Do roboty i z powrotem w opadzie :/ W drodze powrotnej to jeszcze wiater-w-twarz był. Jak tak będzie jutro to się ponownie już tej wiosny przeproszę z jesienno-zimowymi rękawiczkami. Dobrze że buty szybko schną - zawsze coś pozytywnego trzeba znaleźć na tym łez padole ;) żeby miłym akcentem zgłuszyć pokapowanie za oknem ...
Pierwsza wiosenno-deszczowa jazda latoś ;) Stopień zmoknięcia na finiszu - dopuszczalny. Po 5 godzinach wypchane gazetami buty były suche :D Powrót szybki gdyż obowiązki wzywały. Wieczorem pierwszy raz obejrzałem "The Art of FLIGHT" :
Poranna jazda odrobinę później niż zwykle, w stanie ogólnym, fizycznym, który dość nieprzyjemnie kojarzy mi się z kacem a wczoraj jedyny alkohol to w jabłkach przyjąłem. Organizm chyba ta zinterpretował wczorajszy squash. Powrót w wiosennej temperaturze, szybki bo na niedoczasie i goniony deszczykiem ;) I jeszcze fajny film widziałem:
Film będący ucieleśnieniem idei szczęśliwego życia - wymyślić co się chce robić i to robić ;D
Rano chłodno ale słonecznie. Aczkolwiek ciemne chmury próbowały popsuć ogólny odbiór okoliczności przyrody. Wiatr przyjemnie pchał - ogólnie miło :) Powrót w słońcu i wiosennej temperaturze, ścieżką przy torach. Wiatr dawał z takiego kąta że zupełnie nie przeszkadzał. Wieczorem squash - co i rusz napotykałem ludzi w stanie ochu..jenia. Najpierw dwóch mośków w samochodach, którzy tak niechcący mogli mnie trafić a potem człowieczek zawiany z letka postanowił rączo przebiec przez ulicę. Miał szczęście bo dałem radę wyhamować i trafiłem go na tyle niemocno że nie przywalił głową w asfalt. Pomogłem mu wstać i oddałem w ręce jego kolegi, który go wyzwał od pijaków. Że po tym wszystkim, spokojnie już i bez przygód wróciłem do domu, to chyba modelowy objaw sprawiedliwości nadnatury ;) I jeszcze na koniec -następna miejscówka na urlop ;)
Od rana słońce - miło. Do roboty wiatr w plecy - jeszcze milej. Powrót z gołymi łydkami, ale i tak było za ciepło - w żadnym wypadku nie narzekam ;). Fajnie że budowlańcy zawiesili proceder zamykania bramy - a może ktoś ją otworzył z myślą o mnie ;) Ścieżka przy torach, pod wiatr, tylko odrobine mniej radosna ;)
Rano ścieżką przy torach - brama była otwarta - po południu znowu desant przez płot na tory. Dla ułatwienia chyba ułożyli płyty betonowe przy samym płotku - miło - można być zadowolonym ze sprawności ;)
Jazda bez wyróżników ;) Tylko w drodze powrotnej zaskoczyli mnie budowlańcy wiaduktów. Wracałem nie inaczej jak ścieżką przy torach, radośnie i żwawo a tu przy pętli brama na budowę zamknięta ! I to jak złośliwie - dokładnie. Się napięli chłopy, chyba żeby trudniej było się przedostać :) Więc ja, zwinnie jak łasiczka, przelizłem bez płot na tory tramwajowe (elegancko wyasfaltowane na wysokość torów - polecam) i ruszyłem dalej. Już bez przygód i ekscytacji :D Ekscytacji doznałem po tym:
Rano sucho i bez wiatru. Z ciekawych rzeczy to mi się przydarzyło zastanie jakiegoś młodzieńca na sr..niu w tunelu pod Puławską - cóż - jak mówił pewien mój znajomy - kupa to siła!! Powrót na mokro - w ciągu dnia się rozpadało a brak przedniego błotnika skutkował chlapaniem na twarz - z racji wieku słabo to znoszę ;) Wieczorem na squash'a na Pompinie ale nie będę dla tak marnego przejazdu robił oddzielnych wpisów - taki trend zaobserwowałem u kilku BS'owiczów i go podzielam ;) Squash jak zwykle wyzuł mię z sił, ale taka jego natura i powołanie :D PS. Z kolegami z pracy myślimy o "naciągnięciu" naszego pracodacy na firmowe wdzianka - i oto pierwszy pomysł na formę graficzną :D
Rano niespodzianka -słońce i wiatru brak. Miło. Po 2km schowałem błotnik do torby żeby się nie telepał "na darmo". Po drodze minąłem znajomą kolegi - twentyninerową neofitę. Po tygodniowym testowaniu Specialized Fate przesiadła się na tajemniczego singla. Znam stan Jej ducha ;) Rok temu króciutka jazda na Epicu w czasie targów rowerowych skończyła się Specajnerem ;) Powrót ścieżką przy torach - wszystko extra tylko przyczajony katar powrócił !! Kurczesz... ps. Jakiś rowerzysta dał się we znaki posłowi Palikota bo uruchomił machinę polityczną ... ożeszkur...
Ranek szczęśliwy był dziś dla mnie. Trafiłem w okienko pogodowe i przejechałem na sucho aczkolwiek podwietrznie ;) Dopiero w centrum ze zdziwieniem zaobserwowałem szarą paćkę opadu. Kolega, który z przeciwnego kierunku, troszkę później jechał dostał lekko gradem ... Powrót na wietrze przeważnie i w niejakim słońcu. Dziś odpuściłem ścieżkę przy torach gdyż podejrzewałem ją o błotnistość ... Od fejsbukowego znajomego takiego demotywa dziś widziałem:
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042