Mazowieckie kółko

Sobota, 15 czerwca 2019 · Komentarze(0)
W ramach przygotowań do Pierścienia 1000 Jezior, w którym udziału nie biorę, choć miałem. Jadą Michał, Bartek i Maciek. Maciek to rasowy ultras. Nam brakuje wiele, do poczucia że "damy radę".
Jednakowoż umawiamy się o 21, żeby zrobić kółko przez Mszczonów, Grójec, Warkę do Góry Kalwarii a na koniec do sypialni. Ale te końcowy etap to już indywidualnie.

Trasa zaplanowana niezbyt wnikliwie, prowadzi czasem na manowce, tym bardziej że w kilku miejsca "budowa w trakcie".
Nocna jazda jest taka jak sobie wymarzyłem. Ciepła, pachnąca kwiatem lipy i innego kwiecia. W pewnym momencie z widzimy błyski burzy. Ale jesteśmy przygotowani na ewentualny deszcz. Michał ma błotniki, Ja kurtkę przeciwdeszczową a Bartek prognozę pogody że nie będzie padało ;)

No i jego przygotowanie się sprawdziło :D
W Warce robimy dłuższy pit-stop. Gdy ruszamy zaczyna świtać
Góra Kalwaria - chcemy złapać troszeczkę wytchnienia przed ostatnią prostą, ale niespodziewany atak komarów skutecznie skraca postój.

Był plan na 200 km, ale trochę pościnaliśmy trasę, dostosowując do bieżącego samopoczucia. 
Dwie godziny snu pozwalają mi dotrwać do wieczora w stanie akceptowanego uczestnictwa w życiu rodzinnym ;)


Kampinos dookoła

Niedziela, 9 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Zmiana dętki, ale w jakim świetle!! ;)Dziś jechałem jako kolega do towarzystwa ;) Michał chciał się sprawdzić przed Pierścieniem 1000 Jezior.
Umówieni w pierwszej wersji na start o 4:00, ale w sobotę wieczorem rura mi zmiękła i zlicytowałem na 5:00 ;)
Dziś będzie premiera, własnoręcznie przygotowanych batonów mocy :D
O 4:45 ruszam z domu, żeby po 3 minutach zrobić sobie postój na zmianę dętki przebitej na szkle - pozostałości po jakimś humanoidzie i jego gorączce sobotniej nocy ...
W międzyczasie (wymiany) dociera Michał i razem jedziemy na ślad. Mamy (ambitnie dość) zrobić większą pętlę dookoła KPN, trasą wytyczoną przez Maćka od  hopcyclig.net (note bene - polecam tego bloga ;)

Trasa świetna - południowo-wschodnia część to wiejskie klimaty - lubię. Odcinki przecinające Kampinoski Park z gładkimi asfaltami - lubię ekstremalnie. Kawałek Stara Dąbrowa - Dąbrówka, godzien jest jedynie zapomnienia i unikania. Z kolei okolice Truskawki - smakowite jak ... truskawki ;)
Sesja foto w trakcie jazdy
W Czosnowie ostatni popas w sklepie, wydaje się że jesteśmy już praktycznie w domu, a faktycznie do domu, a konkretnie do dużego pokoju, brakuje mi 30 km.
Obaj z Michałem jesteśmy już usatysfakcjonowani ;)  Ale też obaj, bez specjalnego umawiania, dokręcamy do 200 km, żeby satysfakcja miała uzasadnienie w liczbie ;)
Relive - Kampinos dookoła

