codzienność

Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Po piątkowo-sobotniej jeździe, w udach czuć lekką obolałość. Miło.

Świętokrzyskie 2 dni - drugi

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Po świetnym śnie, słoneczny poranek, śniadanie i w drogę. Świeżości pierwszej klasy nie prezentuje mój organizm ale nie jest źle. Oczywiście idealnie nie udaje mi się powtórzyć wczorajszej trasy ;) Ale za to zaliczam piękny, długi, asfaltowy podjazd z Górna do Św. Katarzyny. Na zjeździe mijam kolejnych dwójkami jadących lakalesów ;) Na szlaku przez las do Bodzentyna z buta omijam najbardziej błotne odcinki przez wrażliwość na napęd. Dalej bez błądzenia. Droga przez las imponująco faluje i ginie na horyzoncie.
Po 3 godzinach jestem na dworcu w Skarżysku. Szybkie zakupy prowiantowe, do pociągu i czytanie "Sezonu Burz". Idealne zakończenie. Prawie, w Radomiu słabo się orientuję i ucieka mi pociąg do W-wy. Nic to, więcej czasu na czytanie ;)


Świętokrzyskie 2 dni - pierwszy

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(6)
Korzystając z uświęconej tradycji corocznych spotkań z kolegami ze studiów, wyrywam z domu na dwa dni. W Góry Świętokrzyskie. I oczywiście z/na rowerze ;) Start w lekkim deszczu do pociągu. W trakcie jazdy opad ustaje i z każdym kilometrem jest coraz ładniej. W celu sprawnej nawigacji, planuję kurs na garminie i start jest ujmujący. Jadę jak po sznurku! Przez jakieś 5 km. Potem droga, którą widziałem na mapie, ginie w zielonej gęstwinie. I po jakiś 45 min i 11 km byłem o rzut beretem od stacji. Noszkur... Nic to, dzięki starodawnej technologii w postaci papierowej mapy oraz umiejętnościom nabytym w młodzieńczych latach w harcerstwie, się orientuję w terenie i ruszam inaczej. Szczęśliwie po jakimś czasie trafiam na zaplanowany kurs i wszystko znowu jest super :) Słonko zaczyna grzać a ja docieram do znajomych w lat ubiegły rejonów. Jest znajomy sklep, gdzie robię krótki popas na kanapkę i ładowanie smartshitt'a ;)
W Bodzentynie, żwawo atakuję stromy asfaltowy podjazd. Pot płynie nawet z portów wewnątrz uszu ;)
Wjeżdżam na szlak w lesie. Chwilkę pod górę a potem zjazd - czad!
Dalej jest sporo błota, na tyle sporo że tylne koło się blokuje ;)
Za Św. Katarzyną, na górze, podziwiam panoramę z burzą w tle. Dalej ruszam w dół asfaltami. Nawigacja idzie sprawnie.
Końcówka znowu przez szerokie leśne drogi. Miło. Po 3,5 godzinie docieram na miejsce. Szybki prysznic, piwo, kolacja,  piwo , pytlowanie do późnych godzin i  sen sprawiedliwego. Prawdziwy męski wypoczynek ;)

codzienność

Poniedziałek, 2 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano szaro i deszczowo. Ale zanim się zebraliśmy do wyjścia przestało nawet mżyć i Najmłodszy pociął na swoim biegowym Kokue. Czad :)

szybki wypad na dobry sen

Niedziela, 1 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo
Na wieczór zaczynam odczuwać syndrom odstawienia. Więc żeby organizm uspokoić wypadam na małe kółko. Specajner is back! Ślad mi jakiś taki śmieszny wyszedł - but na sznurku ??

Niedzielny podwieczorek

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(2)
Po obiedzie, 5min drzemce na kocyku i spacerze, wyrwałem się z domu na objazd standardowych ścieżek ponad standardowym rowerem. Jazda obłędna. Pogoda też.
Podjazd pod Agrykole na większej koronce :) Czuć niską wagę roweru, kół. Zablokowane zawieszenie delikatnie pracuje. Max na Belwederskiej. 
 

sobotnim świtem bladym

Sobota, 24 maja 2014 · Komentarze(0)
Ustawka poranna. Pretekst to robienie zdjęć. Aura bezbłędna. W lesie na Kabatach pierwsza strata. Tytanowemu Traversowi odpada hak przerzutki. Po rozpięciu łańcucha we dwójkę z Wojtkiem popychamy (i holujemy Michała) do metra. Na asfalcie dochodzi do szczepienia i przyziemienia. Są nowe straty. Szczęśliwie docieramy wreszcie do metra Kabaty i ja odlatuje na wietrze i Scalpelu do domu.
Ponieważ wyjechałem na Renegacie a wróciłem na Sclapelu, któren będzie testowan przez dni kilka - fan!

codzienność

Wtorek, 20 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Po wczorajszych, wieczornych kółkach, odczuwam ogólny dobrostan :) Rano miałem jechać lekko, regeneracyjnie. Ale chyba jechałem normalnie bo do roboty dojechałem upocony jak mysza.

wieczorne kółka

Poniedziałek, 19 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria treningowo
Udało mi się wyrwać na godzinę na treningowe kółka po Dolince Służewieckiej. Zrobiłem też 6 podjazdów pod Kopę Cwyla. Następnym razem chyba mogę zrobić więcej ;) Okoliczności przyrody powalające.