Wpisy archiwalne w kategorii

wyjazd/wycieczka

Dystans całkowity:5134.20 km (w terenie 1308.71 km; 25.49%)
Czas w ruchu:255:13
Średnia prędkość:20.12 km/h
Maksymalna prędkość:90.78 km/h
Suma podjazdów:19017 m
Maks. tętno maksymalne:184 (104 %)
Maks. tętno średnie:147 (85 %)
Suma kalorii:97400 kcal
Liczba aktywności:87
Średnio na aktywność:59.01 km i 2h 56m
Więcej statystyk

Nad "Wodospad"

Czwartek, 28 lipca 2011 · Komentarze(0)
W informatorze znaleźliśmy zdjęcie "wodospadu" w Stężnicy. W bliżej niesprecyzowanym miejscu, ale cel dobry jak każdy inny ;)
Poza tym, po oświadczeniu Córki że po wybojach to ona jeździć nie będzie, wybór asfltowej drogi był jedynym możliwym :/
Co do "Wodospadu" to znaleźliśmy nawet dwa ;) Pierwszy malutki a drugi włąsciwy - ten ze zdjęcia z informatora. Dzieciaki się powspinały na niego nawet. Później zaczął się zjazd. Córka zjeżdżając ostronie jednakowoż zaliczyła zrzutkę więc później zjeżdżałą jeszcze ostrożniej.
Wygląda to tak:

PS.Ruch samochodowy nieduży. Kierowcy mijali nas z dużą ostrożnością - fajnie.

Zapoznanie ;)

Środa, 27 lipca 2011 · Komentarze(0)
Korzystając że przestało padać, ruszyliśmy na pierwszą wycieczkę rowerową.
Start powolnym, poprzedzony doprowadzeniem wszystkich rowerów do stanu używalności, po podróży.
Ruszyliśmy w stronę Stężnicy asfaltem a później czerwonym rowerowym, prowadzącym szutrem po górę.
Ponieważ było późno dość szybko zawróciliśmy. Córka, jako jedyna na kompletnym sztyniaku, została nieźle wytelepana. W domu skwitowała to oświadczeniem że ona to woli raczej płaskie, niepagórkowate, gładkie drogi ;)
Właściwie to dobrze że zarzędziliśmy powrót bo po zjeżdzie do Baligrodu zaczęło poadać :/
PS. W trakie opożądzania rowerów okazało się że w trakcie pakowania zaginęła dość istotna część od fotelika Hamax'a. Przy pomocy tępego noża udało mi się ją wystrugać :)

radosna wycieczka za miasto ;)

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Kolegę z pracy zauroczyła droga przez Kompinos i wymyślił trasę. Potem zaraził 4 innych - w tym mnie. I tak po szychcie (nie do końca przygotowany - tzn. bez dobrego pampersa i grama dętki na zmianę że o koniecznych narządziach nie wspomnę) ruszyliśmy.
Pogoda bajeczna, wiatr raczej pomagał, okoliczności przyrody urzekające (zapach trawa znad przykoampinoskich łąk który od jakiegoś czasu kojarzy mi się z żubrówką ;) i kwitnące lipy ...)
Zmienialiśmy się na czubie, zmienialiśmy się rowerami i grubymi żartami aż wróciliśmy do Warszawy z powrotem lecz od innej strony ;)
A tak to się przedstawia na mapie :

PS. Moje pierwsza setka o 3 lat ;) A 4 w ogóle chyba. Ale pierwsza w tak doborowym towarzystwie :)
PS2. Skład sprzętowy może być ciekawy: 2 szosowe single, 1 trekking z lemondką, 1 góral na terenowych oponach ;) i 1 rasowe ostre koło :D

Poranna jazda

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(3)
Z kolegą Rafałem (który nie jest na BS - na razie ;) ruszyliśmy mniej lub bardziej gładkimi asfaltami, przed siebie. Na singlach. Rower Rafała też na szosowych oponach więc w okolicach 30 przelotowo mieliśmy.
Plan był ogólny taki żeby przejechać się w kierunku Krakowa ;) Budżet czasowy skromny bo o 9 musiałem się stawić zuruck na łono rodziny.
Ogólnie bardzo przyjemna jazda. Ruch samochodowy mały. Wiatr nie przeszkadzał zbyt mocno a w powrotnej drodze wręcz pomagał ;)
Wracając na Puławskiej wskoczyliśmy na koło ścigantowi z Plannja Team. Tylko dlatego że chyba urządzał sobie relax poranny to udało nas się powieść ładny kawałek ;)
Okoliczności przyrody - przecudnej urody. Baaardzo fajna jazda - koniecznie do powtórzenia nie raz :D

Starymi ścieżkami na nowym rowerze

Piątek, 13 maja 2011 · Komentarze(4)
Wybrałem się (bezpardonowo wykorzystując okazję) dawno niejeżdżonymi ścieżkami na Specajnerze. Pierwsza dłuższa jazda w terenie na nowym rowerze. Ruszałem w pośpiechu bo zaczynał kropić deszcz a ja nie lubię ruszać w deszczu. Co innego jak zacznie padać w trakcie ;) Później deszcz mnie zrosił jeszcze kilka razy ale nawet to było przyjemne ;)
Wiosna pełną gębą, zielone i żółte pola, woń różnego kwiecia i nawozu na polach :) Na polej drodze zając wpadł mi na trasę i uciekał na wprost kilkanaście metrów. Później drogę przeciął żuraw a nad Jez. Sawinda wielki myszołów (chyba ;) niskim lotem zaszczycił me oczy.
Chciałem się wtarabanić na Bunielkę ale nie trafiłem (już mi się to przydarzyło ;) i tylko z oddali ją widziałem - następną razą ...
A tak to wygląda na mapie:

