Pierwsze km na Banicie- taki Jamis Exile Comp dostał codename ;) Za wygląd głównie. Perszeron to koń zimnokrwisty czyli silny, masywny i jednocześnie spokojniejszy mniej temperamentny. Przez zwartą, zbudowaną z rur o potężnych przekrojach ramę. Redaktor Śmieszek wydając mi Exila określił go jako ścieżkowca. I faktycznie rower bardzo fajnie skręca, szybko reagując na balans ciałem. Inna obserwacja to sztywny widelec lub inaczej sztywność całego zestawu widelec osadzonego w potężnej zwężanej główce (1.5 - 1 1/8”) Mój pierwszy rower bez "skarżenia" Shimanem ;)
Rano cieplej niż wczoraj. Przyjemna jazda do robo, z wiatrem w plecy. Napełniony optymizmem całej tej wiosny epatującej słońcem, zielenią i kwitnącym kwieciem, zapragnąłem przetestować nową kładkę nad Wawelską. Będąc pewnym, że już jest otwarta, gdyż w zimie mijałem ją kilkakrotnie, przeciąłem Pola Mokotowskie i trafiłem na opuszczoną już chyba dawno przez robotników ale zamkniętą nadal, kładkę i jej piękne podjazdy i zjazdy. Chyba czekają na wolną chwilę prominentów zdolnych odświętnie otworzyć tak eksponowany obiekt ;) Powrót standard ostatnio - ścieżka przy torach. W poniedziałkowy długi weekend majowy poprowadziłem tędy kolegę, który się tak rozochocił że eksplorując obie strony torów a nawet i same tory ;) dotarł pod Piaseczno - muszę sam kiedyś spróbować ...
Najbliższe kilka dni spędzę w takim towarzystwie ;)
Perszeron – zimnokrwista rasa koni wywodząca się z Francji.Umaszczenie najczęściej siwe, wysokość 160 - 170 cm, charakterystyczna silna i krępa budowa ciała z masywną szyją i kończynami. (źródło wikipedia)
Rano chłodno było - żałowałem że nie chciało mi się szukać rękawiczek z długimi paluchami. Ale poza temperaturą - super - słońce, wiatr w plecy - bajka. Musiałem się mocno wysilać żeby nie cisnąć na pedały bo organizm troszeczkę naruszony jest antybiotykiem. Powrót ścieżką przy torach już w temperaturze do której w majowy weekend przywykłem ;) Podejrzałem u kogoś na BS taki filmik - stawia włosy na ciele ;)
Poranek taki bez ikry. Klima w robocie mi załatwiła katar i ból gardła. Ale po zasiądzięciu na siodło było lepiej. Wiatr mnie lekko pchał więc na luzie pociągnąłem kładką DDR'ową nad Rzymowskiego a potem do ścieżki przy torach. Brama na budowie niby zamknięta ale w sposób znikomy utrudniająca przedostanie się ;) Miasto żyje leniwie, na drogach ruch samochodowy minimalny - fajnie :) Powrót w lekkim opadzie. Wizytacja dwóch sklepów i sukces dostałem krótkie śruby do blatu i bloki SPD :) A wieczorem gorączka i ból gardła - angina - orzeszkuwłoski!
Jak to pewna znajoma ustawiła sobie dziś z stratusie "upał zelżał" - i dobrze ;) Do robo chwilami pod lekki wiatr ale powrót to poezja. W napędzie coś jeszcze nie styka ale nie wiem co :/ Po drodze do jednego takiego sklepu rowerowego zajechałem i mocno zdegustowany wyszedłem. Bez specjalnego wysiłku zapracowali na negatywa u mnie - nie wiem czy dam im jeszcze szansę ... Nicto, takie ładny Pompino sonie lata:
W sumie to zdjęcie dla jednego Kolegi, który planuje budowę podobnego ;)
Musiałem sprawdzić jak chodzi napęd na nowej koronce. I chodzi jak cholera ;) Wypadłem z domu koło 20 więc jeszcze przy świetle dnia dopadłem do Lasu Kabackiego w okolicach Realu. Ruszyłem singlem wzdłuż torów potem przez główną aleją do Powsina i powrót ścieżką w granicy Lasu. Rewelacyjna jazda ...
