Zdjęć brak, gdyż telefon robić ich nie chciał. Początek na Rosy miałem szybki, bo złapałem koło jakiegoś mocnego Gościa. Lot był tak szybki, że na skrzyżowaniu ledwie wykrzyczałem : "Dzięki!" ;) Dalej już samemu i utrzymanie średniej w okolicach 30 km/h na kolejnych lapach, było trudne. Mam nadzieję że to pourlopowy syndrom. Wahoo na strvie napisał na pocieszenie: "This was harder than your usual effort". Choć tyle. PS. W poniedziałek rano czułem tę jazdę w nogach.
Po porannych kajakach, trochę trudno się było zebrać. Ale "przymuszeni" przez spiritus movens w osobie Zony i Matki, ruszamy pobłąkać się po okolicy. Trafiamy na jeziorko Ciche, które jak głosi tablica jest polodowcowe i kwaśne. Mało w nim życia i toń czarna ... ;) Na koniec, przypadkiem, trafiamy nad jezioro Zyzdrój, które rano przemierzaliśmy kajakami.
Dzień trzeci kajakowania. Początek rzeką na której dwa razy płoszyliśmy czaplę.
Potem długie jeziora Zyzdrój. Następnie przenioska przez śluzę i rzeką, tym razem bardzo mocno porośnięta na brzegach i na dnie.
Na jeziorze Spychowo pomimo ostrzeżenia wpadamy na mieliznę z mułu. Uwalniamy się łączoną techniką zagarniania muły w tył oraz szarpania posuwistego wprzód. Za mostem znany już z dnia pierwszego kawałek Krutyni do mostu w Koczku gdzie mamy metę. Po drodze wyłowiliśmy butelkę pet, szklaną po piwie, puszkę i 3 folie. Bogato, we wrażeniach również :)
Tym razem się udało przejechać całość. Początek już bez błądzenia.
Uwielbiam to popołudniowe światło ...
Po przecięciu drogi krajowej, szlak rowerowy trafia do Rezerwatu Pupy, przez który prowadzi ścieżka edukacyjna. Rowerowo miejscami ciężko przejezdna, ale warta zobaczenia.
Jeden z wiekowych dębów w Rezerwacie Pupy
Tablice opisujące to co ukazuje przyroda niezwykle pomocne. Niestety komary żrą, więc zbyt długo nie da się w niektórych miejscach stać. Modelowe Mazurskie Sosny, wysokie i proste jak strzała ...
Na ścieżce edukacyjnej jest kilka kładek. Śliskie deski, są zabezpieczone siatką. Na jednej jej nie było i Najmłodszy się ześlizgnął w krzaki ...
Końcówka z zachodzącym słońcu Generalnie, bardzo polecam ten szlak. Ścieżka edukacyjna w Rezerwacie Pupy jest świetna i rewelacyjnie pozwala się wczuć w las.
Jedziemy autem do miejscowości/wsi Krytyń. Pierwsze odcinek do Rosochy, Krutynia płynie zalesionymi terenami. Sporo ludzi, ale podobno apogeum do weekend.
Przenioska przy młynie.
Przemysł turystyczno-kajakowy wykreował zawód wózkarza przenioskowego. Usługa kosztuje 5 zł (za kanue 10 zł). Populacja usługodawców wygląda jakby środki wydawali na bieżąco na paliwo nisko procentowe ... Potem więcej odcinków przez pola. W Ukcie mieliśmy kończyć, ale podejmujemy mężne wyzwanie żeby płynąć do Nowego Mostu. Za dopłatą oczywiście. Ostatni odcinek też głównie przez pola. Ponieważ musimy dotrzeć przed 18, kończy się relaksacyjny spływ z nurtem. O dziwo na metę wpadamy dużo przed czasem. Powrót kajako-busem bardzo sprawny. Całość - generalnie i serdecznie polecamy :)
Po obiedzie postanowiliśmy objechać Szlak Ostatniego Niedźwiedzia. Oczywiście początek to błądzenie, gdyż oznakowanie takie nieoczywiste się okazało. Na szczęście udało się nań wrócić dzięki Ride with GPS, która na mapie OSM Cycle ma go zaznaczony. Znowu jedziemy drogami leśnymi. Jest kawałek szerokiej równej szutrówki.
STOP Paparazzi ... ;)
Dźwięki, które początkowo braliśmy za odgłosy z budowy torowiska, w rzeczywistości okazały się zbliżającą burzą ...
Burzą, która niestety nie przeszła bokiem ... ;)
Ale zbytnio nas nie zmoczyła, bo trafiliśmy na wiatę na parkingu przy drodze. Ponieważ zrobiło się późno i mokro, postanawiamy skrócić wycieczkę i wrócić asfaltem. Generalnie piękna trasa. Jest kilka niedużych podjazdów i zjazdów. Las piękny. Wrócimy na poprawkę ...
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042