Organizmy liźnięty większym mrozem staje się bardzo tolerancyjny na -10 ;) Rano jazda szła mi opornie po wczorajszym squashu. Ostatnio opuściłem 2 spotkania (raz że ferie a dwa że obite na feriach żebra ;) i trochę się bałem o zakwasy i naruszone ścięgna ale nie ... Dwaj koledzy z którymi gram, tak zajęli się wykańczaniem nawzajem, że mnie potraktowali bardziej ulgowo ;) Powrót w świetle dnia - jak co roku mnie to ujmuje, że po kilku miesiącach mroku - niemal nagle robi się jasno ;) Końcówka lekko pod wiatr. Od wczoraj przerzutka przestała robić - albo się zakleiła albo dywersyjną grę prowadzi dziwnie pofalowany pierwszy odcinek pancerza - sk... że zemłęł epitet ;)
Różnica w temperaturze (a właściwie w jej odczuwaniu) kolosalna. Ze zbroi odpadły gogle i spodnie 3/4 - odczucie uwolnienia również spore ;) Powrót rewelacyjny. Jeszcze w miarę jasno. Sucho na asfaltach i sporo kawałków na DDR'ach i chodnikach. Specjałówka fajnie się zbiera. Uważam że godna jest dalszych inwestycji i fajnie się sprawdzi wiosną do szosowych treningów i dalszych jazd ...
Rano termometr nie kłamał - cieplej się zrobiło ;) W swojej zbroi się upociłem dość więc na powrót zdjąłem jedną warstwę. Od razu jakoś lżej się zrobiło ;) Fajna jazda :) Specjałówka na dłuższych, prostych, asfaltowych odcinkach jakaś, taka niespokojna jest. Na krótkich terenowych odcinkach ta żwawość w zmianie kierunków jest fajna ale na ulicy, w ciągu samochodów lecących Żwirkami, wprawia mię w lekki niepokój. Ale nicto jak mawiał Karolak w skórze Atylli Kultowego ;) PS. Fajnie księżyc wstawał na me powitanie w drodze do domu, alem na focenie się nie zebrał ...
Upał nie nastał ;) Ale nic-to w skompletowanej zbroi artd70 mrozu się nie boi :D No do czasu takiegoż to zdarzenia: Klejenie dętki na mrozie wydało owoce obserwacji i doświadczenia, którymi chętnie się podzielę: 1) rewelacyjne acz niepozorne łatki Park Tool'a nie działają przy -18 :/ 2) a zwykłe na klej z tubki - czymają - jak powiedział by mój kolega z podkarpackiego ;) 3) patent na użycie szybko-zamykacza jako łyżki do opon przy -18 sprawdza się słabiej ... 4) całą operacje można próbować robić w zimowych rękawicach ale bez robi się szybciej ;) Dalej było już fajnie a nawet bardzo, jak mnie przestały boleć przymrożone palce u dłoni ... Powrót - super. Wysoka temperatura, -14, wiatr w plecy i wysoka kadencja bo przerzutka zamarzła ;)
Uzbroiłem się dziś na mróz tak że po dojechaniu do roboty, spocony byłem pawie jak w lipcu ;) Maska i gogle rządzą. Pod pomnikiem Lotników musiałem maskę zdjąc bo już się powoli zacząłem dusić ;) Przedczoraj CheEvara podrzuciła pomysł dogrzewania się przy koksownikach na mieście, i dziś zoczyłem jeden po drodze ;) Ale dopiero na Rondzie Zawiszy, prawie przy robocie więc już się nie opłacało :D
Wczoraj rano uznałem że warunki doprowadziły mnie do krańca akceptowalności ;) Więc dziś rano widząc -18 dozbroiłem się. Wygrzebałem z szuflady maskę natwarz z neopropenu, gogle snowboardowe i ochraniacze na buty z windstopera, które założyłem na ręce :D Patent kłopotliwy ale skuteczny. Po 1km zamarzał mi tylko nie chroniony kciuk ;) Powrót w -16 jak na skrzydłach. Jakoś tak ciepło - niepojęte ;) Rano strzeliłem sobie fotę w obiciu szklanej czarnej wieży - fajnie oszroniłem się ;D
Rano jazda była mocno przykra :/ Ręce mi zmarzły do takiego stopnia że naszła mnie niepokojąca refleksja że inaf is inaf ... Ale powrót był już dość fajny. Kilkudniowe odczucie ciągnięcia fortepianu, ustąpiło. Specjałówka zaczęła jechać ;) Po powrocie miałem jeszcze jeden, krótki kurs do sklepu. Ruszyłem bez dodatkowych 3/4 spodni i poczułem różnicę. Znowu ręce przymroziło więc musz e na jutro coś przedsięwziąć ... :?
Zimno. Rano założyłem dodatkowo singletrack'i i doły miałem zabezpieczone ;) Jak zwykle po rozgrzewce nawet w twarz było ok. DDR'y miejscami to istne lodowiska - niestety nierówne. Dziś też miałem uczucie jakbym coś holował - ciekawe kiedy to minie. Z odwilżą czy może szybciej ... Pomimo temperatury, okoliczności przyrody a zwłaszcza słońce tak operowało że zebrało mi się na fotografienie, którego ofiarą musiała paść specjałówka ;)
Rano przywdziałem softshelową kurtkę na ten mróz za oknem. Chyba pierwszy raz spodnie puszczały lekko chłód. Reszta zbroi sprawił się dobrze. Nawet w ręce było ok. Natomiast sama jazda szła opornie, jakbym jechał pod wiatr - temperatura tak działa ?? Obite na desce żebra ograniczały trochę ruchy ale nicto ;) Powrót przy jęku napędu nadal jakiś oporny ...
Rano, po śniegowym bagnie pokrywającym prawie 90% DDR po drodze, jechało mi się dość opornie :/ Cały dzień w robocie pod znakiem amoku przed urlopowego - nie lubię tego. Ale od niedzieli planuję wycinać halsy na desce ;)
Od kilkunastu już lat jestem poważnie zainfekowany ostrą cyklozą. Jeżdżę codziennie do roboty, okazjonalnie w weekendy. Mam epizody maratońskie (Mazovia MTB, Bikemaraton) i kilka rowerów. Udzielam się na stronach: www.team29er.pl i www.fatbike.com.pl.
Na bieżąco moje aktywności widać tu: https://www.strava.com/athletes/5079042