Oprócz standardowego tripu dom-praca-dom udało mi się, pod pozorem zwrotu nieudanego zakupu, wykonać wieczorną jazdę do Centrum. Oczywiście można metrem ale to takie, jakieś - niewygodne. Trzeba bilet kupić. I to w dwie strony! A tak bardzo fajna jazda mi się udała. Ciepło (jak na listopad:) i sucho tylko baterie padły. W drodze z roboty do dom - w Cateye'u a w drodze powrotnej z Centrum do dom - cińskim Cree ;) Fajny film:
Silny wiatr i miejscami w twarz. Ciepło i udało się na sucho. W drodze powrotnej, na Raszyńskiej jeszcze wskoczyłem na koło jakiemuś rowerzyście. Powiozłem się do Banach a potem dałem zmianę, dokąd nie wiem gdyż nie upilnowałem i przypadkowy kolega mi znikł. Cateye zaczyna czerwienią sygnalizować głód.
Mokro i ciepło - choć to nie lato ;) Może nie tak bardzo ciepło ale baaardzo mokro. Ciuchy mimo że wstawione do "suszarni" nie doschły. Skarpety ani, ani ... I sama prawda na obrazku:
Rano miałem bliskie wręcz osobiste zapoznanie z "akcją znicz". Fakt że ostatnio zdarza mi się coraz bezczelniej przejeżdżać skrzyżowanie Wołoska-Worocznicza i się doigrałem. Była groźba 500 PLN potem min 300 PLN a skończyło się na pouczeniu że ta bezczelnie to nie można i że "musiałem bo przełożony kazał" - w sumie miałem szczęście :) Się ładnie wypogodziło na popołudnie. Może to zanęnta na jazdę w dłuugi weekend.
Dziś drugi dzień MTS'u więc trasa niecodzienna. Zima odpuściła więc ja odpuściłem softshella i dobrze. Ubranie akuratnie. Powrót w słońcu zachodzącym i topniejącym śniegu. Bożesz jakie korki na ulicach - dzięki za rower :D
Rano zimno. Miejscami po lodzie więc ostrożniutko. Trasa niecodzienna bo na Prądzyńskiego na konferencje MS'a. Jedzenie dobre ale coś toaletami przyoszczędzili bo na każdej przerwie oblężenie tak dramatyczne że trzeba było do damskiego ;) Ogólnie ciekawie, zadowolony jestem.
Krótka jazda - przygodowa ;) Musiałem wyskoczyć do Aibika po prze-serwisowaną Rebę a że od rana coraz to bielej i bielej to zaliczyłem pierwszą jazdę po śniegu nowego sezonu. W Airbiku na KEN'ie pustki - zero klienta można by było długo popasać ale kryzys finansowy i pora obiadu nakazywały pośpiech. W związku z tym ruszyłem nazad i po minięciu ronda zawróciłem "z buta" gdyż na przedzie kapeć ... Serwis w sklepie okupowali filmowcy więc się rozdziałem, kupiłem dętkę i nową oponę przy tzw. okazji (bo Gronostaj już się na śnieg nie nadaje), pożyczyłem narzędzia i sprawnie dokonałem zmiany. Potem jeszcze raza wracałem bo zapomniałem zabrać Gronostaja i dziurawej dętki - Na KEN'nie drogowcy fajny patent na usuwanie śniegu wymyślili - układali nowy asfalt :D w tle chciałem ująć Kopę Cwyla w zasadzie gotową na sezon saneczkowy :)
Słonecznie ale zimno. Z rana jeszcze mokro. Powrót ścieżką przy torach gdyż zahaczałem na spotkanie przy fontannie ;) Moja romantyczna natura zażądała tego zdjęcia ;D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042