Szyba i niestety krótka pętelka po okolicy urlopowej. Rewelacyjna trasa - częściowo po trasie sobotniego maratonu. Super pogoda, słońce, kolory. Szutrowe podjazdy i zjazdy. Leśnie i polne drogi raz w górę raz w dół. Kwintesencja radości ;)
Pierwszy "rowerowy dzień" na urlopie. Najmłodszy przekupiony z rana cukierkiem, zdecydował się na jazdę w foteliku. Przejechaliśmy się kawałek przez las. Niedzielna wichura zostawiła powaliła sporo drzew. Taki niepokojący i smutny widok. W drodze powrotnej taki ślad zarejestorowaliśmy:
Rano po drodze do robo przystanek w NFZ. Biorę numerek - przedemną 65 osób ożeszkur... Ale idzie szybko - zdziwiony jestem. Rejestruję na monitorze fajny numer C666 ;) Ale petent niezrażony podszedł i załatwił sprawę szybko i sprawnie i siarki nie poczułem ;D Po 40min i ja zostaję załatwiony, na szczęście pozytywnie. W ciągu dnia się zrobiło ciepławo. Do domu przez Koszykową, do Placu Zbawiciela i po Ujazdowskich - max na Belwederskiej. Wieczorem jeszcze po zakupy waluty, wina, słodyczy i spagetti ;)
Rano umordował mnie tylny hamulec, bo wczoraj wieczorem uznałem że wymianę klocków załatwię szybciutko przed wyjściem - naiwność godna niewinnego dziecięcia ... Nowy napęd wymaga jeszcze istnego muśnięcia i będzie chodził idealnie ;) Powrót ścieżką przy torach ale w wariancie wydłużonym ...
Zaległy wpis ale nie wszystko zapomniałem ;) Jako że napęd nie współpracuje z nową korbą, musiałem zawitać do Aibika. Tamże po niezwykle atrakcyjnych cenach nabyłem podzespoły z którymi zabawiałem się do 22:30 ;) Efekt przyjdzie mi ocenić rankiem - na stojaku jest ok ...
Rano piękna jazda - korba dogorywa. Na szczęście złożono mi ofertę i dziś z niej skorzystam ;) Po robocie z kolegą M.pojechałem sprawdzić dlaczego kilka ładnych lat temu zarzuciłem wspinanie ;) Przypomniałem sobie - ciasne i śmierdzące buty, zbułowane łapy i zdarty naskórek na dłoniach - fajnie ;) Powrót nad Wisłą. Wiatr miło i łagodnie pchał. Chmary meszek, sporo ludzi na rowerach, fajne knajpy - zmiany na lepsze chyba.
Rano pogoda idealna - słońce, wiatr w plecy - bardzo przyjemna jazda. Powrót przez Airbike na Mangalii. Odebrałem koło do Pompina które czekało na mnie chyba miesiąc i pół ;) Dobrze jest mieć znajomości z cierpliwymi ludźmi. Fajnie, bo okazało się że problem luzu na gniazdach pod śruby, do koszyczka bidonu, jest naprawialny - czad :) Nie będzie Specajner na mnie brzęczał :) Litewska Ekipa podstawiła fajne zdjęcia z Wieliszewa. Wjazd na wał: I jeszcze nocna sceneria:
Rano chłodno. Regeneracja po Wieliszewie postępuje. W czasie jazdy do robo nawet się pościągałem z jakimś kolegą cyklistą ;) Pogoda w czasie dnia miała gorsze okresy ;) na szczęście powrót na sucho i względnie z nieprzeszkadzającym wiatrem.
Bolesny poranek po weekend'zie w Wieliszewie. Na szczęście wiatr jest łaskawy, lekko pcha. Powoli podliczam straty w sprzęcie: hamulce - klocki do wymiany, luz na korbie, luzy na gniazdach śrub pod koszyczkiem (ciekawe czy mi to gdzieś naprawią :( ). Straty w części miękkiej zestawu startowego - czyli w moim organizmie - powoli się regenerują. Siny tyłem pokrywa sudocream a kolana spodnie 3/4 ;) Powrót już lepszy. W robocie musiałem ratować się yerba mate :) Ogólnie samopoczucie dużo lepsze niż to co pamiętam po starcie w Gwieździe Mazurskie w 2009. Po tamtym starcie, w poniedziałek nie byłem w stanie utrzymać się na kole laski na holendrze ;(
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042