Ciepło i parno z rana. Doskonałe warunki by sprawdzić czy nowe okulary parują ;) I na razie jestem zadowolony - krzywizna soczewek generuje lekki fałsz ale ujdzie. Jestem zadowolony. Powrót w nieśmiałym słońcu - miło :)
Dzisiejszy dzień to alter ego wczorajszego. Wczoraj rano słonce - wieczorem słotna jesień. A dziś rano ciepło i dżdżyście a po południu słonecznie i radośnie. W drodze powrotnej, na placu Zbawiciela kierowajca toyoty podbił mi tętno nielicho gdyż próbował się wpić na rondo bez zatrzymywania - no, Ja na Pompinie łącznie ważąc ok 110kg byśmy go nie zatrzymali ... Ostatecznie Pan obłożony moją ekskomuniką oraz wyraźnym samo-zjebem się zatrzymał i mogę teraz spokojnie pisać ...
Się dziś słabo ogarnąłem i wracałem po ciemku w ciemnych okularach w deszczu bez grama błotnika, ale ze światłami ;) Jak na takie warunki to sporo rowerzystów jeździ - ciekawe jak długo - może jakaś przyspieszona ewolucja w W-wie nastąpiła ?? Dziś zerknąłem do "Twoje Stylu" na artykuł poradnikowy dla Pań-Kierowców. A tam stoi że: rowerzystów jest coraz więcej i choć powinni jeździć po ścieżkach rowerowych to czasami "muszą" zjechać na ulicę i co wtedy ?? Nie doczytałem ale zaczęło się na granicy mojego dobrego smaku ;)
Pierwsze użycie nocnej lampki po kilku-miesięczenej przerwie. Przyjemna jazda, chłodniej niż ostatnimi jazdy, ale przyjemnie. Krótka jazda na zamknięcie września.
Plan wycieczki zaiskrzył w piątkowy późny poranek w robocie, w miłym świetle słonecznym. Nic dziwnego bo wieczorem zignorowałbym wszelkie tego typu propozycje ;) Proces kompletowania squad'u się rozpoczął ale nie rozbuchał bo ostatecznie stanęło na trzech ;) Rano wypadłem z domu spóźniony wprost na świetny wschód słońca. Niestety po wyjściu z metra na Młocinach już go nie było. Nawet nie jest zimno - pewnie dlatego że startujemy z wiatrem. Nicto, ruszyliśmy w kierunku KPN'u na czuja gdyż początkowo znajdowaliśmy się poza mapą ;) Na czuja ale w punkt! Michał który dla wygody pozostałych, bezwiednie (jako właściciel mapy ;) zostaje Nawigatorem :) I wywiązuję się dzielnie gdyż nie gubimy się właściwie w ogóle. Trasa super. Kawałek czerwonym szlakiem znamy bo robiliśmy go rok temu tylko w przeciwnym kierunku. Jedziemy ubitymi drogami lub wąskimi singlami wijącymi się między drzewami. Super jazda. W Roztoce mamy punkt zwrotny - robimy siku i ruszamy z powrotem zielonym szlakiem. Mimo żelaznych racji w postaci czekolady ;) w pewnym momencie czuję słabość. Dzięki Najwyższemu za dwa żele, które zgodnie z obietnicą na opakowaniu "szybko mnie kopnęły" Docieramy w końcu do cywilizacji i na znajome dla mnie ścieżki i sprawnie przebijamy się przez Stare Babice i Janów na Łosiowe Błota. Tutaj Michał uznaje że dalej mu z nami nie po drodze więc odbija w kierunku domu a dokładnie dużego pokoju. A ja z Rafałem, przez Bemowo, pod wiatr, z coraz mniejszą werwą przebijamy się do swoich dużych pokoi. Przy Malmoku rozdzielamy się i na oparach docieram do dom.
Podsumowując - bardzo udany wypad. A Kampinos ma ogromy potencjał :)
Po wczorajszych 800km we wozie poranek nie był zły. Za to w środku dnia zaliczyłem taki zjazd formy psychicznej że czułem się jak Kasprzak który wciągnął taśmę ;) Ale powrotna jazda mnie ożywiła :)
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042