Koleżanka Dorota zmotywowała naprędce niezłą grupę na jeżdżenie po Wieliszewskiej Trasie Crossowej. Mimo chłodu (organizm jeszcze słabo przyzwyczajony) bardzo fajnie się jeździło. Motywem przewodnim jednakowoż były zdjęcia do testów, więc czystej jazdy było mniej niż by się chciało.
Ogólnie bardzo fajne miejsce. Pewnie nie raz tu jeszcze zawitam, bo stosunkowo blisko, a dedykowane ścieżki rowerowe są dużą odmianą od codzienności.
W ramach współpracy z team29er.pl dostałem zaproszenie od firmy KROSS na dzień testowy do Świeradowa Zdroju. Z domu to szmat drogi wozem, ale możliwość pojeżdżenia na nowych rowerach na 2015 po Singletrack pod Smrekiem wraz z aprobatą lepszej połowy, nie mogła pozostać niewykorzystana. Zakwaterowanie dostaliśmy w hotelu z wieloma gwiazdkami. Super jedzenie. Warunki wypoczynkowe mega. Tylko internet słaby, ale i tak nie miałem siły kompa odpalić - ani po drodze w wozie, anie po całodniowym śmiganiu ;) Z przerwą na obiad, przejeździliśmy cały dzień po rewelacyjnych ścieżkach po Czeskiej i po Świeradowskiej stronie. Z uwagi na kontuzje kolegi (złamane żebra podczas gry w piłkę nożną ;) nie ruszyliśmy tych bardziej ambitnych. Ale i tak było nieziemsko.
Muszę tam się wybrać na dłużej w przyszłym roku. To jest po prostu pewnik. Rowery Krossa bardzo fajne. Objeździłem Moony Z od 1 do 3 na średnich kołach. Świetna zabawa, choć z pewnością przygotowane ścieżki nie były wystarczająco wymagające jak na ich możliwości.
Runda na B 12 była niesamowita. Lekki twentyniner z karbonową ramą i napędem 1x11 latał wręcz. Pod każdym depnięciem miałem wrażenie że chce wyskoczyć spode mnie ;D Mam nadzieję że jeszcze na tych rowerach będę miał okazje pośmigać ...
Rano pięknie. Nad powrotną drogą wisi deszcz. Ale udaje mi się dotrzeć na sucho. Niestety akcja "szkoła" wymaga misji znaleść brakujące podręczniki, więc ruszam w deszcz. Wkurw rośnie z każdą niewydającą sukcesu wizytą w księgarni. Wreszcie odpuszczam, zamawiam, jak dojdą to będą. Amen. Ujął mnie obrazek:
Na pożyczonej szosie, ze Szwagrem po w większości zrujnowanych asfaltach dróg gminnych. Ale warto było. Szwagier triathlonista pod wiatr zapodawał jak dziki że ledwo koło trzymałem ;) Chyba zaczynam ulegać modzie na szosę, bo naparzanie po po gładkim, jest ujmujące ;)
Na koniec urlopowego lenistwa zrobiłem małe kółko po okolicznych lasach. Szerokie szutrowe drogi - trochę się kurzyło. Przy tej temperaturze nad wyraz dobrze się jechało ocienionymi kawałkami przez lasy ;) Widokowo nic ciekawego się nie trafiło do uwieczniania fotograficznego. Tylko skóra jakiegoś biednego gada na asfalcie :
Codzienność plus na nawet razy dwa ;)
Po pracy, bezpardonowo wykorzystując sytuacje ("wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni ..." ;) ruszyłem do dom trasą wycieczkową nie na wprost.
Na moście miałem przez chwilę przebłysk, że dużo wody jakoś płynie. Ale cóż. Się przecież nie wycofam ;)
Najpierw było tak:
Potem tak
:
Potem postanowiłem przesuszyć trochę buty i ruszyłem Siekierkowskim, Wałem do Konstancina i do domu.
Przepiękne okoliczności przyrody!
O udziale w Transjurze poważnie myślałem już w 2013, ale nie wyszło. W tym roku wyszło, bo w start umoczyłem Kolegów z pracy. Wzajemne zobowiązanie oraz fakt "naciągnięcia"; firmy na pokrycie startowego, doprowadziło do szczęśliwego finału w postaci stawienia się na starcie, w Częstochowie przy Parku Miniatur Sakralnych. Jako że skład nieobyty z dłuższą trasą w terenie, wybraliśmy "dziecięcy" dystans 98 km nazwany Bikemaraton BM (w przyszłym roku jedziemy Ultra!!) . Na starcie Organizator uprzejmie zaznaczył że trasa BM jest najtrudniejsza pod względem nawigacyjnym i to się sprawdziło. Na śladzie z widać kilka zejść z kursu czy wręcz rozpaczliwego poszukiwania trasy. Ogólnie trasa bardzo fajna i przy lepszej nawigacji (Ja się zawsze i wszędzie jestem w stanie zgubić) można przyjemnie się upodlić ;) Sporo piasku, długie asfaltowe podjazdy i zjazdy, fajne podjazdy w terenie, trochę pchania, extraśnie single i odcinki na przełaj przez las. I jeszcze te fajne panoramy ze szczytów. Słowem wszystko.
Startując rano czułem przyjemny acz zaskakujący bezwład/obolałość ud. Czyli wczoraj w Gielniowie się nie obcydalałem ;) Czas i dystans orientacyjne bo .... nie włączyłem startu na granku :(
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042