Ranek dzisiejszego dnia nie był przyjemny ... Po obudzeniu zastałem swój flagowy, rower Specajnera w strugach deszczu na balkonie - o ja głupia ci.. Później musiałem odszukać błotniki dla Pompina w sztrasznym miejscu zwanym "moja piwnica". Pompin wybudzony brutalnie wczoraj, ze snu zimowego z okazji nocnej jazdy na squash'a - nie jest w świetnej formie. I znowu - mea culpa. Szczęśliwie deszcz szybko przeleciał i wyjrzało słonko. Ja natomiast doszedłem do obserwacji że wczorajszy posquashowy chillout, załatwił mi katar - norzeszur... Jazda do roboty oczywiście pod wiatr :/ Powrót. Wstrzeliłem się w okienko bezopadowe - fajnie. Pompin zrzucił dwa razy łańcuch na wybojach, jakby chciał powiedzieć : " ok, twardy jestem, odporny, ze swoim grubym łańcuchem i ostrym kołem ale też mi się chwila serwisu należy, k..wa!" Jadąc, rzadko oglądam mijanych facetów - jeżeli już to ich rowery, więc mogłem przeoczyć i nie zauważyć. Wy uważajcie - celebryci są wśród nas ;)
Śnieg za oknem się bielił już od wczoraj. Niestety Specjałówki nie udało mi się wykończyć więc ruszyłem na ostrym Pompinie z gładkimi oponami. Ruszyłem mocno ostrożnie i udało mi się dojechać do roboty bez poślizgów, tylko w jednym miejscu na nierównym lodzie mnie troszeczkę zakolebało ;) Prognozy straszyły mrozem -6 ale ostatecznie jest około -2, a tylko wiatr odczuwalną dość obniżał ;) Powrót po ciemku ale od śniegu jasno ;) Fajnie się jechało po ubitych odcinkach. DDR'y jak zwykle na ostatniej kolejności odśnieżania - na wiosnę ... W drodze powrotnej zaliczyłem dwa uślizgi tylnego koła. Na szczęście bez przyziemienia ;)
Dziś sobie pospałem ;) Prawie do 9 ... Chłodniej, szczególnie że wiatr potrafił zaduć konkretnie. I wywijał też nieźle. Ponieważ rano było dość późno to jechałem w fajnym jasnym świetle dnia - takim mnie optymizmem natchnęła ta aura. Powrót też z różnym wiatrem ale na tyle nieuciążliwym że ostatnia prosta ścieżką wzdłuż Rzymowskiego z silnym wiarto-pchnięciem w plecy sprawia niezwykłą małą radość ;)
Po wczorajszym squash'u organizm taki ospały z rana, rozruch powolny dość ;) Powrót w lekkim wietrze i wilgoci - ciepło i przyjemnie. Bardzo fajna jazda :) PS. Na FB trafiłem na taki film wstawiony przez Airbika:
Jazda fajna bez szczególnych zdarzeń. W drodze powrotnej na początku Rzymowskiego wiatr usilnie mi robił wbrew ale tylko chwileczkę. Ogólnie bardzo przyjemna jazda ;) Na Rolniej zaczynają testować światła drogowe - podobno w lutym moją otworzyć wiadukt.
Chłodno ale bez deszczu. Mżawka ustała zanim ruszyłem. A ruszyłem z kopyta bo spóźniony byłem na medycynę pracy. Wszystko poszło ok i dostałem gwarancje przydatności dla firmy na cztery lata ;) Działające hamulce znacznie poprawiły stan mojej psychy po wczorajszym awaryjnym hamowaniu na rondzie ...
Rano chłodno bo pod wiatr prawie całą drogę do roboty. Powrót pchany wiatrem fajny, może z wyjątkiem awaryjnego hamowania z zeskokiem i na czerwonym tuż przed ruszającą falą :/ Sytuacja na tyle mnie poruszyła że postanowiłem wieczorem reaktywować hamulce ... Po powrocie, wieczorem jeszcze pokręciłem jeszcze "załatwiając sprawy" w okolicy i stąd codzienny dystans plus ;) PS. W czasie długiego weekendu popracowałem nad Specjałówką i stanęła na kołach łącznie z hamulcami - może zdążę przed śniegiem :?
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042