Wpisy archiwalne w kategorii

zawody

Dystans całkowity:5314.89 km (w terenie 1666.75 km; 31.36%)
Czas w ruchu:281:22
Średnia prędkość:18.89 km/h
Maksymalna prędkość:81.58 km/h
Suma podjazdów:40621 m
Maks. tętno maksymalne:184 (107 %)
Maks. tętno średnie:164 (93 %)
Suma kalorii:137818 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:189.82 km i 10h 02m
Więcej statystyk

Unior 12h Marathon

Sobota, 22 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria 100'etka, zawody
Zaraziłem pomysłem staru w Mazovii 12h kolegów z pracy. A następnie, razem już, perfidnie wykorzystując korporacyjne mechanizmy godnieśmy się ubrali i wycyganili na opłaty startowe ;)

Pierwsze, zapoznawcze kółko zleciało w euforii. Kolejne trzy z rozpędu. Dalej było słabiej. Żar walił z nieba. Po sześciu obrotach - makaron. W organizm wróciła nadzieja. Nie na długo ... Dzięki Bogu i Pani Kasi w bufecie pojawiło się ciasto a Michał wyciągnął tajną broń - kabanosy. Po takiej kuracji dopingowej, nawet nie daliśmy się wyprzedzić dziewczynie ;)
Ostanie kółko zrobiliśmy po ciemku. Kawałki trasy wijące się przez nadwiślańskie chaszcze były jakby fajniejsze w świetle bocialarki ;)
Po 12 kółkach uznaliśmy wspólnie że jesteśmy usatysfakcjonowani i po cichu ruszyliśmy do domu ... A Oni jeździ dalej. Zwycięzca, młody chłopak z którym jechałem kawałek kółka w zeszłorocznym 24h, wykręcił 22 kółka w 11:54:17
- szacun.
Tak w szczegółach wyglądała pętla 12 razy ;)

Bike Maraton - Wieluń

Sobota, 25 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria zawody
Pierwsze w tym roku zawody - mam nadzieję że nie ostatnie ;) Dystans wstydliwie krótki gdyż cała impreza w cieniu niefartu przebiegała. Z kolegą Michałem, który butów zapomniał podjęliśmy niemęską decyzje o dystansie mini ale szybko. Ale w moim wykonaniu szybko nie wyszło gdyż zdradziecko potraktowany kapciem zostałem. Ale ogólnie zadowolony jestem gdyż bilans "wyprzedzonych"/"wyprzedzony przez" subiektywnie oceniam na plus dla mnie ;)
Trasa podobna do tych jakie Zamana prowadzi na Mazurach. Raczej płasko, klika podjazdów, zjazdów, drogi po lesie. U Zamany tylko nie widywałem wprowadzania w takiej ilości jak tu hmmm...
Ogólnie fajnie ;)

Mazovia MTB Ełk

Sobota, 11 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria zawody
Start na koniec urlopu w rodzinnej okolicy. Podoga idealna. Trasa super ale nie jestem obietywny gdyż to "moje okolice" ;)
Wynik sportowy marny, ale czego się podziewać po starcie "z marszu". Rating spadł na ryj, ale ujechałem się czyli ta jak lubie ;)
Startowałem z najliczniejszego 11 sektora. Myślałem sobie, będzie fajnie, powyprzedzam sobie, podbuduję psyche ...
A tu ogień od samego początku ;) Na rozjeździe na Fit'a zrozumiałem dlaczego - ta nagle się zrobiło pusto na trasie :) W piątek lało prawie cały dzień więc błota było w bród. Niestety nie dopieszczony napęd Specajnera wykazał swój perfidny charakter sabotażysty i musiałem łatać łańcuch dwa razy.
Potem próbowałem heroicznie i bez wiary podłączać się pod Gigantów ale to był gwóźdź do trumny. Dojechałem na oparach niemocy ;)
Z mojego pomiaru wynika że straciłęm z 10minut na łataniu łańcycha ale ile bym stacił bez tego wymuszonego odpoczynku??