Po wczorajszej awarii Specajner musi pauzować. Tedy obłaskawiwszy z lekka zaniedbanego ostatnio dość Pompina (napięcie łańcucha + czyszczenie go + oliwienie) ruszyłem na wprost przez nową ścieżkę wzdłuż Rolnej. Jakiś czas temu, jeszcze chyba jesienią, po raz pierwszy podziwiawszy solidne ogrodzenie między DDR'em a chodnikiem, zarzuciłem (retoryczne, niestety) pytanie czy piesi i tak się przedostaną? I dziś słowo ciałem się stało w osobie jakiegoś młodocianego indywiduum. Dalej dobiłem do Puławskiej, i do jej zdewastowanej przez budowniczych jakieś instalacji, ścieżki. W sumie mi się jechało spokojnie i miło, ale po drodze widziałem nieśmiertelnego na Ducatim na którego nastawać próbował szybki w taxi oraz smutną grupkę przy dwóch potłuczonych autach na Pięknej ... W czasie roboty telefonicznie udało mi się opracować plan naprawczy korby. Ale zanim go zrealizował, spełniłem obietnicę okazania ścieki przy torach koledze z pracy, który ujeżdża Gianta Trance'a. Pompin dość dzielnie zniósł nierówności tylko się zemścił na końcu, bo zwlekał z wypięciem buta z spd'a i ja mam zdarte kolano - orzeszkuwłoski ... Na koniec zwieńczona sukcesem wizyta w airbike'u i do dom. I o 23:55 Specajner w 95% jest zdatny do użycia ;)
Był plan, były chęci, doborowe towarzystwo (skromne w ilości bo tylko ja i Rafał, ale cóż ...) Na punkt zborny jadę z takim, jakimś poczuciem że czegoś nie wziąłem i będzie kicha ... Pompkę miałem, dętkę jedną, zero łatek (a przecież niedawno kleiłem obie ...) Ale nicto ruszamy. Ścieżką przy torach na Szczęśliwice. Okoliczności przyrody śliczne, słońce, ciepło, pusto ... W parku na Szczęśliwicach czuję jakąś zbytnią swobodę na korbie - lipa już mi sie ta luzowała a imbusa 8 nie wziąłem (acha - przeczucie!) A Rafał ze swojego Macgyver'owskiego zestawu wyłuskuje 8 - acha - przeczucie - srucie ;) Ale niestety klucz nawet Macgyver'owską nie uda mi się dokręcić zerwanej śruby - dupa - a korby na zapas nie wziąłem - ACHA - PRZECZUCIE I nazad, zuruck, wmiestie, spacerkiem, dyskutując, przez puste ulice i ścieżki po własnych, niemalże śladach, do domu ....
Tak się szczęśliwie złożyło że rano musiałem coś dostarczyć na Saską Kępę. Nawet wyspany ruszam po 8. Okoliczności atmosferyczne bajeczne. Lampa na całego i ciepło. Ruszyłem na początek ścieżkami wzdłuż Smródki a potem prosto jak w mordę Sikorskiego na Most Siekierowski. Po drodze obserwuję sporo rowerów. Tak, pół na pół. Pół pod ludziami a drugie pół na dachach samochodów. W kilku przypadkach oprócz ludziów bidne rowery targały jeszcze plecaki z karimatami. Czyli majówkowy wywczas pełną gębą ;) W drodze powrotnej, lekko i na krótko, miałem odbić w stronę Wilanowa nową ścieżką o której pisał Oelka. Ścieżka fajna ale krótka. Później na asfalcie po Wale Zawadowskim, zacząłem gonić targeta i ominąłem zjazd na Wilanów i dojechałem standardowo do Kępy Oborskiej. Dalej na drodze do Powsina wskoczyłem na koło parze szosowców. Specajner buczał 34 aż miło. Niestety szosowiec odskoczył a na kole szosowsczyni jakoś tak niepolitycznie było się ciągnąć. Więc zagadalim ;) Rozmowa fajnie się kleiła na tematy rowerowo-triathlonowe gdyż kompanka się okazała być trenerką Dorocińskiego, który uczciwie trenuje do imprezy w Suszu. A że nowa jest w mieście, to Ją odprowadziłem pod galmoka. Potem jeszcze do Airbika na KEN ruszyłem gdzie czekała na mnie zamówiona koronka, której niestety nie zamontowałem jeszcze gdyż zająłem się rowerem Syna :) Stan na godzinę 13:
Pierwszy raz zabrałem dziś bidon - i dobrze. Rano wiatr mnie pchał, bardzo przyjemna jazda. W drodze powrotnej to już ciepło dowaliło 23 stopnie - lato idzie :) Czas wyciągnąć letnie fatałaszki. Singletracki i buty za kostkę nie dają rady, a właściwie to JA w niech nie daję rady ;) Media elektroniczne informują o najnowszych trendach w nawadnianiu w trakcie treningu:
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042