Oprócz normalnej trasy do roboty i z powrotem zaliczyłem jeszcze jazdę na prywatkę ;) W nocy mgła zaczęła się skraplać i miejscami było ślisko. Miasto w takiej zamglonej scenerii miejscami uroczo-klimatyczne. Szczególnie fajnie wyglądają oświetlone mosty, które z daleka są prawie niewidoczne a wraz ze zbliżaniem się do nich materializują jakby ;)
Ponieważ się ostatnio pociłem jak mysz, więc dziś bez wiatrówki. Termometr pokazał 3 ale po rozgrzaniu było bardzo fajnie. W drodze powrotnej przejechałem dróżką za bajorem a potem do tunelu. Cateye rządzi. Wszystko jak na talerzu widać. Szeroki, jasny, równomierny snop światła. Z innej beczki - Mario Vicini w czasie Tour de France w 1937. Czysta moc na naturalnym paliwi ;)
Oprócz standardowego tripu dom-praca-dom udało mi się, pod pozorem zwrotu nieudanego zakupu, wykonać wieczorną jazdę do Centrum. Oczywiście można metrem ale to takie, jakieś - niewygodne. Trzeba bilet kupić. I to w dwie strony! A tak bardzo fajna jazda mi się udała. Ciepło (jak na listopad:) i sucho tylko baterie padły. W drodze z roboty do dom - w Cateye'u a w drodze powrotnej z Centrum do dom - cińskim Cree ;) Fajny film:
Silny wiatr i miejscami w twarz. Ciepło i udało się na sucho. W drodze powrotnej, na Raszyńskiej jeszcze wskoczyłem na koło jakiemuś rowerzyście. Powiozłem się do Banach a potem dałem zmianę, dokąd nie wiem gdyż nie upilnowałem i przypadkowy kolega mi znikł. Cateye zaczyna czerwienią sygnalizować głód.
Mokro i ciepło - choć to nie lato ;) Może nie tak bardzo ciepło ale baaardzo mokro. Ciuchy mimo że wstawione do "suszarni" nie doschły. Skarpety ani, ani ... I sama prawda na obrazku:
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042