Chwilowo się obraziłem a Pompina, który doprowadza mnie do szału kapciami w tylnym kole. Muszę przedsięwziąć jakiś plan naprawczy i zapobiegawczy. Natenczas odpaliłem awaryjnie Gt'eka.
Przyjemna jazda tylko w tyle powietrze zaczęło schodzić - Pompino się odgrywa że go zaniedbuję. Ale jak na nim jeździć skoro co i ruch kicha z tyłu - jakiś zaklęty krąg - jestem na skraju schizy. Jutro chyba wyciągnę GT'eka ...
Po doprowadzeniu się do wstępnego wku.. wrzenia po dwukrotnej zmianie dętki, udało mi się dojechać do roboty. Organizm w stanie nie pierwszej świeżości po Gwieździe i 4 godzinach nocnej jazdy samochodem. Ale i tak o niebo lepiej niż dwa lata temu ;)
Na start w Szeligach dojechałem leśnymi drogami, które pamiętają opony mojego Wigry 5, Pawia i Mustanga ;) Przed startem zacząłem odczuwać jakieś sensacje żołądkowe i tojtoj widziany ponad łanem kasków mocno przyzywał. Jadnakowoż info 5 minutach do startu wytłumił zew - skutecznie na szczęście ;) Trasa była szybka - w końcu Renegade'y mogły pokazać swoje. Początkowe km wyprzedzałem i goniłem. Przed pierwszym bufetem kawał czasu jechałem sam. Na bufecie odkryłem cudowne dla mojego samopoczucia polewanie głowy (przez dziury w kasku) wodą. Całkowity brak objawów przegrzania :D Końcówka bardzo fajnie mi się ułożyła. Na asfaltowym odcinku doszło mnie dwóch kolegów i razem, ze sprawnymi zmianami, doszliśmy parę innych uczestników. W tej parze była zwyciężczyni w K3 z I etapu ;) Narzuciła niezłe tempo po wjeździe w las pod górkę. Ciągnęliśmy w piątkę. Na kawałku przez pola poprzedzającemu mnie koledze oznaczająca trasę taśma wkręciła się w napęd. Później inny kolega nie wytrzymał tempa Uli i zostaliśmy we trójkę. Przed Buczkami po przeskoczeniu przez krajówkę na Augustów. Kolega na Specu fullu przyatakował i poszedł ;). Mój organizm metę wyczuł w Buczkach i pozwolił przyspieszyć. Zaraz po minięciu mety i wychyleniu 2 kubków płynu na bufecie - wlazłem sobie do jeziora - nirwana :D
Ślad został taki:
Wynik: Open 76/223, M4 9/41 Generalnie w całej Gwieździe wyszło tak: Open 96/219, M4 17/40 Jestem raczej zadowolony z wyniku. Jest powyżej średniej i lepiej niż w 2009 ;)
Start ze stadionu w Olecku. Docieram wozem gdyż C.Z. straszył na odprawie małą ilością miejsc w autobusach a poza tym myślałem że będzie szybciej (nie było gdyż zasiedziałem się z koleżanką Kantele w kolejce do szlauchu na mecie) Start jak zwykle szybki - próbuje się trzymać chłopaków z Ełku ale zazip podpowiada żeby zwolnić. Dalej szutry, jest szeroko, można kogoś wyprzedzić ale nie za zbytnio jest jak bo wszyscy idą pod górki jak przecinaki a moje ego tłamszą myśli - "a było ćwiczyć podjazdy ..." ;) No ale na jednym z ostrzejszych chociaż na zdjęciu wyglądam bojowo: Później jest odcinak specjalny w lesie w okolicy wycinki - błotna masakra. Starałem się brodząc do połowy łydki w czarnej breji, czule nieść Specajnera ;) Jakiś kolega przede mną niósł równie czule S-Worksa, zboczył lekko i zapadł się powyżej kolan ... Później był odcinek po zapomnianej przez ludzi (niestety nie przez wszystkich ;) drodze wśród zarośli i pól. Nagle zostałem sam ... Z ulgą przyjąłem powrót trasy na interwałowe szutry. Na około 45-47 km dochodzi mnie para, której staram się trzymać. Nawet się udaje, razem gubimy drogę ;) ale dalej mi uciekają bo na odcinku przy płocie jest tak wąsko że kierownica mi się nie mieści i nie mogę jechać. Nawet wspaniałomyślnie komuś ustępuję drogi (ale na koniec udaje mi się go wyprzedzić chyba tuż przed stadionem ...) Wynik: open M 90/209, M4 20/46 ogólnie powyżej średniej - dla mnie OK ;) Śladowo wygląda to tak:
Niestety gps zgubił ślad na spory kawałek przed końcem :/
W nocy miałem sen że przed startem spadł śnieg, kompletnie się nie przygotowałem i się spóźniłem na start ;) W rzeczywistości obudził mnie szum deszczu - a w czwartek nałożyłem Specajnerowi super szybkie i lekkie opony co na metce miały napisane DRY!!! Przed startem rozgrzewka asfaltem za jezioro i powrót trasą nad jeziorem - to już klasyka zawodów w Ełku ;) Startuję z XI sektora - z mną tylko młodsza młodzież sceptycznie taksująca leszczy przed sobą ;) Obok ląduje dwóch Rosjan (z Kaliningradu) w tym jeden na OnOne Scandal'u. Niestety brak czasu żeby pogadać a i bariera językowa nie do pokonania w warunkach startowych ;) Pierwsze km szeroko asfaltem a później szutrem koło Bunielki (samej góry C.Z. oszczędził tym, razem ;) pozwalają mi przesunąć się do przodu z lekka - ale bez przesady. Na wąskim traku, po stromym brzegu jeziora Lipińskiego - troszeczkę rozkojarzony ześlizguję się na "szybkich oponach" i rama otrzeźwiająco strzela mnie lekko (na szczęście ;) w żołędzie. Dalej już uważam .. W okolicach 30km łapie mnie kryzys i smętnie patrzę jak kolejne potencjalne "ofiary" mojej ambitnej, sportowej jazdy, suną spokojnie do góry na kolejnym podjeździe ... Na szczęście prąd wraca - ale nie na tyle żebym jakimś ciepłym spojrzeniem powitał tabliczki Giga na rozjeździe. Kawałek dalej jest ciekawie, bo do grupki którą goniłem dołącza żwawy Gniadosz. Z aparycji daleko mu do araba ale na każdą próbę wyprzedzenia reaguję pozytywną, sportową złością i przyśpiesza :D Więc tak sobie jedziemy, najpierw polną drogą, później przez Mołdzie (chyba) do asfaltu. Na twardym Koń traci (on ma agrsywne stalowe podkowy a jak szybkie Renegady ;) i go wyprzedzam. Za chwilę jest skręt na bruk, lekko po górę i bufet - jak się oglądam to Konia nie widzę - chyba się zatrzymał uzupełnić płyny ;) Po przeskoczeniu przez drogę 16 znowu trafiam na klasykę etapów Ełckich - znam dobrze ten kawałek a psycha to wykorzystuje szepcząc to już blisko - dawaj stary. Spod Bunielki zaczynam szaleńczo gonić kolejnych zawodników - kogoś dochodzę. Z kimś innym na kole ciągnę po asfalcie przez Chruściele. Zaraz ma się zacząć singiel nad jeziorem. Niestety trzy-osobowa grupa wjeżdża przede mną. Na ścieżce pochodzimy jakąś koleżankę z Hobby chyba. Na szczęście pomocnie zjeżdża lekko i możemy ją minąć. Później prowadząca dwójka trafia w szarfę (Gość przede mną kwituje - "a było wyprzedzać kolegę z drużyny ??" ;) Kawałek dalej jest troszkę szerzej i tuż przez zjazdem nad samo jezioro (tutaj dwie dziewczyny robiły zdjęcia - ciekawe czy je znajdę ??) wyprzedam i gonię dalej sam. Jeszcze przed Zamkową na ścieżce mijam kogoś a później ulicą i promenadą ciągnę na nadzieji bliskiego końca ;) Na mecie trafiam na starego znajomego który przejechał etap na przełajówce - szacun :) Wynik: Open MEGA M 186/371 ; Mega M4: 32/87. Mój rekord świata jeżeli chodzi o rating. A w średnią to raczej nie wierzę ;) Na mapie wygląda to tak:
Z wieeelkim garbem w postaci 80l plecaka wypełnionego wszystkim czego potrzebuje mężczyzna na 3 dni potu i błota ;) Rano do roboty a potem na Zachodni do pojazdu PKP. Dawno nie jechałem więc to spora przygoda ;) A że z rowerem to jeszcze plus 20% przygody. Na szczęście info na rozkładzie jazdy że będzie "przewóz rowerów" się potwierdziło. W miejscu po jednym przedziale zapakowało się 8 rowerów. W Białymstoku przesiadka - nasz pociąg ma opóźnienie, na szczęście niewielki więc ten do Ełku czeka. Po przesiadce ląduje z jeszcze jednym Gwiazdowiczem w służbówce z baardzo wesołym towarzystwem. Trzech młodzieńców z Otwocka zaprosiwszy pozostałych podróżników rozpracowało 0.75 pod kanapki. Padła też propozycja buuh'a ... ;) Strasznie im się później dłużyła droga, więc się pospali. W Ełku mimo późnej poru biuro jeszcze było czynne więc przyjąłem koszulkę Gwiazdowską - to trzecia już. Ale pierwsza chyba jest najfajniejsza ;)
Troszeczkę spraw po drodze do załatwienia i se pokręciłem po mieście. Chyba dziś pobiłem rekord pobytu w Airbike'u ;) Ale się dozbroiłem przed Gwiazdą. Teraz czeka mnie jeszcze pakowanie :/
Rano rześko. A propos temperatury ostatnio nasza gospodyni z urlopu w Baligrodze powiedziała że u nich lata w tym roku nie było ;) Była wiosna, potem zaczęło padać a teraz zaczęła się już jesień ;D Dla mnie taka temperatura jest akceptowalna i pochwalana wręcz :)
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042