A tak, na finish'u, jakże korzystnie zdjął mnie Zbyszek Kowalski:


A taki ślad zostawiłem:

Unior Mazovia 24H

Niedziela, 15 lipca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100'etka, zawody
Prolog. O starcie w 24H właściwie nie myślałem nigdy. Impulsem była propozycja kolegi Michała z team29er, który zaproponował wspólny start, jakby to była niedzielna przejażdżka ;) A ja ją, tą ofertę, łyknąłem jak wygłodniały ... cóś ;)
Początek:
Tradycyjnie dla Mazovii24H start jest z buta w stylu Le Mans . Jako że nie biegam na ogół - bo mam rower ;) - pokonuję te 300m godnie i średnio spiesznie (HR mi skacze do 168).
Potem już po ludzku, normalnie, na Specajnerze:

Pierwsza pętla zapoznawcza, Trzymamy się we trójkę team'ową . Ja, ewidentnie, korzystam z doświadczenia kolegów dla których to nie jest pierwsze 24h - i się dlatego oszczędzam.

Po jakiś 6 godzinach i kilku krótkich i dłuższych przerwach w głowie zaczynają się przewalać myśli - JAK TO SIĘ STAŁO ŻE TU JESTEM - przecież mnie nawet tak bardzo nikt nie namawiał ...
Mamy szczęście bo szkwał i intensywny opad zastaje nas na bufecie.
Po deszczu mokry odcinek przez las robi się jeszcze ciekawszy z mocną obietnicą ekscesów po zmroku ...
Po kliku okrążeniach, obserwuję u siebie zabawne uczucie wyłączania się mózgu na odcinku po wale. Wzrok skupiony na przednim kole (lub ewentualnie dodatkowo na tylnym kole prowadzącego), przesyła do mózgu zupełne minimum sygnału żeby tlko utrzymać kurs na 20 cm ścieżce.
Fajne są też zakręty, które po 10 powtórzeniach, po zmroku, można ciąć prawie na pamięć ;)
Po zmroku, makaronie, zupie i herbacie, zbroimy się we światła i robimy "nocne okrążenia" - bardzo fajne okrążenia.
Ostatecznie, koło 23:00 i 13 kółkach poddajemy się i po krótkiej drzemce w Red Bull'owych leżakach pakujemy się na 4 godziny do zalanego namiotu. Żaden z nas nie odniósł wrażenia że spał ;)
Koło 6, po śniadaniu z grilla ;) ruszamy z powrotem na trasę. Początkowe okrążenia napawają optymizmem. Aczkolwiek zdradziecki cios i przysłowiowy kij w szprychy zadaje obolała, odparzona dupa!!! Jedność teamowa zostaje rozbita i przeważnie jeździmy sami. Przed ostanie kółko robię z Michałem, który narzuca wysokie tempo.
Po ostatniej pętli 21'szej pętli w większości pokonanej na stojaka gdyż "żyć wołała ratunku mordują" ;) Większość trasy jechałem w towarzystwie dwóch kolegów którzy jak ja chcieli "godnie" zakończyć 24 godzinę. W pedałach, w siodle, z bolącą po ułańsku dupą.
Niestety zgubiłem ich na ostatnim podjeździku gdy spadł mi łańcuch ukazujący ostatni z dowodów psucia roweru przed zawodami.

Pod prysznicem, zastanawiam się jak szybko uda mi się zapomnieć ból i dopuścić do siebie myśl o ewentualnej powtórce w przyszłym roku - czyżby masochizm ??


Wynik sportowy: Jak zwykle w połowie stawki ;) 10/19 w M4 i 50/101 w SOLO. Najszybsze okrążenie 00:30:55 :) A to co wykręcili ludzie z podium, to dla mnie jest jakaś abstrakcja. Po prostu, jak bym tego nie widział to by mi było ciężko uwierzyć. Pełen szacun!!!

