite snake'a i mieliśmy kilometrowy spacerek ...
Ponieważ nie było czasu żeby załatać Dętkę w Pompinie kolejny dzień na śniegu Specajnera. Do roboty i z powrotem ścieżką przy torach. Powrót dość nocną porą ale bajeczny. Raz że po imprezie a dwa że po świeżym śniegu. Właściwie nie musiałem włączać Cateye-Elki bo widno i wszystko widać. Foto ukazuje ścieżkę przy torach w scenerii zimowej, mimo kalendarzowej jesieni:
Oprócz standardowego tripu dom-praca-dom udało mi się, pod pozorem zwrotu nieudanego zakupu, wykonać wieczorną jazdę do Centrum. Oczywiście można metrem ale to takie, jakieś - niewygodne. Trzeba bilet kupić. I to w dwie strony! A tak bardzo fajna jazda mi się udała. Ciepło (jak na listopad:) i sucho tylko baterie padły. W drodze z roboty do dom - w Cateye'u a w drodze powrotnej z Centrum do dom - cińskim Cree ;) Fajny film:
Pierwsze użycie nocnej lampki po kilku-miesięczenej przerwie. Przyjemna jazda, chłodniej niż ostatnimi jazdy, ale przyjemnie. Krótka jazda na zamknięcie września.
Pierwsze km na Banicie- taki Jamis Exile Comp dostał codename ;) Za wygląd głównie. Perszeron to koń zimnokrwisty czyli silny, masywny i jednocześnie spokojniejszy mniej temperamentny. Przez zwartą, zbudowaną z rur o potężnych przekrojach ramę. Redaktor Śmieszek wydając mi Exila określił go jako ścieżkowca. I faktycznie rower bardzo fajnie skręca, szybko reagując na balans ciałem. Inna obserwacja to sztywny widelec lub inaczej sztywność całego zestawu widelec osadzonego w potężnej zwężanej główce (1.5 - 1 1/8”) Mój pierwszy rower bez "skarżenia" Shimanem ;)
Rano chłodno ale słonecznie. Aczkolwiek ciemne chmury próbowały popsuć ogólny odbiór okoliczności przyrody. Wiatr przyjemnie pchał - ogólnie miło :) Powrót w słońcu i wiosennej temperaturze, ścieżką przy torach. Wiatr dawał z takiego kąta że zupełnie nie przeszkadzał. Wieczorem squash - co i rusz napotykałem ludzi w stanie ochu..jenia. Najpierw dwóch mośków w samochodach, którzy tak niechcący mogli mnie trafić a potem człowieczek zawiany z letka postanowił rączo przebiec przez ulicę. Miał szczęście bo dałem radę wyhamować i trafiłem go na tyle niemocno że nie przywalił głową w asfalt. Pomogłem mu wstać i oddałem w ręce jego kolegi, który go wyzwał od pijaków. Że po tym wszystkim, spokojnie już i bez przygód wróciłem do domu, to chyba modelowy objaw sprawiedliwości nadnatury ;) I jeszcze na koniec -następna miejscówka na urlop ;)
Udało mi się wyrwać pod pretekstem zakupów ;) Więc najpierw do galmoku a potem do domu przez Kabaty. Od jakiegoś czasu choruję na czołówkę ale postanowiłem sprawdzić jak to jest bez :) Przejechałem granicą lasu i wałem na tyłach metra. Fajnie, da się jeździć na samej lampce choć na zakrętach fajnie by było doświetlać z czoła. Na wale za metrem jaśniej niż na ścieżce na Ursynowie ;) Bardzo fajna jazda :D
Na squasha zabrałem Pompina gdyż rowery stoją na zewnątrz i o Specajnera się lękam ;) Kolega co tydzień temu pauzował rozjechał mnie i powrót był relaksacyjno-chilloutowy :) Oj, będzie mnie wszystko bolało jutro, bo już teraz ledwo kulasami powłóczę ;D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042