Śnieg zgodnie z zapowiedziami walił od rana i o 9 było już go sporo. Wychodząc w pośpiechu zapomniałem nałożyć jeszcze jedną warstwę - ale było mi ciepło ;) Po świeżym śniegu jazda jak zwykle fajna ale po udeptanym rzucało ... Na ulicach porobiły się już wały między pasami więc jazda w korku między samochodami odpada ... Powrót po ciemku, padać przestało i na ulicach przetarte. Ale chodniki kiepsko. DDR standardowo nawet nie ruszone ... Jeszcze raz gogle się sprawiły. Rano w śnieżycy zapewniały kapitalny komfort - czad ;)
Bardzo fajna jazda do pracy i z powrotem. Rano miałem korespondencyjny wyścig z jakim rowerowym kolegą. Minął mnie jadąc Wołoska gdy ja walczyłem na lodzie. A potem trafiliśmy na siebie pod pomnikiem Lotników. Na Raszyńskiej fajnie pocięliśmy. Ale później z jednym hamulcem tylko nie wytrzymałem presji w korku i uciekł mi na czerwonym na rondzie Zawiszy ;) Powrót w świetle dziennym jeszcze - bajka. Temperatura super. Lekko poniżej zera a więc sucho. Ciekawe jak będzie jutro bo straszą śnieżnym Armagedonem ;) Świeży śnieg na lodzie - to będzie jazda :D Na fb właśnie trafiłem na filmik:
Ciekawe czy to nie podchodzi pod dręczenie zwierząt ;)
Rano rześko. Mi bardziej bo postanowiłem założyć zbroję w lżejszej wersji. I nawet fajnie wyszło bo ręce przewiewało ale tułów się bronił. Powrót w świetle dnia - fajnie mimo braku słońca. Wracałem "tunelem" po Puławską a później wałem nad Smródką. Fajnie tam miałem zdarzenie z pieszym, który dokładnie w punkt kolizyjny wyspacerował sobie podziwiać potok zimą. Ale się spłoszył jak usłyszał jęk tarczy plus awaryjne szorowanie butami po lodzie ;)
Organizmy liźnięty większym mrozem staje się bardzo tolerancyjny na -10 ;) Rano jazda szła mi opornie po wczorajszym squashu. Ostatnio opuściłem 2 spotkania (raz że ferie a dwa że obite na feriach żebra ;) i trochę się bałem o zakwasy i naruszone ścięgna ale nie ... Dwaj koledzy z którymi gram, tak zajęli się wykańczaniem nawzajem, że mnie potraktowali bardziej ulgowo ;) Powrót w świetle dnia - jak co roku mnie to ujmuje, że po kilku miesiącach mroku - niemal nagle robi się jasno ;) Końcówka lekko pod wiatr. Od wczoraj przerzutka przestała robić - albo się zakleiła albo dywersyjną grę prowadzi dziwnie pofalowany pierwszy odcinek pancerza - sk... że zemłęł epitet ;)
Różnica w temperaturze (a właściwie w jej odczuwaniu) kolosalna. Ze zbroi odpadły gogle i spodnie 3/4 - odczucie uwolnienia również spore ;) Powrót rewelacyjny. Jeszcze w miarę jasno. Sucho na asfaltach i sporo kawałków na DDR'ach i chodnikach. Specjałówka fajnie się zbiera. Uważam że godna jest dalszych inwestycji i fajnie się sprawdzi wiosną do szosowych treningów i dalszych jazd ...
Rano termometr nie kłamał - cieplej się zrobiło ;) W swojej zbroi się upociłem dość więc na powrót zdjąłem jedną warstwę. Od razu jakoś lżej się zrobiło ;) Fajna jazda :) Specjałówka na dłuższych, prostych, asfaltowych odcinkach jakaś, taka niespokojna jest. Na krótkich terenowych odcinkach ta żwawość w zmianie kierunków jest fajna ale na ulicy, w ciągu samochodów lecących Żwirkami, wprawia mię w lekki niepokój. Ale nicto jak mawiał Karolak w skórze Atylli Kultowego ;) PS. Fajnie księżyc wstawał na me powitanie w drodze do domu, alem na focenie się nie zebrał ...
Upał nie nastał ;) Ale nic-to w skompletowanej zbroi artd70 mrozu się nie boi :D No do czasu takiegoż to zdarzenia:
Klejenie dętki na mrozie wydało owoce obserwacji i doświadczenia, którymi chętnie się podzielę: 1) rewelacyjne acz niepozorne łatki Park Tool'a nie działają przy -18 :/ 2) a zwykłe na klej z tubki - czymają - jak powiedział by mój kolega z podkarpackiego ;) 3) patent na użycie szybko-zamykacza jako łyżki do opon przy -18 sprawdza się słabiej ... 4) całą operacje można próbować robić w zimowych rękawicach ale bez robi się szybciej ;) Dalej było już fajnie a nawet bardzo, jak mnie przestały boleć przymrożone palce u dłoni ... Powrót - super. Wysoka temperatura, -14, wiatr w plecy i wysoka kadencja bo przerzutka zamarzła ;)
Uzbroiłem się dziś na mróz tak że po dojechaniu do roboty, spocony byłem pawie jak w lipcu ;) Maska i gogle rządzą. Pod pomnikiem Lotników musiałem maskę zdjąc bo już się powoli zacząłem dusić ;) Przedczoraj CheEvara podrzuciła pomysł dogrzewania się przy koksownikach na mieście, i dziś zoczyłem jeden po drodze ;) Ale dopiero na Rondzie Zawiszy, prawie przy robocie więc już się nie opłacało :D
Wczoraj rano uznałem że warunki doprowadziły mnie do krańca akceptowalności ;) Więc dziś rano widząc -18 dozbroiłem się. Wygrzebałem z szuflady maskę natwarz z neopropenu, gogle snowboardowe i ochraniacze na buty z windstopera, które założyłem na ręce :D Patent kłopotliwy ale skuteczny. Po 1km zamarzał mi tylko nie chroniony kciuk ;) Powrót w -16 jak na skrzydłach. Jakoś tak ciepło - niepojęte ;) Rano strzeliłem sobie fotę w obiciu szklanej czarnej wieży - fajnie oszroniłem się ;D
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042