Ujechałem się :) Specajner się sprawił. Kocie łby w Szarejkach nie były takie uciążliwe a na polnych rozrytych traktorami zjazdach wyłączał mi opory psychy ;) Super jazda :)

Pasmo Jeleniowskie

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(0)
Tak jak planowaliśmy, zaczynamy w Piórkowie pod kościołem ;) (w zamian za pozwolenie zaparkowania, Proboszcz poprosił o wpis do księgi gości) około 11 godziny.
Zaczynamy rozgrzewkę na asfaltowej spokojnej wiejskiej drodze równoległej do krajówki 74. Jedziemy nią 12km do czerwonego szlaku, rozglądając się po szerokich panoramach.
Widok na Pasmo Jeleniowskie z czerwonego szlaku © artd70

Podjazd na Truskolakę jest akurat aby sfinalizować rozgrzewkę :)
Po grzbiecie szlak poprowadzony jest drogą gruntową w różnym stadium ruiny spowodowanym zwózką drewna.
Podjeżdżając pod Szczytniak gubimy szlak i pocieramy na szczyt od tyłu. Na szczęście sprowokowani wątpliwościami lokalizacyjnymi rodziny Nord Walking'owców orientujemy się w terenie i zjeżdżamy we właściwym kierunku. Na zjeździe zaliczam pierwszą glebę (straty: potłuczona szybka licznika ). Zjazd miejscami słabo możliwy ze względu na ruinę drogi (tym razem wandalem były chyba wrześniowe deszcze).
Pojazd pod Jeleniowską pokonuję już w przewadze z buta (mokro i brak mocy).
Zjazd piękny, z drugą glebą (straty siniaki i zdrapka ;) ), do Paprocic.
Na dole mała przerwa z naradą. Decydujemy się na powrót po asfalcie do Jeleniowa a potem drogą szutrową przez przełęcz do Piórkowa i wozu.
W kościele dokonujemy wpisu do księgi gości i z pełną satysfakcją zwijamy się do domu.
W wozie powstaje projekt powrotu w okolice do Cisowsko-Orłowskiego Parku Krajobrazowego. Ale to chyba już na wiosnę :?
galeria zdjęć

Pętla przez Łysogóry

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(4)
Start z Bodzentyna podjazdem niebieskim szlakiem na Miejską Górę. Po ostatnich opadach szlak pełen błota a miejscami zamieniony w strumyki. Po zjeździe czekała nas przeprawa przez rozlewisko po kolana w wodzie. Stan "mokro w butach" utrzymał si do końca wycieczki ;).
Niebieski szlak doprowadził nas do szlaku czerwonego prowadzącego na Łysicę i dalej przez pasmo Łysogór.
Przy samym wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego trzeba uiścić opłatę 5pln oraz obiecać ostrożność w zbliżeniach z piechurami (po parku narodowym właściwie jeździć rowerami po szlach turystycznych nie można :( ). Podejście pod Łysicę pokonujemy wśród komentarzy piechurów "że wjechać to nie, ale zjechać to każdy ..." Akurat!!! ;).
Za Łysicą szlak prowadzi w dół i tylko raz drzewo w poprzek, raz rów z dwoma rozjechanymi belkami przerywają radosny zjazd. Dalej czerwony szlak zjeżdża kawałek asfaltem (do 58km/h) a później malowniczo prowadzi góra/dół skrajem lasu. Bardzo ładne widoki...
Z Łysej Góry gdzie leży klasztor Święty Krzyż czerwonym zjeżdżamy (ostro, szybko, kamieniście i błotnie - czad!!). Na dole szlak ginie w krzaczorach i trzeba go szukać niżej.
Kobyla Góra - początek znowu z rowerami na plecach ... Na górze chcieliśmy przeskoczyć na zielony szlak ale go nie znaleźliśmy. Znajdujemy go po zjeździe na dół do Paproci.
Zielony szlak prowadzi drogą leśną (sucho, twardo, miejscami szutrowo) ale kończy się strumieniem przy wyjeździe z lasu ;)
Troszeczkę już zmęczeni dojeżdżamy do Łagowa. Tam decydujemy się na jazdę asfaltem (droga 74) do Piórkowa.
W Piórkowie ratujemy się w sklepie drożdżówką, lodami, izotonikami i wodą.
Ruszamy do góry przecinając Pasmo Jeleniowskie. Powoli zaczynamy odliczać ile jeszcze "do domu" ;)
Z Jeleniowa asfaltem ciągniemy do Nowej Słupi, gnani nadzieją o świeżej swojskiej kiełbasie z grila ... Niestety kiełbasy brak. Ratujemy się domowym jedzeniem w Cafe Nina.
Po posiłku zastaje nam 14km asfaltem do Bodzentyna gdzie czekały na nas samochody.
Zabłocone linki opornie wydaję biegi więc IDrive się troszę buja na podjazdach.
W drodze powrotnej, w samochodzie, kiełkuje pomysł zrobienia Pasma Jeleniowskiego na początku października... CDN ;)