I wygląda że wszystko spłynie - rano po wodzie i lodzie ;) Ostrożniutko i powoli dojechałem bez strat. Powrót w świetle dnia lekko pod wiatr. Miejscami nawierzchnie fajnie obeschły w ciągu dnia. Patrzę na tendencję pogodową i wygląda że tak będzie przez najbliższe kilka dni - czyżby po zimie ??
Rano znowu w goglach. Sypał lekki śnieg ale myślę że w okularach było by gorzej. Większość trasy po odgarniętych ścieżkach i chodzikach - fajnie. Na ulicach raczej sucho. Powrót gorszy bo na mokro. Bez grama błotnika poczułem zimne liźnięcie do tyłku ;) Marznąca mżawka była bliska pokonania gogli. Nie zaparowały tylko lód osiadał na szybce zewnętrznej. Ale mogłem wytrzeć i ciąć dalej - fajnie ;)
No dziś to się z rana ujechałem. Wyjazd z Ursynowa w zimie to porażka. DDR zawalony śniegiem. Na wale nad smródką nie do końca udeptane więc rowerem wozi jak judaistę po pustym sklepie. Najfajniejsze odcinki to te gdzie można było po świeżym śniegu ciąć. Ciężko ale równo. Z to powrót fajny. Większa część chodników i ścieżek odgarnięta. Najfajniej jak nie do gołego asfaltu czy bruku, bo wtedy Kendy agresywnie trzymają i można pruć ;) PS. Dziś odebrałem z Merlina książkę - "Biblia Treningu Kolarza Górskiego" Joe Friel'a - pierwsze kartkowania smutno mnie nastroiły. Spać o 21 - bez grama alkoholu - no nie wiem :(
Śnieg zgodnie z zapowiedziami walił od rana i o 9 było już go sporo. Wychodząc w pośpiechu zapomniałem nałożyć jeszcze jedną warstwę - ale było mi ciepło ;) Po świeżym śniegu jazda jak zwykle fajna ale po udeptanym rzucało ... Na ulicach porobiły się już wały między pasami więc jazda w korku między samochodami odpada ... Powrót po ciemku, padać przestało i na ulicach przetarte. Ale chodniki kiepsko. DDR standardowo nawet nie ruszone ... Jeszcze raz gogle się sprawiły. Rano w śnieżycy zapewniały kapitalny komfort - czad ;)
Bardzo fajna jazda do pracy i z powrotem. Rano miałem korespondencyjny wyścig z jakim rowerowym kolegą. Minął mnie jadąc Wołoska gdy ja walczyłem na lodzie. A potem trafiliśmy na siebie pod pomnikiem Lotników. Na Raszyńskiej fajnie pocięliśmy. Ale później z jednym hamulcem tylko nie wytrzymałem presji w korku i uciekł mi na czerwonym na rondzie Zawiszy ;) Powrót w świetle dziennym jeszcze - bajka. Temperatura super. Lekko poniżej zera a więc sucho. Ciekawe jak będzie jutro bo straszą śnieżnym Armagedonem ;) Świeży śnieg na lodzie - to będzie jazda :D Na fb właśnie trafiłem na filmik:
Ciekawe czy to nie podchodzi pod dręczenie zwierząt ;)
Rano rześko. Mi bardziej bo postanowiłem założyć zbroję w lżejszej wersji. I nawet fajnie wyszło bo ręce przewiewało ale tułów się bronił. Powrót w świetle dnia - fajnie mimo braku słońca. Wracałem "tunelem" po Puławską a później wałem nad Smródką. Fajnie tam miałem zdarzenie z pieszym, który dokładnie w punkt kolizyjny wyspacerował sobie podziwiać potok zimą. Ale się spłoszył jak usłyszał jęk tarczy plus awaryjne szorowanie butami po lodzie ;)
Organizmy liźnięty większym mrozem staje się bardzo tolerancyjny na -10 ;) Rano jazda szła mi opornie po wczorajszym squashu. Ostatnio opuściłem 2 spotkania (raz że ferie a dwa że obite na feriach żebra ;) i trochę się bałem o zakwasy i naruszone ścięgna ale nie ... Dwaj koledzy z którymi gram, tak zajęli się wykańczaniem nawzajem, że mnie potraktowali bardziej ulgowo ;) Powrót w świetle dnia - jak co roku mnie to ujmuje, że po kilku miesiącach mroku - niemal nagle robi się jasno ;) Końcówka lekko pod wiatr. Od wczoraj przerzutka przestała robić - albo się zakleiła albo dywersyjną grę prowadzi dziwnie pofalowany pierwszy odcinek pancerza - sk... że zemłęł epitet ;)
Różnica w temperaturze (a właściwie w jej odczuwaniu) kolosalna. Ze zbroi odpadły gogle i spodnie 3/4 - odczucie uwolnienia również spore ;) Powrót rewelacyjny. Jeszcze w miarę jasno. Sucho na asfaltach i sporo kawałków na DDR'ach i chodnikach. Specjałówka fajnie się zbiera. Uważam że godna jest dalszych inwestycji i fajnie się sprawdzi wiosną do szosowych treningów i dalszych jazd ...
Rano termometr nie kłamał - cieplej się zrobiło ;) W swojej zbroi się upociłem dość więc na powrót zdjąłem jedną warstwę. Od razu jakoś lżej się zrobiło ;) Fajna jazda :) Specjałówka na dłuższych, prostych, asfaltowych odcinkach jakaś, taka niespokojna jest. Na krótkich terenowych odcinkach ta żwawość w zmianie kierunków jest fajna ale na ulicy, w ciągu samochodów lecących Żwirkami, wprawia mię w lekki niepokój. Ale nicto jak mawiał Karolak w skórze Atylli Kultowego ;) PS. Fajnie księżyc wstawał na me powitanie w drodze do domu, alem na focenie się nie zebrał ...
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042