Świętokrzyskie 2/2

Piątek, 31 maja 2019 · Komentarze(0)
Jak zwykle rano zebranie się idzie mi powoli. Chłopaki się rozjechali, a Ja: toaleta, woda do bidonów, dopinanie toreb. I ruszam koło 11. Od początku nie wiem czy jadę do domu na kołach, czy do pociągu. Ładuje na razie trasę w wersji max i jadę.
Pierwszy odcinek specjalny dzisiejszego dnia trafiam tuż po przecięciu drugiej krajówki. Znienacka przejazd przez strumień i dalej polną drogą, przy której trafiam na urokliwą kapliczkę na samotnym drzewie.
Kapliczka Maryjna przy polnej drodze
Za Świętą Katarzyną, ślad prowadzi mnie wczorajszą polną drogą. Dziś psów brak.
Do Suchedniowa, gdzie robie popas na Orlenie, zaliczam jeszcze dwa/trzy odcinki polno-szutrowe. Na jednym z tych odcinków, pomagam odnaleźć się dwóm młodym amazonkom. Jedna była spieszona, a konie śliczne :)
Po obiedzie przebijam się przez Skarżysko-Kamienną (duży ruch) i trafiam w las, gdzie płoszę sarny i inne nierozpoznane zwierzęta, na drogę którą kawałkami muszę "robić" z buta. Bo nurkowanie w kałużach, mimo wysokiej temperatury, jakoś mi nie leży ...
Za Szydłowcem nabieram rozpędu, wiatr w plecy, puste asfalty, dość mały ruch. Przez chwilę rozważam, skręt w lewo, na stację PKP w Grabowcu czy w Warce. Ale jakoś tak zdopingowany messegrowymi doniesieniami kolegów, decyduję się na dojazd na kołach.
W przydrożnym sklepie robię zakupy. Lód, batony, woda, cola i banany. Tych bananów to ja dziś pochłonę liczbę, której skwantyfikować nie zdołam ..
Zaliczam malowniczy zjazd w dolinę Pilicy do Wyśmięrzyc. Po śladzie wjeżdżam w polną drogę przecinającą ogromną nadrzeczną łąkę. W dzieciństwa mam wielki sentyment do takich krajobrazów. Z rowem pasie się spore stado krów i koni. Jeden mały źrebak chlapie się w kałuży - całe te moje stanie-podziwianie nie jest zupełnie marnowaniem czasu, gdyż zjadam kolejnego banana ;)
Ogromna łąka i konie i krowy i Ja ;)
Jadąc przez tą łąkę, mam pewną obawę o most, przez który mam przeprawić się na drugą stronę Pilicy. Konkretnie, to zaczynam się martwić czy ON JEST!? Na szczęście jest, więc po tych minutach grozy, zalegam na trasie i się suplementuję ...
Na łące polegiwanie, zasłużone po 6 godzinach jazdy
Za rzeką, to już tylko mozolna jazda. Grójec, Piaseczno, Lesznowola i Warszawa.
Wahoo wykazuje że pod drzwiami dwóch setek nie ujrzę. Biję się wewnętrznie, że takie dokręcanie pod domem, żeby nabić cyfrę, to słabe jest. Ale wygrał wewnętrzny głos, że dwieście, tak bliskie i w zasięgu szybko się nie napatoczy ...
Notabene funkcja nawigacji Wahoo , bardzo pozytywnie mnie do siebie przekonała - zadowolony z tego zakupu jestem.

Zdjęcia

"Filmowo" tak to wygląda: Relive 'Morning Ride'

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2413598956/embed/d305b600df1d60e8198f0dd66e25364456c20bfc">

Świętokrzyskie 1/2

Czwartek, 30 maja 2019 · Komentarze(0)
Coroczne spotkanie z kumplami ze studiów w agroturystyce Kuźnie. Ja jadę oczywiście, standardowo na rowerze. Pierwszy plan był ambitny i zakładał wyjazd w środę, nocleg w lesie w hamaku czyli cała trasa na kołach. Ale że nie zaopatrzyłem się dotychczas w trap, a prognozy zapowiadały deszcz, padło na wytyczoną na szybko trasę zawierającą podróż PKP. A że w związku z remontem, pociągi jeżdżą tylko do Strzyżnej, więc do przejechania będzie ciut więcej - fajnie.
Gotowość przedstartowa
Na starcie żegna mnie miejscowy kot. A 6 km dalej gubię ślad w lesie - czyli wszystko zapowiada się "jak zwykle". Po chwilowej nerwówce, docieram leśnymi przecinkami do asfaltu i wracam na ślad. Kolejne kilometry to bardzo przyjemne puste, drogi lokalne, z dobrym lub bardzo dobrym asfaltem. Wiatr w plecy - lecę - tak miało być ;)
W końcu docieram do granic Radomia. Przebijam się trochę bokiem, duży ruch, DDRy z kostki, budowy dróg i objazdy.
Za miastem dopada mnie głód, gdyż codziennie o tej porze jadam obiad w robocie.
Posilony lecę dalej. Jadąc kolejną pustą asfaltową drogą gminną, płoszę drapieżnego ptaka. Ehhh kolejny raz, pomysł na kamerę i zdjęcia timelapsowe nie wypalił, a przecież fotka była by przednia.