Ślad z endomondo z niedzieli:

Gwiazda Mazurska III etap

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria zawody
Na start w Szeligach dojechałem leśnymi drogami, które pamiętają opony mojego Wigry 5, Pawia i Mustanga ;)
Przed startem zacząłem odczuwać jakieś sensacje żołądkowe i tojtoj widziany ponad łanem kasków mocno przyzywał. Jadnakowoż info 5 minutach do startu wytłumił zew - skutecznie na szczęście ;)

Trasa była szybka - w końcu Renegade'y mogły pokazać swoje. Początkowe km wyprzedzałem i goniłem. Przed pierwszym bufetem kawał czasu jechałem sam. Na bufecie odkryłem cudowne dla mojego samopoczucia polewanie głowy (przez dziury w kasku) wodą. Całkowity brak objawów przegrzania :D

Końcówka bardzo fajnie mi się ułożyła. Na asfaltowym odcinku doszło mnie dwóch kolegów i razem, ze sprawnymi zmianami, doszliśmy parę innych uczestników. W tej parze była zwyciężczyni w K3 z I etapu ;) Narzuciła niezłe tempo po wjeździe w las pod górkę. Ciągnęliśmy w piątkę. Na kawałku przez pola poprzedzającemu mnie koledze oznaczająca trasę taśma wkręciła się w napęd. Później inny kolega nie wytrzymał tempa Uli i zostaliśmy we trójkę.
Przed Buczkami po przeskoczeniu przez krajówkę na Augustów. Kolega na Specu fullu przyatakował i poszedł ;). Mój organizm metę wyczuł w Buczkach i pozwolił przyspieszyć.
Zaraz po minięciu mety i wychyleniu 2 kubków płynu na bufecie - wlazłem sobie do jeziora - nirwana :D


Ślad został taki:


Wynik: Open 76/223, M4 9/41
Generalnie w całej Gwieździe wyszło tak: Open 96/219, M4 17/40
Jestem raczej zadowolony z wyniku. Jest powyżej średniej i lepiej niż w 2009 ;)

Gwiazda Mazurska II etap

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria zawody
Start ze stadionu w Olecku. Docieram wozem gdyż C.Z. straszył na odprawie małą ilością miejsc w autobusach a poza tym myślałem że będzie szybciej (nie było gdyż zasiedziałem się z koleżanką Kantele w kolejce do szlauchu na mecie)
Start jak zwykle szybki - próbuje się trzymać chłopaków z Ełku ale zazip podpowiada żeby zwolnić. Dalej szutry, jest szeroko, można kogoś wyprzedzić ale nie za zbytnio jest jak bo wszyscy idą pod górki jak przecinaki a moje ego tłamszą myśli - "a było ćwiczyć podjazdy ..." ;)
No ale na jednym z ostrzejszych chociaż na zdjęciu wyglądam bojowo:

Później jest odcinak specjalny w lesie w okolicy wycinki - błotna masakra. Starałem się brodząc do połowy łydki w czarnej breji, czule nieść Specajnera ;)
Jakiś kolega przede mną niósł równie czule S-Worksa, zboczył lekko i zapadł się powyżej kolan ...
Później był odcinek po zapomnianej przez ludzi (niestety nie przez wszystkich ;)
drodze wśród zarośli i pól. Nagle zostałem sam ... Z ulgą przyjąłem powrót trasy na interwałowe szutry.
Na około 45-47 km dochodzi mnie para, której staram się trzymać. Nawet się udaje, razem gubimy drogę ;) ale dalej mi uciekają bo na odcinku przy płocie jest tak wąsko że kierownica mi się nie mieści i nie mogę jechać. Nawet wspaniałomyślnie komuś ustępuję drogi (ale na koniec udaje mi się go wyprzedzić chyba tuż przed stadionem ...)
Wynik: open M 90/209, M4 20/46 ogólnie powyżej średniej - dla mnie OK ;)
Śladowo wygląda to tak:

Niestety gps zgubił ślad na spory kawałek przed końcem :/

Gwiazda Mazurska eptap I

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria zawody
W nocy miałem sen że przed startem spadł śnieg, kompletnie się nie przygotowałem i się spóźniłem na start ;)
W rzeczywistości obudził mnie szum deszczu - a w czwartek nałożyłem Specajnerowi super szybkie i lekkie opony co na metce miały napisane DRY!!!
Przed startem rozgrzewka asfaltem za jezioro i powrót trasą nad jeziorem - to już klasyka zawodów w Ełku ;)
Startuję z XI sektora - z mną tylko młodsza młodzież sceptycznie taksująca leszczy przed sobą ;)
Obok ląduje dwóch Rosjan (z Kaliningradu) w tym jeden na OnOne Scandal'u. Niestety brak czasu żeby pogadać a i bariera językowa nie do pokonania w warunkach startowych ;)
Pierwsze km szeroko asfaltem a później szutrem koło Bunielki (samej góry C.Z. oszczędził tym, razem ;) pozwalają mi przesunąć się do przodu z lekka - ale bez przesady.
Na wąskim traku, po stromym brzegu jeziora Lipińskiego - troszeczkę rozkojarzony ześlizguję się na "szybkich oponach" i rama otrzeźwiająco strzela mnie lekko (na szczęście ;) w żołędzie. Dalej już uważam ..
W okolicach 30km łapie mnie kryzys i smętnie patrzę jak kolejne potencjalne "ofiary" mojej ambitnej, sportowej jazdy, suną spokojnie do góry na kolejnym podjeździe ...
Na szczęście prąd wraca - ale nie na tyle żebym jakimś ciepłym spojrzeniem powitał tabliczki Giga na rozjeździe.
Kawałek dalej jest ciekawie, bo do grupki którą goniłem dołącza żwawy Gniadosz. Z aparycji daleko mu do araba ale na każdą próbę wyprzedzenia reaguję pozytywną, sportową złością i przyśpiesza :D
Więc tak sobie jedziemy, najpierw polną drogą, później przez Mołdzie (chyba) do asfaltu. Na twardym Koń traci (on ma agrsywne stalowe podkowy a jak szybkie Renegady ;) i go wyprzedzam.
Za chwilę jest skręt na bruk, lekko po górę i bufet - jak się oglądam to Konia nie widzę - chyba się zatrzymał uzupełnić płyny ;)
Po przeskoczeniu przez drogę 16 znowu trafiam na klasykę etapów Ełckich - znam dobrze ten kawałek a psycha to wykorzystuje szepcząc to już blisko - dawaj stary.
Spod Bunielki zaczynam szaleńczo gonić kolejnych zawodników - kogoś dochodzę. Z kimś innym na kole ciągnę po asfalcie przez Chruściele. Zaraz ma się zacząć singiel nad jeziorem. Niestety trzy-osobowa grupa wjeżdża przede mną.
Na ścieżce pochodzimy jakąś koleżankę z Hobby chyba. Na szczęście pomocnie zjeżdża lekko i możemy ją minąć.
Później prowadząca dwójka trafia w szarfę (Gość przede mną kwituje - "a było wyprzedzać kolegę z drużyny ??" ;)
Kawałek dalej jest troszkę szerzej i tuż przez zjazdem nad samo jezioro (tutaj dwie dziewczyny robiły zdjęcia - ciekawe czy je znajdę ??) wyprzedam i gonię dalej sam. Jeszcze przed Zamkową na ścieżce mijam kogoś a później ulicą i promenadą ciągnę na nadzieji bliskiego końca ;)

Na mecie trafiam na starego znajomego który przejechał etap na przełajówce - szacun :)
Wynik: Open MEGA M 186/371 ; Mega M4: 32/87. Mój rekord świata jeżeli chodzi o rating. A w średnią to raczej nie wierzę ;)
Na mapie wygląda to tak: