Wycieczka ala BP 2/2
Piątek, 11 sierpnia 2017
· Komentarze(0)
Kategoria bikepacking
Z hamaka wyrzuca mnie delikatny deszcz. Szybkie pakowanie i w drogę.
Jadę po śladzie wytyczonym na Garmin Connect do drogach OpenStreet Map. Właściwie to staram się, bo czasem "wiem lepiej" i kończy się dodatkowymi kółkami i szukaniem trasy ;)
Okoliczności przyrody są urzekające i niepowtarzalne.
Za Nowogrodem, łapię gumę. Czyli 'ciałem się stają" przestrogi, których niejednokrotnie udzielałam wszem i wobec : nie grzebać przy sprzęcie w przeddzień wyjazdu. Co prawda nie w przeddzień, lecz dwa dni wcześniej, zmieniłem na koło, które po 2 tygodniach odzyskałem z serwisu. Przepracowana opaska na obręczy, zdecydowała się, w zdradziecki sposób perforować dętki. Ale po trzeciej zmianie i zużyciu rolki taśmy izolacyjnej, udaje się. Do poddania się i telefonu do Żony z prośbą o transport był blisko.
Na wszelki wypadek w Kolnie dokupuję dwie dętki z sklepie rowerowym "Maja" (polecam ;). Oczyszczony ze złych emocji organizmy wraca do podziwiana okoliczności przyrody otaczającej. Ślad z Garmina w tym pomaga zabierając mnie z drogi wojewódzkiej. Czasami te mniej główne mają lepszy asfalt - miło ;) Granicę między województwami Podlaskim a Warmińsko-Mazurskim, pokonuję polną drogą z buta. Opony 28 mm, dociążone torbami i moim jestestwem ryją w piachu. Po przebrodzeniu przez dwa strumienie (tak, było chłodzenie), trafiam na drogę bardziej ubitą a potem na znane mi asfalty wiodące do Białej Piskiej.
W Białej odezwał się głód i przemożna chęć na kartacze, ale po krótkim błądzeniu, nic mnie nie zanęciło więc ruszyłem dalej.
Wytyczony ślad miał mnie przeciągnąć bocznymi drogami, alem go poniechał i wybrałem prosty asfalt 667'ki. Ruch samochodowy niezbyt duży, jednakowoż skłonił mnie do skręceniu w Bajtkowie na Mostoły i dalej przez Mąki i Szarejki do Ełku.
Ujechałem się, trasa bardzo mi się podobała i zapewne ją powtórzę, ale niestety chyba dopiero w przyszłym roku :(
Jadę po śladzie wytyczonym na Garmin Connect do drogach OpenStreet Map. Właściwie to staram się, bo czasem "wiem lepiej" i kończy się dodatkowymi kółkami i szukaniem trasy ;)
Okoliczności przyrody są urzekające i niepowtarzalne.
Za Nowogrodem, łapię gumę. Czyli 'ciałem się stają" przestrogi, których niejednokrotnie udzielałam wszem i wobec : nie grzebać przy sprzęcie w przeddzień wyjazdu. Co prawda nie w przeddzień, lecz dwa dni wcześniej, zmieniłem na koło, które po 2 tygodniach odzyskałem z serwisu. Przepracowana opaska na obręczy, zdecydowała się, w zdradziecki sposób perforować dętki. Ale po trzeciej zmianie i zużyciu rolki taśmy izolacyjnej, udaje się. Do poddania się i telefonu do Żony z prośbą o transport był blisko.
Na wszelki wypadek w Kolnie dokupuję dwie dętki z sklepie rowerowym "Maja" (polecam ;). Oczyszczony ze złych emocji organizmy wraca do podziwiana okoliczności przyrody otaczającej. Ślad z Garmina w tym pomaga zabierając mnie z drogi wojewódzkiej. Czasami te mniej główne mają lepszy asfalt - miło ;) Granicę między województwami Podlaskim a Warmińsko-Mazurskim, pokonuję polną drogą z buta. Opony 28 mm, dociążone torbami i moim jestestwem ryją w piachu. Po przebrodzeniu przez dwa strumienie (tak, było chłodzenie), trafiam na drogę bardziej ubitą a potem na znane mi asfalty wiodące do Białej Piskiej.
W Białej odezwał się głód i przemożna chęć na kartacze, ale po krótkim błądzeniu, nic mnie nie zanęciło więc ruszyłem dalej.
Wytyczony ślad miał mnie przeciągnąć bocznymi drogami, alem go poniechał i wybrałem prosty asfalt 667'ki. Ruch samochodowy niezbyt duży, jednakowoż skłonił mnie do skręceniu w Bajtkowie na Mostoły i dalej przez Mąki i Szarejki do Ełku.
Ujechałem się, trasa bardzo mi się podobała i zapewne ją powtórzę, ale niestety chyba dopiero w przyszłym roku :(