W którymś momencie trafiam na znajome, z lat poprzednich drogi. Po ostatnich deszczowych tygodniach, odcinki polne i szutrowe, wyglądają jednakowoż tak:
Przeprawy
Docieram do Mirca. Chyba pierwszy raz rejestruję bardzo ciekawy pomnik, wybudowany z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości. Upamiętniający powstania listopadowe i styczniowe.
Pomnik w Mircu
Dalej drogę mam zjeżdżoną kilkakrotnie. Jadę do Wąchocka, a potem w las. Droga z kocimi łbami, nie pozwala na swobodny zjazd moim gravelem w obecnej konfiguracji (plan przejścia na bezdętki nie wypalił, a dodatkowo montowany na szybko przedni bagażnik gibie się jak rezus). Na tej drodze mijam harcerzy, biorących udział w jakimś rajdzie - chyba. Oj, fajne czasy mi się przypomniały.
Prosta droga przez Sieradowicki Park Krajobrazowy
Ślad omija Bodzentyn, w dość sporej odległości, wynikiem czego trafiam ma skrót do Świętej Katarzyny, prowadzący czymś co kiedyś było polną drogą ...
Polna droga ... chyba, i psy jakieś ...
Za Świętą Katarzyną, objeżdżony już kilka razy odcinek. Najpierw wspinaczka, a potem zjazd. Dalej, przed Makoszynem dochdzi mnie drużyna kolarska. Chłopaki i dziewczynki w wieku 12-13 lat cisną jak dziki. Chwilę utrzymuję się za samochodem trenera, al na podjeździe w Boskowinie, sromotnie zostaję. Podjazd do Widełek, znoszę zaskakująco dobrze. Jeszcze tylko zakupy i jestem u celu.
Zdjęcia

Ratowanie weekendu

Niedziela, 26 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo
Nie byłem w Lesie jakieś 3 tygodnie. Po deszczu zieleń eksplodowała. Moja ulubiona pora roku.

Morning Ride

Wtorek, 21 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Po leniwym, w rowerowym znaczeniu, weekendzie, poniedziałkowa poranna jazda do pracy trasą z elementami treningowymi. W sumie 6 podjazdów na skarpę wiślaną w różnych jej punktach.  Po ostatnich opadach zieloność się rozbuchała. Chyba mój ulubiony czas w roku ...

Morning Ride

Czwartek, 9 maja 2019 · Komentarze(0)
Do pracy dłuższą drogą.

Przyjemnie jest tak z rana poczuć trochę zamiejskiej przyrody. Cieplej odrobinę, może trend się utrzyma ;) Nadwiślańskie ścieżki - urokliwe jak zawsze ...

Lunch Ride

Sobota, 4 maja 2019 · Komentarze(0)
Sprawunkowa jazda do Piaseczna. Powrót przez las. A że pogoda łaskawa, to dwa kółka w lesie się odbyły ;)

Afternoon all family ride

Piątek, 3 maja 2019 · Komentarze(0)
Pierwsza w tym roku rodzinna jazda. Wspólnie zaliczyliśmy park w Konstancinie-Jeziornej i ciastka ;)

Taka majówka!

Afternoon Ride

Czwartek, 2 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo
Przedłużony powrót z pracy. Przy okazji przećwiczyłem sobie trasę z Gassów do Wilanowa, ulicą Ruczaj. Mały ruch, dobre nawierzchnie - miło. Oczywiście wcześniej szutry nad Wisłą.

Budowa nowego mostu wygląda na zaawansowaną. Klasyczna pętla przez skrajne mosty, zrobi się tłusta :)