pierwszowiosenny niedzielny poranek

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(0)
Tradycja Naszych wczesno-porannych jazd weekendowych ma już swoje lata i tradycje, która karze:
po pierwsze primo - okazywać entuzjazm w piątek;
po sekundo - sobotnim wieczorem ograniczać kontakt telefoniczny z innymi entuzjastami (bo może nikt nie potwierdzi i nie trzeba będzie wstawać ;)
po tercjo - liczyć że w niedziele rano będzie padało i będzie wymówka ;D
Ale tym razem tylko wszystko się sprzysięgło i znowu - tradycyjnie - o 6:30 w niedziele zarzucałem sobie - podeszły wiek i niefrasobliwość - czyli stary i głupi :D
Punktem zbornym został staw na Polach Mokotowskich. Wraz z Rafałem (niezbajstatsowiony jeszcze ... ;) dotarliśmy lekko przed czasem poprzez puste i słoneczne miasta ulice. Oczekiwanie na trzeciego entuzjastę umilaliśmy sobie - serwisem napędu, opalaniem się oraz obserwacją biegaczy w różnym stadium zaawansowania i zmęczenia.
Będąc w niepełnym kwartecie (czwarty entuzjasta słabo komunikował chęć już w sobotę wieczór ;) ruszyliśmy ścieżkami na most trojga imion Północny-Skłodowskiej-Curie. Ponieważ już w piątek z jakiegoś bikestatsowego wpisu wyczytałem że wjazdu na most pilnują i wygrażają, toteż zaspokoiliśmy swoją ciekawość z kładki rowerowo-pieszej ;)
Robiło się krucho z czasem więc pogoniłem kolegów nazad. Przebiliśmy się Grotem na prawostronną Warszaw i ruszyliśmy gruntową-nadbrzeżną ścieżką. Na moście przy Porcie Praskim, na ostrej agrafce zaliczyłem zrzutkę której pamiątki krwawo-sino kwitną w kilu miejscach mej powierzchowności.
Pogoda jak drut - ciepło i wiatr mimo wzmagania nie przeszkadzał. Temperatura zachęcała do zzuwania co i rusz części garderoby ;)
Pod Łazienkowskim rozstaliśmy się z Krystianem dla którego dalsza jazda z nami powodowała by już tylko znaczne oddalanie od ogniska domowego ...
Na Wale Miedzeszyńskim minął nas, trąbiąc na Garminie, ścigant w barwach Mazovii.
Nie ten kilometrz już był żeby mu na koło wsiadać ale utrzymując kontakt wzrokowy doszliśmy go (nie bez satysfakcji) na światłach na czerniakowskiej :)
Podsumowując: już na 6 dni słoneczna niedziela ;)
A tak to się przedstawia rzucone na mapę:

codzienność

Piątek, 16 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Jakem przewidział squash'owanie środowe odbiło się troszeczkę negatywnie na mojej motoryce przy porannym wstawianiu ;)
A nicto, się rozruszałem i było przyjemnie.
Powrót pośród meksyku na stołecznych ulicach - apokalipsa - pękła rura ze wrzątkiem. Myślałem że się usmarkam ze śmiechu jak dżolero w szybkim, biały mitsu, naparzał jak 75-latek z erekcją do burdelu, żeby po 2 skrzyżowaniu stanąć w korku -
normalnie budujące.
A cieplutko mi było - czad :)
Film motywujący na weekend:
&feature=colike
Jakby tu komu była potrzebna motywacje żeby iść pojeździć w słońcu i cieple :D

codzienność

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria komunikacja
Słońce nieśmiało rano przyświecało ale grzało słabo. Po wczorajszym squashu mi jazda też słabo szła, bo pod wiatr, bo pod górkę więc byliśmy zgrani ;)
Kolega podesłał mi fajny obrazek:

Ciekawe czy te 16 stopni, na najbliższy weekend, z takiego ferecasta też by wyczytali ;)

codzienność +

Środa, 14 marca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria komunikacja
Rano ciepło ale mokro. Musiałem odgrzebać błotniki spod schodów ;/ Jadąc do pracy znowu mozolnie acz wyraźnie pchałem powietrze do centrum. Z nadzieją że w drodze powrotnej na nim wrócę ;)
I tak się stanęło zaiste :D Z mniej przyjemnych rzeczy to przedni defender topica odpadł w drodze - to już chyba 4 czy 5 przedni błotnik rozpadający się przy tym samym tylnym. Tylny Topeak DeFender jest potęgą która oparła się kilku zimom z moim udziałem. Przednie padają jak muchy ;/
Wieczorem się zdecydowałem na jazdę rowerem na sqush'a. Temperatura odczuwalnie spadła - dobrze że zaaragowałem grubszą kurtą bo bym mnie rozłożył - katar co najmniej ;)
Squash w połączeniu z wymagającym kolegą wymęczył mnie dość. Realne skutki odczuję pewnie znów z przeskokiem w piątek - aszzzz - jak Mawia Mucha co Nie Siada :D

codzienność

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Od rana ciepło, a po południu to już nawet za ciepło w tym co miałem na sobie. Poczułem tłumiony skutecznie od jakiegoś czasu zew sklepu rowerowego - "tylko cienkie nogawki" byś potrzebował - APAGE !!!!

I lepszej baczki - znalazłem miejsce na swój urlop ;)

codzienność

Poniedziałek, 12 marca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria komunikacja
Prognozy obiecywały słońce ale nic z tego ... Rano przepychałem wiatr do centrum. Powrót na wietrze i wilgoci. Szybko.
Jakieś pierwsze tchnienia wiosny czuć a w przepowiedniach zwłaszcza ;)

codzienność

Piątek, 9 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Dopadło mnie zmęczenie całotygodniowe. Rano słabo mi się jechało przez tę mgłę i pod lekki wiatr ... Powrót już lepszy, mimo że po ciemku to wiatr raczej pomagał :)

codzienność

Czwartek, 8 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Dzień rowerowo niewyróżniający się zupełnie - rano chłodno, powrót cieplej i szybko. Ot tak ...

codzienność

Środa, 7 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Rano zimno - organizm domaga się chyba już cieplejszej aury, albo pospieszyłem się z lżejszymi ubraniami ;) Nicto - fajnie że sucho jest i słońce też.
Powrót po ciemku raczej ale szybko. Wiater pchał a Specjałówka podchwytywała ładnie tempo.
Nad Polami Mokotowskimi fajnie księżyc było widać, taki duży wschodzący że mnie podkusiło się zatrzymać i robić zdjęcia - efekt słaby ;)
Na fejsie za to bardzo udane zdjęcia się dziś objawiło:

Autor i obiekt chyba: Piotr Wadecki - Dzisiaj po 5h treningu w hiszpańskim Benidormie jeden z kolarzy CCC

codzienność

Wtorek, 6 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria komunikacja
Zima - czyma ;) Rano zimnawo - na szczęście przeprosiłem się z grubymi rękawicami i kurtka windstopperowa wróciła od krawcowej. Do roboty pod wiatr. Ciężkawo mi się jechało ale na kawałku Specjałówka poniosła ładnie. Umie się zebrać ;)
Powrót fajny i szybki z popychem :D
Wczoraj wracając zadziwiły mnie samochody tłumnie wręcz skręcające z Wałbrzyskiej w Rolną w kierunku Ursynowa gdyż szumne otwarcie nowej trasy jakoś mi umknęło w weekend. Dziś już świadomie i karnie ruszyłem DDR'em.